Ekonomia (el)
- Autor: Krystyna Hanyga
- Odsłon: 6655
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 2087
Jednym z najbardziej złożonych w ekonomii zagadnień jest rachunek kosztów i efektów zewnętrznych (externalities). Externalities polega na przenoszeniu części kosztów lub korzyści (zysków, efektów), wynikających z działalności jednego podmiotu gospodarczego lub innej instytucji czy osoby na inne podmioty, bez należytej rekompensaty z tego tytułu.
Tego typu zamierzone i niezamierzone przepływy kosztów i efektów powinny znajdować odzwierciedlenia w kosztach działalności wszystkich podmiotów, których to dotyczy oraz w cenach oferowanych przez nie produktów i usług.
Ta zasada nie znajduje jednak przełożenia na praktykę. Wynika to z wielu czynników, zaś podstawowym jest złożoność i wzrost nieprzejrzystości transakcji ekonomiczno finansowych. W analizach tych kwestii nie brakuje opinii, że ukształtowany został globalny system przepływów kapitału, w sposób generujący nietransparentność tego systemu.
Piketty sugeruje wręcz, że przepływy są programowane w taki sposób, aby zwiększać nieprzejrzystość, tak aby bardzo trudno było dokonać redystrybucji bogactwa, w tym redystrybucji podatkowej. Ponadto Piketty wskazuje, że intensywnie narastające od lat 80. i 90. XX wieku ponadnarodowe przepływy kapitału, przy słabościach regulacji finansowych, w tym podatkowych, sprzyjają nieuzasadnionym, w tym manipulacyjnym transferom kosztów i korzyści.
Typowym tego przykładem jest przyzwolenie na funkcjonowanie rajów podatkowych. W wyniku tego, przedsiębiorstwa prowadzące działalność w danym kraju, korzystające z infrastruktury publicznej, w tym transportowej, edukacyjnej, infrastruktury związanej z bezpieczeństwem i ochroną obrotu gospodarczego, ochrony prawnej, mogą formalnie rejestrować się w rajach podatkowych, unikając płacenia wyższych podatków w kraju, na terenie którego rzeczywiście funkcjonują.
To typowy przykład uszczuplania wpływów budżetowych takiego kraju oraz przejaw syndromu prywatyzacji zysków i upaństwawiania strat/kosztów. Umożliwia to m.in. złożony, wyrafinowany system prawny na poziomie międzynarodowym.
Generalnie dobra publiczne są klasycznym przykładem pozytywnych, wykorzystywanych przez różne podmioty, efektów zewnętrznych, zaś klasycznym przykładem negatywnych efektów zewnętrznych są generowane przez niektóre podmioty szkody ekologiczne, jako następstwo pogoni tych podmiotów za zyskiem i cięcia niezbędnych nakładów na działania zapobiegające takim szkodom.
Innym przykładem jest funkcjonowanie oligopolistycznych, ponadnarodowych gigantów cyfrowych, skutecznie, poprzez tzw. optymalizację cenowo kosztowo podatkową unikających płacenia podatków w krajach, z których infrastruktury korzystają i w których wypracowują obroty i zyski. W dodatku przedsiębiorstwa takie uzyskują korzyści wynikające z dostępu do globalnych baz danych (BIG i Global Data).
Pewnym paradoksem jest, że w dobie rewolucji cyfrowej wciąż nie funkcjonuje w należytej formie ani podatek cyfrowy, ani – zaproponowany przed kilkoma dekadami przez amerykańskiego noblistę Jamesa Tobina – podatek od spekulacyjnych transakcji finansowych, ukierunkowany na ograniczanie nierówności społecznych i z przeznaczeniem na ich łagodzenie.
Teatr liczb
Przykłady zawiłości pomiaru rzeczywistych kosztów i zysków oraz kalkulacji uzasadnionych cen można mnożyć, co uzasadnia eksponowany w niektórych publikacjach ekonomicznych syndrom swego rodzaju teatru liczb, gdzie dane i statystyki liczbowe tworzą kurtynę, która odcina nas od rzeczywistości.
