Informacje (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1137
Narodowe Centrum Nauki ogłosiło wyniki 14. edycji swoich najpopularniejszych konkursów Opus i Preludium. Naukowcom przyznano łącznie niemal 400 mln zł na realizację projektów badawczych.
Opus i Preludium to flagowe konkursy NCN. Od lat cieszą się one największym zainteresowaniem spośród całej oferty konkursowej. W 14. edycji polskim naukowcom przyznano dokładnie 397 576 609 zł. W obu konkursach złożono łącznie 3122 wnioski, z czego do finansowania skierowano 669 projektów. Współczynnik sukcesu wyniósł ok. 21%.
W konkursie Opus nie ma ograniczeń ze względu na staż badawczy czy posiadany stopień naukowy. W związku z tym w czternastej odsłonie konkursu spłynęło aż 1968 wniosków. Do finansowania zostały zakwalifikowane 394 projekty, których autorzy otrzymają łącznie ponad 350 mln zł.
Preludium 14 adresowane było do osób, które nie posiadają jeszcze stopnia naukowego doktora. Tym razem początkujący naukowcy złożyli 1154 wnioski, z których finansowanie w wysokości ponad 41 mln zł otrzyma 275 projektów.
W konkursie Preludium 14 można było wnioskować o wyższe koszty pośrednie niż w poprzednich edycjach konkursu. Ich maksymalna wysokość została zwiększona do 40% kosztów bezpośrednich, z wyłączeniem kosztów aparatury. Górny limit finansowania projektów badawczych wzrósł z 60 tys. zł do 70 tys. zł w przypadku projektów rocznych, z 120 tys. zł do 140 tys. zł w przypadku projektów dwuletnich oraz z 180 tys. zł do 210 tys. zł dla projektów, których okres realizacji wynosi trzy lata.
Ponadto po raz pierwszy w konkursie Preludium 14 przyznane środki finansowe będą przekazywane beneficjentom jednorazowo, zaraz po podpisaniu umowy grantowej.
Listy rankingowe wszystkich projektów zakwalifikowanych do finansowania w obu konkursach można sprawdzić na stronie NCN.
- Autor: red.
- Odsłon: 4777
- Autor: al
- Odsłon: 2577
18 lutego 2015 w Polskim Towarzystwie Ekonomicznym odbyło się seminarium dotyczące ewolucji gospodarki rynkowej. Było ono połączone z uroczystością 90-lecia prof. Zdzisława Sadowskiego – wieloletniego prezesa PTE, obecnie jego prezesa honorowego.
W wygłoszonym referacie, prof. Sadowski przedstawił dwa scenariusze losów świata: optymistyczny (Eldorado) i pesymistyczny (Armagedon). Optymistyczny, polegający na ogólnoświatowym porozumieniu dotyczącym kształtowania procesów globalnych, staje się coraz mniej prawdopodobny, skoro konflikty, których przybywa, rozwiązywane są głównie zbrojnie. Zostaje więc scenariusz pesymistyczny, w którym sytuacja będzie się pogarszać – najbardziej i najszybciej dla tych, którzy są w najgorszym położeniu, najbiedniejszych. Tych najbogatszych zapewne też dotknie, choć nie tak mocno, gdyż będą oni mieć czas na dostosowanie się do zmian.
Mówca podkreślił, że jego zdaniem na kształtowanie sytuacji na świecie decydujący wpływ mają dwie sprawy: rosnąca liczba ludności (po zakończeniu II wojny światowej na Ziemi było ok. 2 mld ludzi, obecnie – 7 mld) oraz dominacja systemu finansowego w gospodarce światowej, która spowodowała wynaturzenie systemu rynkowego. W miejsce zaspokajania ludzkich potrzeb, przedsiębiorcy zajęli się robieniem majątku na giełdzie. Nastąpiła zmiana celu ekonomii – kapitał mają nieliczni kosztem licznych, co powoduje coraz większe rozwarstwienie społeczne.
Referat prof. Sadowskiego poszerzył prof. Jerzy Kleer (Komitet Prognoz PAN Polska 2000+) o zagadnienie państw narodowych w globalizacji (państwa są zmuszone bronić swojej suwerenności, władzy), a także rolę systemów kulturowych w dzisiejszym świecie, które decydują o sposobie funkcjonowania gospodarki. Zwrócił uwagę na odmienność problemów cywilizacyjnych tych społeczności, które dopiero teraz przechodzą z gospodarki agrarnej do przemysłowej oraz zadał pytanie o prawo moralne państw wysokorozwiniętych do ingerencji w ich rozwój.
Według prof. Kleera, przyjąć należy także dwa scenariusze rozwoju świata – pesymistyczny (wywołany gwałtownymi zjawiskami) oraz optymistyczny. Ten drugi jednak polegać będzie na stopniowej redukcji zagrożeń, poprawie krok po kroku – tylko bowiem w ten sposób można rozwiązywać problemy globalne.
Drugi z koreferentów – Cezary Stypułkowski (prezes mBanku) – podkreślił natomiast aspekt technologiczny postępu cywilizacyjnego i skutki społeczne z tym związane. Przypomniał prognozy jednego z szefów Google’a, Erica Schmidta (The New Digital Age: Transforming Nations, Businesses, and Our Lives) dotyczące inteligentnych maszyn, które szybciej niż myślimy zastąpią ludzi w większości wykonywanych przez nich prac i spowodują, iż większość zawodów zaniknie. Te zmiany spowodują zanik klasy średniej. Beneficjentami tych nowych czasów będą tylko ludzie innowacyjni, co zrodzi problem dziedziczności wiedzy.