Zagrożenie takie potwierdza wiele badań, ujawniających ograniczenia rynku, nietransparentność i zafałszowywanie miar rynkowych, nader często abstrahujących od rachunku społecznych kosztów i efektów zewnętrznych (externalities), zwłaszcza z uwzględnieniem długookresowej perspektywy.
Szczególnie wyraziście przedstawiają te kwestię dwaj nobliści: George A. Akerlof i Robert J. Shiller w książce pod wielce wymownym tytułem Złowić frajera. Ekonomia manipulacji i oszustwa, wskazującym zarazem na etyczno moralne podłoże takich wynaturzeń.
Nieuwzględnianie externalities w kosztach funkcjonowania rozmaitych podmiotów oraz w cenach oferowanych przez nie produktów i usług sprawia, że zarówno koszty, jak i ceny, a także zyski czy straty są deformowane. Wiele badań wskazuje np., że gdyby w cenę hamburgera w McDonald’s wliczone zostały wszystkie negatywne następstwa (zdrowotne, ekologiczne, społeczne, kulturowe i in.), to musiałby on kosztować kilkakrotnie więcej.
Wskutek marginalizowania rachunku kosztów i efektów zewnętrznych, następstwa i wynikające z nich te koszty nie obciążają producentów i usługodawców, nie ponoszą oni tego typu obciążeń. Zatem producenci zarabiają, a kosztami obciążane są szerokie grupy społeczne i państwo. To jeszcze jeden dowód absurdalnego syndromu prywatyzacji zysków i upaństwawiania, uspołeczniania strat.
Bulimiczny konsumpcjonizm
Zdeformowywanie w wyniku marginalizacji externalities prowadzi do wielu innych negatywnych następstw. Cena bowiem jest podstawowym parametrem uwzględnianym w decyzjach podejmowanych na różnych szczeblach gospodarki i państwa, a także w wielu decyzjach na poziomie ponadnarodowym i globalnym. Zdeformowane ceny generują zafałszowane informacje, sygnały, albowiem to, co tanie, w rzeczywistości może okazać się drogie, i odwrotnie. W następstwie tego zafałszowywany jest cały rachunek ekonomiczny. Przy tym w warunkach fetyszyzowania PKB i pogoni za szybkimi zyskami, łatwo dochodzi do bulimii w systemie społeczno gospodarczym, z przejawami gospodarki nadmiaru i nienadążania popytu za podążą, co przede wszystkim wiąże się z narastaniem nierówności społecznych, z czego z kolei wynikają bariery popytu.
Niedostatki popytu skutkują zaś zażartą walką producentów o nabywców oferowanych produktów i usług, a także wyrafinowaną, nierzadko uprzykrzającą życie, reklamą sprzyjającą, zwłaszcza w krajach bogatych, bezrefleksyjnemu, aroganckiemu, bulimicznemu konsumpcjonizmowi – jedz, wymiotuj i znowu jedz, czyli: kupuj, wyrzucaj i znowu kupuj, choćby na kredyt.
W dodatku rynek kreuje całą masę sztucznych potrzeb. Skalę tej sztuczności bardzo wyraźnie właśnie uzmysławia wymuszona obecnie pandemiczna izolacja. Trafnie ujął to francuski filozof Alain Finkielkraut, który w wywiadzie pt. „Pozostaliśmy jeszcze cywilizacją”, stwierdza: „Produkować, aby konsumować, i konsumować, aby produkować: nasza współczesna cywilizacja oferowała beznadziejny spektakl amoku bez końca. I nagle wirus zatrzymał ten chocholi taniec”.
Po taniości
Współczesna gospodarka została bowiem oparta na priorytecie dla wąsko pojmowanej optymalizacji kosztów, taniości produkcji i powiększania zysków. Nazywam to syndromem „Botaniego” – robimy tak, bo tak jest taniej, BO TANIO i byle taniej. Noblista J.E. Stiglitz stwierdza wręcz, że „stworzyliśmy system, który jest bardzo podatny na pandemię”. Ekonomista ten porównuje neoliberalny system gospodarczy z samochodem wyścigowym, który uczestniczy w wyścigu, pędzi do przodu, ale nie ma koła zapasowego. Taki system na dłuższą metę jest nie do utrzymania.
Jednym z wielu tego przejawów jest rozrost kilkunasto- , czy nawet kilkudziesięciomilionowych megamiast (nb. raju dla wirusów), ale też inne absurdy zagospodarowywania przestrzeni prowadzące do wymierania, marginalizowania oraz ekonomiczno społecznego wykluczania jednych miejscowości, a nawet całych regionów na rzecz gigantycznego, wręcz nieludzkiego rozrostu innych.
Ów syndrom „Botaniego” prowadzi do wielu innych nieprawidłowości w różnych obszarach życia społeczno gospodarczego i groźnych, niekiedy tragicznych, tego następstw. Ich dramatycznym potwierdzeniem jest pandemia COVID 19. Ujawniła ona, że w wielu krajach nie było należytych zapasów niezbędnego wyposażenia medycznego (maseczek, rękawiczek gumowych, respiratorów i in.) – bo tak jest taniej. Zarazem niemal monopolistą takiej produkcji okazały się Chiny – bo tak jest taniej. Okazało się też m.in., że np. ponad 90% antybiotyków sprzedawanych w USA produkowanych jest tylko w Chinach.
Dziś w warunkach pandemii, nawet nie trzeba uruchamiać wyobraźni, aby uzmysłowić sobie katastrofalne następstwa takiej sytuacji. Pandemia aż nazbyt brutalnie je obnażyła.
W warunkach globalizacji długie łańcuchy dostaw dotyczą coraz większego zakresu produkcji. Zaś współzależności wynikające z globalizacji sprawiają, że losowe wydarzenia w jednej części świata mogą silnie rzutować na cały światowy łańcuch dostaw, zrywając go i tym samym negatywnie wpływając na światową kondycję, generując koszty zewnętrzne.
Świat to jedna wielka firma
Trudno bowiem odmówić racji upowszechnianej w mediach opinii, że cały świat to jedna wielka firma. Wprawdzie badacz tych kwestii, Yossi Sheffi, nadał uspokajający tytuł swojej książce na ten temat, a mianowicie The Power of Resilience. How the Best Companies Manage the Unexpected (Potęga odporności. Jak najlepsze firmy zarządzają niespodziewanym) i podał szereg przykładów niemal talebowskiej antykruchości wielu firm i siły ich odporności na losowe zakłócenia, ale zarazem wykazuje, że wskutek globalizacyjnej specjalizacji ryzyko przerwania dostaw jest znaczne. Na przykład, nawet krótka awaria elektryczna czy inna w jednej fabryce w Japonii może zakłócić produkcję niemieckich samochodów i ich dostawy do nabywców. Dotyczy to też koreańskiej elektroniki.
Wynika to z oligopolizacji produkcji wielu półfabrykatów i komponentów, przejawiającej się tym, że w niektórych przypadkach 80–90% takich wyrobów produkuje tylko jedna fabryka, będąca dostawcą niemal dla całego świata. Zwiększa to zatem ryzyko generowania kosztów zewnętrznych, które nieoczekiwanie mogą obarczyć poszczególne państwa i ich obywateli.
Jak się okazuje, w pogoni za szybkimi, łatwymi zyskami i taniością, łańcuchy dostaw wskazujące, skąd pochodzą kupowane produkty i jaką drogą docierają do nabywców, zostały absurdalnie wydłużone, a co gorsza, zmonopolizowane lub zoligopolizowane. Obecnie cały świat ponosi tego konsekwencje. To klasyczny przykład nieuwzględniania w decyzjach produkcyjnych rachunku kosztów i efektów zewnętrznych. Pandemia bardzo to uwydatniła.