W dyskusji, jaka wywiązała się po referatach, głos zabrała prof. Maria Jarosz (ISP PAN), która z racji swoich badań socjologicznych, zwróciła uwagę na eksplozję nierówności społecznych w świecie i konsekwencje tego, zwłaszcza obawy o porządek społeczny (jakie już wyrażają najbogatsi). Poruszyła też problem dziedziczenia biedy (które w Polsce „idzie gładko”) oraz prekariatu – dzisiejszej klasy robotniczej, tyle że pozbawionej przywilejów związanych z pracą.
Prof. Grzegorz Kołodko (Akademia Leona Koźmińskiego), przypominając drogę zawodową prof. Sadowskiego, zwłaszcza związaną z polityką, zwrócił uwagę na rolę, jaką mogliby, a jaką de facto odgrywają ekonomiści w kształtowaniu polityki państwa. Jest ona zawsze związana z dylematem między wiedzą a możliwościami działania. Analizując sytuację na świecie, podkreślił, iż z dwóch nurtów gospodarczych: neoliberalnego i kapitalizmu państwowego, ten pierwszy winien być dobity jako doktryna szkodliwa. - „On już wierzga nogami”, to jest stan przedrewolucyjny. Ten model neoliberalizmu stara się wyłgać z odpowiedzialności za współczesny kryzys gospodarczy i ogromne rozwarstwienie społeczne.
Ale i trzeba dostrzegać, że na świecie nie ma i nie będzie zapewne jednej gospodarki rynkowej, tak jak nie będzie światowego rządu. W tej sytuacji ludzkość musi nauczyć się sterować rozwojem świata. (al.)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 270
- Mówi się, że informatycy i prawnicy mają wiele wspólnego. Poruszają się w obrębie analizy i logiki, tłumaczą z jednego systemu pojęciowego na drugi, łączą i tworzą, studiują logikę, tylko ich języki się różnią. Dziś już widać, że prawnicy stają się programistami i programiści są po części prawnikami – mówił Marcin Zręda z Wolters Kluwer podczas Dnia Edukacji Prawnej Wydziału Zarządzania Uniwersytetu Warszawskiego. Czy sztuczna inteligencja i ChatGPT zastąpią prawników?
„Wielu ekspertów uważa, że sztuczna inteligencja ma potencjał do zmiany sposobu, w jaki prawnicy wykonują swoje obowiązki, ale niekoniecznie do ich całkowitego zastąpienia. Będzie raczej działać jako narzędzie wspomagające ich pracę niż zastępujące ich całkowicie. Ludzka wrażliwość, kreatywność i umiejętności interpersonalne nadal będą niezastąpione w wielu obszarach prawa” – tak na powyższe pytanie odpowiedział ChatGPT. A co na to ekspert?
Niejeden z nas w okolicach tłustego czwartku poszukiwał w Internecie przepisu na pączki. W dobie asystentów AI zdawać by się mogło – prosta sprawa. Niekoniecznie. Kiedy myślimy o pączkach, wyobrażamy sobie okrągłe, lukrowane kule z nadzieniem. Amerykanom przyjdzie dla odmiany na myśl wielokolorowy donut z dziurką w środku. Jeśli szukaliśmy przepisu na tradycyjnego polskiego pączka, a dostaliśmy od AI przepis na donuta, to czy sztuczna inteligencja się pomyliła?
- Ten przykład, choć pozornie błahy, doskonale ilustruje istotę sprawy. Pokazuje, dlaczego prawnik, doradca, jest kluczowy. To właśnie on potrafi ocenić, który przepis jest właściwy i stosowny do danej sytuacji. Potrzebujemy prawników, by mogli powiedzieć: «Rozumiem twój problem, znam kontekst, mam doświadczenie, i właśnie w tej konkretnej sytuacji należy użyć dokładnie tego przepisu».
Dodatkowo prawnicy posiadają umiejętność formułowania trafnych pytań, co wydaje się umiejętnością kluczową, szczególnie w obecnym świecie, gdzie informacje są łatwo dostępne, ale ich weryfikacja i interpretacja stają się coraz bardziej skomplikowane. Wyzwanie stawiane uczącym się, polegające na zadawaniu trafnych pytań, jest dziś bardziej istotne niż kiedykolwiek wcześniej – mówił prelegent.
Ekspert, od lat odpowiedzialny za organizowanie Legal Hackathonu, podkreślał, że jest to maraton współtworzenia rozwiązań dla branży prawniczej, podczas którego następuje połączenie środowisk prawniczych i technologicznych. Co ciekawe, jeszcze kilka lat temu to głównie prawnicy byli zainteresowani udziałem w Legal Hackathonie, dzisiaj również branża informatyczna dostrzega w prawnikach partnera do wspólnych poszukiwań dobrych rozwiązań i biznesów. Prawo będzie się pojawiało w wielu przestrzeniach i łączyło z bardzo różnymi tematami, a z technologią w szczególności.
Sztuczna inteligencja będzie dawała narzędzia prawnikom, co pozwoli zniwelować rutynową, często nudną pracę prawniczą. Prawnicy będą mieli więcej czasu dla swoich klientów, będą w stanie lepiej ich obsłużyć. Oczywiście, prawnik nadal będzie potrzebny do analizy dokumentów, przeglądania baz prawa. Będzie musiał rozumieć i analizować duże ilości danych. Już dzisiaj mamy miliony dokumentów prawniczych, a za kilka lat będą ich dziesiątki i setki milionów i trzeba będzie to umiejętnie przeszukiwać. Nadchodzą czasy, gdy prawnik będzie musiał rozumieć dane i korzystać z dostępnych narzędzi, żeby po prostu móc pracować.
Od Redakcji: o sztucznej inteligencji w zawodach prawniczych mówił na łamach SN 3/18 prof. UW Ryszard Piotrowski – Robot sędzią?