Inna rola państwa
Okazuje się bowiem, że prywatny biznes nie jest w stanie należycie zadbać o to, o co muszą dbać rządy, w tym konkretnym przypadku, o zdrowie publiczne, generalnie o dobro wspólne. To potwierdza, że zyski przejmuje prywatny biznes a negatywne następstwa ponosi państwo i jego obywatele. Stoi to w sprzeczności z neoliberalną doktryną niskich podatków i ograniczania roli państwa do roli przysłowiowego stróża nocnego, nieingerującego w funkcjonowanie rynku.Przy jednoczesnym wymaganiu od państwa świadczeń publicznych, nakładów na infrastrukturę, edukację, zdrowie publiczne itp., prowadzi to do deficytów budżetowych.
Taka koncepcja państwa prowokuje pojawiającą się w dyskusjach ironiczną opinię, że w sytuacji, gdy nie byłoby przestępców, złodziei, państwo byłoby całkowicie zbędne. Wszystko to wskazuje na konieczność nadania należytej rangi rachunkowi kosztów i efektów zewnętrznych. Fundamentalną rolę ma tu do odegrania państwo. Stąd też coraz więcej ekonomistów wskazuje na potrzebę sprawnego, efektywnego państwa, mogącego sprostać złożonym wyzwaniom współczesnego świata, w tym wyzwaniom przeciwdziałania deformacjom w rachunku kosztów i efektów.
Najbardziej wyraziste rekomendacje na ten temat formułuje Mariana Mazzucato w książce pod wiele mówiącym tytułem Państwo przedsiębiorcze. Autorka ta dochodzi do wniosku, że zważywszy na nowe wyzwania stojące przed państwami, powinny one w większym stopniu włączać się w procesy stymulowania innowacyjności w gospodarce. Jednak nie powinno to być wspieranie na zasadzie bezzwrotnej (a takie dotychczas dominowało), lecz oparte na regułach biznesowych, zapewniających państwu udział w zyskach z przedsięwzięć, które dofinansowało i które zakończyły się sukcesem. Dzięki temu będą się zwiększać środki państwa na finansowanie zarówno kolejnych innowacji, jak i sfery usług publicznych. Ponadto umożliwi to likwidację syndromu prywatyzacji zysków i upubliczniania strat.
Rachunek kosztów i efektów zewnętrznych oraz jego marginalizacja wiąże się z kwestią charakterystycznej dla neoliberalizmu marginalizacji kultury myślenia strategicznego, wyprzedzającego, na rzecz krótkiego horyzontu czasowego oraz z kwestią kształtowania odporności wszystkich aktorów życia społeczno gospodarczego na wydarzenia losowe. Zaniedbania w rachunku kosztów i efektów zewnętrznych uwydatniają się bowiem wyraziście w sytuacji wystąpienia takich wydarzeń, w tym przede wszystkim zdarzeń uznawanych za wysoce nieprawdopodobne, określanych w literaturze przedmiotu jako czarne łabędzie.
Elżbieta Mączyńska
Jest to fragment obszernego tekstu „Społeczna Gospodarka Rynkowa. Archaiczny pleonazm czy remedium?” prof. Elżbiety Mączyńskiej opublikowanego w książce Społeczna Gospodarka Rynkowa i integracja europejska w czasach dziejowego przełomu wydanej przez Polskie Towarzystwo Ekonomiczne. Książka jest dostępna pod adresem - SGR_2020.pdf (pte.pl)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 452
Dawno, dawno temu Ameryka miała gospodarkę kapitalistyczną. Depozyty bankowe były wykorzystywane do pożyczek, które zwiększały zdolność produkcyjną. Ameryka produkowała własne towary i uprawiała własne jedzenie. Waluta amerykańska była wspierana złotem, a inflacja nie istniała. Nowa technologia wprowadzona do gry dzięki nowym inwestycjom poprawiła wydajność pracy, a standardy życia wzrosły. Zyski inwestowano z powrotem w ulepszone metody i rozszerzoną produkcję.
Rządy dotowały infrastrukturę społeczną i edukację. Obniżyło to koszty transportu, a tym samym koszty produkcji i ceny, a przemysł i produkcja miały wykształconą siłę roboczą. Jako mieszkaniec stanu, moje roczne czesne na Georgia Tech wynosiło około 450 dolarów.
Ten niezwykle skuteczny sposób prowadzenia gospodarki został zastąpiony zupełnie inną gospodarką, tą, którą mamy dzisiaj. Kto jest za to odpowiedzialny i jak do tego doszło, to historia, którą można opowiedzieć później, ale nie w tym felietonie.
W obecnej gospodarce kredyty bankowe nie są udzielane w celu finansowania nowych inwestycji w nowe zakłady i urządzenia. Są one udzielane w celu sfinansowania zakupu istniejących aktywów. Kredyty są udzielane w celu zakupu istniejących firm, obciążenia ich długiem i sprzedaży ich aktywów. Kredyty są udzielane w celu sfinansowania odkupu własnych akcji firmy, co podnosi cenę akcji i skutkuje premiami za „wyniki” dla kadry kierowniczej i zarządu. Kredyty są udzielane w celu finansowania zakupów nieruchomości, a tym samym podniesienia wartości nieruchomości, co podnosi koszt mieszkań.
Nowa gospodarka jest finansowana. Żyje z odsetek od długu i opłat, grabieży aktywów publicznych poprzez prywatyzację i eksploatacji gospodarek trzeciego świata poprzez pożyczki bankowe oparte na dolarach, które mogą być spłacone jedynie przez zadłużony kraj sprzedający swoje aktywa publiczne amerykańskim wierzycielom, zazwyczaj po bardzo niskich cenach.
Nowa gospodarka amerykańska opiera się na zadłużeniu, a nie dobrobycie społeczeństwa amerykańskiego, oraz na przymusie finansowym ze strony zadłużonych w dolarach rządów zagranicznych, które spłacają swoje długi z aktywów swoich krajów.
Rezerwa Federalna zniszczyła gospodarstwa rodzinne i zmonopolizowała produkcję żywności w agrobiznesie, zmonopolizowała system finansowy w rękach pięciu największych banków i zniszczyła wartość dolara amerykańskiego.
To nie jest portret gospodarki odnoszącej sukcesy i mającej przyszłość.
Świat zachodni, zwłaszcza USA, przeniósł swoją gospodarkę przemysłową i produkcyjną do Azji i Meksyku. Offshoring pozbawił amerykańską siłę roboczą dochodów związanych z produkcją dóbr, które Amerykanie konsumują. Kiedy dobra i usługi trafiają do USA w celu wprowadzenia na rynek, są importowane, co zwiększa deficyt handlowy USA.
Powodem, dla którego ten wyzyskujący system mógł trwać, jest to, że Waszyngton wykorzystał II wojnę światową, aby uczynić dolara amerykańskiego środkiem płatności międzynarodowej, to znaczy walutą rezerwową banków centralnych świata. Instrumenty dłużne denominowane w dolarach stały się rezerwami banków centralnych świata.
Bycie walutą rezerwową oznacza, że dług kraju jest rezerwami banków centralnych wszystkich innych krajów. Dlatego wzrost długu rządu USA nie był problemem, ponieważ oznaczał wzrost rezerw banków centralnych świata. Dlatego finansowanie długu USA nigdy nie było problemem.
W XXI wieku sam rząd USA był zajęty niszczeniem tego uprzywilejowanego sposobu finansowania stale rosnącego długu poprzez wykorzystanie dolara jako waluty rezerwowej. Sankcje nałożone na Rosję i inne kraje spowodowały ogólne odejście od wykorzystywania długu skarbowego USA jako rezerw banku centralnego. Przejęcie przez Waszyngton rezerw rosyjskiego banku centralnego w dolarach pokazało światu, że to samo może się z nimi stać. W rezultacie wykorzystanie dolara amerykańskiego w płatnościach międzynarodowych spadło z około 90% do nieco mniej niż 50%. Wraz z powstaniem i ekspansją BRICS spadnie jeszcze bardziej.
Ponieważ inne kraje przestają używać dolara amerykańskiego jako swoich rezerw, duża podaż dolarów na świecie – niedawno przeczytałem, że dług narodowy USA wynosi obecnie 35 bilionów dolarów – prawdopodobnie będzie podażą przewyższającą popyt. Implikacją jest spadek wartości wymiany dolara, potwierdzony już wzrostem cen złota i srebra. W krótkim okresie Waszyngton może przekonać japońskie, brytyjskie i europejskie banki centralne do wsparcia dolara poprzez używanie ich walut do kupowania dolarów. Jednak ta operacja ratunkowa dolara nie może być wiecznie przedłużana.
Gdy nadejdzie czas, gdy zachodnie banki centralne nie będą już chciały ryzykować wartości swoich własnych walut, aby wesprzeć dolara amerykańskiego, a cen złota i srebra nie da się już dłużej zaniżać poprzez praktykę sprzedaży pozycji krótkich na goło, Ameryka stanie się krajem trzeciego świata.
To nie jest temat, który interesuje wielu ekonomistów. Moim zdaniem amerykański zawód ekonomiczny to zbiór ludzi, którzy w zamian za granty i konsultacje przyjęli kłamstwo, że offshoring „brudnych prac dorywczych” zaowocuje lepiej płatnymi pracami w nowej gospodarce dla siły roboczej. Po tylu latach nadal nie ma żadnych oznak tych obiecanych lepiej płatnych zastępczych miejsc pracy. Ci sami ekonomiści powiedzieli nam, że globalizm, który czyni nas zależnymi od importu, jest falą przyszłości. Przyszłością gospodarki zależnej od importu z osłabiającą się walutą jest permanentna inflacja.
Wraz z zastępowaniem ludzkiej siły roboczej przez robotykę i sztuczną inteligencję oraz napływem milionów imigrantów najeżdżających kraj każdego roku, przyszłość to także widmo stałego bezrobocia.
Gospodarka USA jest napędzana krótkoterminową maksymalizacją zysku. Brak wizji oznacza ponurą przyszłość nawet w przypadku braku Wielkiego Resetu.
Paul Craig Roberts
https://www.paulcraigroberts.org/pages/about-paul-craig-roberts/
Dr Paul Craig Roberts, ekonomista, jest przewodniczącym amerykańskiego The Institute for Political Economy. Ma za sobą długą karierę naukową, polityczną, dziennikarską i biznesową. Jest obecnie jedną z najbardziej wpływowych osób w mediach alternatywnych. Powyższy tekst (z 31.07.24) pochodzi ze strony Autora
https://www.paulcraigroberts.org/2024/07/31/the-economic-situation-of-the-west/
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 272
Czy biedniejsze narody potrafią zbudować nową architekturę rozwoju i suwerenności?
Przerażająca statystyka dotyczy biedniejszych krajów: 3,4 miliarda ludzi żyje obecnie w krajach, które wydają więcej na spłatę odsetek od długu publicznego niż na edukację czy opiekę zdrowotną. Według nowego raportu Konferencji Narodów Zjednoczonych ds. Handlu i Rozwoju (UNCTAD), w 2024 roku globalny dług publiczny osiągnął 102 biliony dolarów – z czego jedna trzecia przypada na kraje rozwijające się.
Wpływ na te kraje jest szczególnie dotkliwy: rynki kredytowe pobierają znacznie wyższe stopy procentowe od krajów biedniejszych niż od krajów bogatszych, co sprawia, że obsługa długu jest proporcjonalnie wyższa dla krajów Globalnego Południa. Na przykład Stany Zjednoczone płacą średnio od dwóch do czterech razy niższe stopy procentowe niż kraje biedniejsze.
Według analizy UNCTAD, w 2023 roku biedniejsze kraje „spłaciły zewnętrznym wierzycielom o 25 miliardów dolarów więcej z tytułu obsługi długu niż otrzymały w nowych wypłatach, co skutkowało ujemnym transferem zasobów netto”. Mówiąc bardziej potocznie: bogactwo społeczne krajów rozwijających się jest drenowane przez bogatych wierzycieli – głównie z Globalnej Północy.
Kradzież bogactwa społecznego z Południa na Północ kształtowała działalność Tricontinental: Instytutu Badań Społecznych przez ostatnią dekadę. Po konferencji „Drugie Dylematy Ludzkości” (odbytej w Brazylii w 2015 roku), nasz instytut powstał, aby zapewniać wsparcie intelektualne ruchom politycznym i społecznym oraz towarzyszyć im w walce o emancypację.
Od tego czasu nasza praca koncentrowała się na czterech kluczowych obszarach:
1. Podkreślając pracę ruchów, takich jak w naszym dossier z 2024 r . Organizacja Polityczna Ruchu Bezrolnych Pracowników Brazylii (MST) .
2. Rozwijanie krytyki obecnego systemu z punktu widzenia samych ruchów, jak w naszym notatniku z 2023 r. pt . „Świat w kryzysie gospodarczym: marksistowska analiza kryzysu” , w którym analizujemy trwające skutki Trzeciego Wielkiego Kryzysu, wywołanego przez kryzys kredytów hipotecznych w USA w 2008 r.
3. Opracowanie alternatywnych ram rozwoju wykraczających poza system cięć budżetowych MFW przedstawiony w naszym dossier 2025 pt. „W stronę nowej teorii rozwoju dla globalnego Południa” .
4. Zapewniamy przejrzystą, przystępną analizę globalnych wydarzeń i zmagań politycznych w naszych newsletterach – publikowanych w Azji , Afryce , Ameryce Łacińskiej i Europie – których celem jest pobudzanie debaty, zwiększanie przejrzystości politycznej i wzmacnianie świadomości internacjonalistycznej.
Z okazji dziesiątej rocznicy powstania firmy, przygotowaliśmy dossier nr 90, „ Jak wygląda świat z perspektywy Tricontinental” (lipiec 2025), które przedstawia nasz ogólny pogląd na obecną sytuację. Nasza ocena opiera się na pięciu głównych argumentach:
1. Globalizacja i neoliberalizm umożliwiły klasie kapitalistycznej z Globalnej Północy wycofanie się z inwestycji produkcyjnych we własnych krajach, co doprowadziło do stagnacji i cięć budżetowych. Dynamika ta została ugruntowana wraz z nadejściem Trzeciego Wielkiego Kryzysu.
2. Uświadomienie sobie, że kraje Globalnej Północy nie będą już odbiorcami ostatniej szansy, sprawiło, że wiele większych krajów Globalnego Południa ożywiło ideę współpracy Południe-Południe w zakresie handlu i rozwoju, co doprowadziło do utworzenia grupy BRICS w 2009 r., która od tego czasu została rozszerzona do BRICS+.
3. Światowy środek ciężkości gospodarki przesunął się z północnego Atlantyku do Azji Wschodniej i Południowo-Wschodniej, gdzie obecnie znajdują się główne ośrodki produkcji i innowacji technologicznych.
4. Globalna Północ zmaga się z coraz większymi trudnościami w sprawowaniu kontroli politycznej nad systemem międzynarodowym ze względu na względny kryzys gospodarczy, choć nadal utrzymuje dominację militarną i w dziedzinie infrastruktury komunikacyjnej.
5. Zamiast konkurować gospodarczo z rozwijającymi się gospodarkami azjatyckimi (na czele z Chinami), Globalna Północ, na czele ze Stanami Zjednoczonymi, prowadzi nową zimną wojnę z Chinami, stosując presję militarną i ekonomiczną, aby powstrzymać ich postęp technologiczny i przemysłowy.
Nasze najnowsze dossier kończy się krótką notatką na temat stanu walki klasowej pośród tych zmian:
Coraz większa część świata jest w ruchu, dążąc do zerwania z neoliberalizmem i imperializmem oraz ustanowienia suwerennych rządów i ścieżek rozwoju.
Coraz więcej ludzi na całym świecie zdaje się rozumieć bezsensowność permanentnej polityki oszczędności. Jednak ich projekty są kruche i pojawiają się w sposób niekoniecznie postępowy.
Jak dotąd, liczba obszarów, które dążą do zerwania z obecnym porządkiem świata, nie jest wystarczająco duża ani silna, aby zmienić jego jakość. Ale zmiana jest na horyzoncie. Jest ona sednem globalnej walki klasowej. Coś musi się wydarzyć.
Kluczowa jest tu kwestia ilości i jakości . Na całym świecie wybucha ogromna liczba protestów, a rządy niektórych części świata wykazują wolę polityczną, by zerwać z porządkiem neokolonialnym. Jednak system światowy – wciąż zdominowany przez blok pod przewodnictwem USA – nie został jeszcze fundamentalnie zmieniony przez tę falę buntu.
Na początku lat 2010.przez kraje Globalnego Południa przetoczyła się fala protestów przeciwko narzuconemu przez MFW systemowi cięć w zadłużeniu. Wydawało się wówczas, że rozwiązanie tej nędzy nie jest możliwe. Same protesty zdefiniowały erę po Wielkim Kryzysie.
Ale potem zaczęła następować zmiana: wyłoniło się bardziej pewne siebie Południe – to, co nazywamy „Nowym Nastrojem” na Globalnym Południu. Ten nowy nastrój nie jest generowany przez masowe zmagania klasy robotniczej i chłopstwa, lecz przez coraz silniejsze żądania politycznej i gospodarczej suwerenności rządów Globalnego Południa. Powstanie BRICS było jednym z sygnałów tego nowego nastroju; innym jest rosnący nacisk na nową teorię rozwoju i budowę alternatywnych instytucji służących interesom Globalnego Południa, takich jak Nowy Bank Rozwoju, utworzony w 2014 roku przez kraje BRICS.
Te działania zapoczątkowały przejście z okresu protestu do okresu budowy. Czy biedniejsze kraje mogą zbudować nową architekturę rozwoju i suwerenności? Czy ta nowa architektura może zastąpić starą? Oto pytania naszych czasów.
W ramach naszego wkładu w tę nową architekturę, z przyjemnością ogłaszam, że Tricontinental: Instytut Badań Społecznych ma nowego głównego ekonomistę, Emiliano Lópeza, którego prace nad Indeksem Zależności i geopolityką nierówności są przełomowe. Będzie on kierował naszym zespołem, kształtując nasz wkład w nową teorię rozwoju.
Nie ma sposobu, aby dokładnie przewidzieć, czy podejście MFW zwycięży, czy też wyłoni się nowa teoria rozwoju z nową architekturą rozwoju.
Vijay Prashad / Tricontinental: Instytut Badań Społecznych
Vijay Prashad jest indyjskim historykiem, redaktorem i dziennikarzem. Jest współpracownikiem i głównym korespondentem w Globetrotter. Jest redaktorem LeftWord Books i dyrektorem Tricontinental: Institute for Social Research . Jest starszym pracownikiem naukowym w Instytucie Studiów Finansowych Chongyang na Uniwersytecie Renmin w Chinach. Napisał ponad 20 książek.
Więcej na stronie: https://scheerpost.com/2025/07/27/can-the-poorer-nations-build-a-new-architecture-for-development-and-sovereignty/

