Informacje (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 1666
Program Tango to wspólne przedsięwzięcie NCN i NCBR, mające na celu ułatwienie jednostkom naukowym wprowadzanie na rynek nowoczesnych technologii, produktów i usług oraz wzmocnienia współpracy naukowców z przedsiębiorcami. W jego ramach finansowane są m.in: tworzenie koncepcji wykorzystania gospodarczego uzyskanych wcześniej wyników prac badawczych, pozyskiwanie partnerów zainteresowanych ich wdrożeniem oraz zabezpieczenie praw do ochrony własności intelektualnej. Środki zostaną przeznaczone również na pokrycie kosztów analiz rynkowych, badań przemysłowych oraz prac rozwojowych.
W drugim konkursie programu Tango dofinansowanie w wysokości prawie 22 mln zł otrzyma 26 najlepszych spośród 119 zgłoszonych projektów. Oprócz badań z obszaru medycyny wsparcie zostanie przeznaczone m.in. na opracowanie technologii druku organicznych diod elektroluminescencyjnych, zastosowanie koncepcji AIA (Adaptive Impact Absorption) w inżynierii lotniczej i kosmicznej czy na nowatorską technologię oczyszczania środowisk wodnych.
W programie Tango wnioski oceniane były w dwóch etapach przez zespoły ekspertów NCN i NCBR. O środki finansowe w wysokości nawet 1,15 mln zł mogły się ubiegać jednostki naukowe, centra naukowe Polskiej Akademii Nauk, centra naukowe uczelni, jak również indywidualni naukowcy.
W przypadku zakwalifikowania projektu do realizacji fazy badawczej (B+R) wymagane będzie wniesienie przez przedsiębiorcę zainteresowanego wynikami prac wkładu własnego w wysokości minimum 15% wartości wsparcia otrzymanego na zadania badawcze.
Informacje o wynikach II konkursu TANGO - lista rankingowa
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 0
Jedną z metod pozwalających ocenić, czy w organizmie rozwija się jakaś choroba, jest badanie wydychanego powietrza. Mogą w nim występować związki, które świadczą o schorzeniach górnych i dolnych dróg oddechowych, w tym chorobach oskrzeli czy metabolicznych. Wystarczy pobrać próbkę aerozolu oddechowego, aby wykonać odpowiednie testy. Specjalne wielofunkcyjne urządzenie do pobierania takich próbek u zwierząt opracowali dr hab. Andrzej Swinarew, prof. UŚ z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach oraz Adam Świerczyński, właściciel firmy Bring it to Europe.
– Zarówno ja, jak i Adam mamy psy. Te i inne zwierzęta od czasu do czasu, podobnie zresztą jak ludzie, chorują. Jestem współautorem opatentowanego już wcześniej urządzenia do pobierania fazy oddechowej u ludzi. Pomyślałem, że wystarczy je trochę zmodyfikować, aby można je było wykorzystać właśnie w diagnostyce i leczeniu zwierząt – mówi dr hab. Andrzej Swinarew, prof. UŚ, współautor wynalazku. – Z mojego doświadczenia wynika ponadto, że sporo wysiłku poświęca się rozwiązaniom ułatwiającym życie człowiekowi. Zapominamy natomiast często o innych stworzeniach, dlatego postanowiliśmy wypełnić tę lukę – dodaje.
Wynalazek składa się ze specjalnego otworu na pysk, zaprojektowanego w taki sposób, aby szczelnie przylegać do głowy zwierzęcia. Z drugiej strony znajduje się moduł wraz ze zbiornikiem, do którego pobierany jest aerozol oddechowy. To właśnie on pozwala na diagnostykę różnych chorób. W wydychanym powietrzu znajdują się bowiem związki, które nie tylko mogą świadczyć m.in. o schorzeniach górnych czy dolnych dróg oddechowych, lecz również pozwalają z pewnym prawdopodobieństwem stwierdzić występowanie zmian nowotworowych. Ta nieinwazyjna metoda może zatem z powodzeniem wspomagać proces diagnozy.
Urządzenie znajdzie zastosowanie przede wszystkim w diagnozie psów, koni oraz alpak.
– Przygotowaliśmy kilka wersji otworu. Chcieliśmy uwzględnić zarówno różnice anatomiczne, jak i wielkość ciała. Nie chodzi jednak o to, aby wziąć pod uwagę wszystkie gatunki. Nie byłoby to ani możliwe, ani opłacalne. Nawet jeśli sam otwór nie przylega szczelnie, wokół znajduje się dodatkowo specjalny kołnierz, dzięki któremu aerozol oddechowy nie ucieka na zewnątrz i nic spoza urządzenia nie dostaje się do pobranej próbki – wyjaśnia prof. Andrzej Swinarew.
Naukowiec podkreśla również, że wynalazek świetnie sprawdzi się do badania krów, aby móc ocenić chociażby, jak przebiega ich proces trawienia. Takie rozwiązanie zainteresuje z pewnością właścicieli firm produkujących pasze dla zwierząt, a sama metoda może zastąpić budzący etyczne wątpliwości proces fistulizacji.
– Zabieg ten polega na zrobieniu około 15-centymetrowego otworu w brzuchu krowy, prowadzącego bezpośrednio do żwacza. Dzięki niemu naukowcy niejako podglądają na żywo, co dzieje się w jej wnętrzu, analizując procesy trawienne. Uważam, że warto szukać rozwiązań, które pozwolą zrezygnować z takich działań. Metody nieinwazyjne są i mogą być stosowane także w weterynarii, a nasz wynalazek stanowi świetny przykład takiego podejścia – mówi badacz z Uniwersytetu Śląskiego w Katowicach.
Opatentowane urządzenie może pełnić jeszcze jedną ważną funkcję. Konstrukcja wyposażona jest w otwór umożliwiający podłączenie różnych elementów zewnętrznych. Oprócz pobierania próbek aerozolu oddechowego ułatwi to nie tylko analizę jej składu, lecz również proces leczenia czy chociażby respiracji zwierzęcia. Do wynalazku można bowiem podłączyć: dodatkowe urządzenia wspomagające diagnostykę molekularną i genetyczną zwierząt, podajniki leków i środków znieczulających, inhalatory czy nawet sprzęt do przeprowadzenie sztucznego oddychania.
– Wśród zalet metody wspomagającej badanie oraz leczenie zwierząt przy użyciu naszego rozwiązania, oprócz wspomnianej już nieinwazyjności, warto wymienić jeszcze niskie koszty produkcji. Jestem przekonany, że to przełoży się na zainteresowanie przemysłu – mówi naukowiec.
Autorzy pracują obecnie nad wdrożeniem wynalazku. Współwłaścicielami patentu są Uniwersytet Śląski w Katowicach oraz forma Bring it to Europe.
Małgorzata Kłoskowicz
Za: https://us.edu.pl/wynalazek-ktory-ulatwi-diagnoze-i-leczenie-zwierzat-patent-us/
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1194
NCN już po raz trzeci otwiera nabór wniosków w konkursach Sonatina i Uwertura, a po raz siódmy w konkursie Etiuda. Polscy naukowcy będą mogli ubiegać się o finansowanie projektów badawczych, stypendiów doktorskich oraz staży zagranicznych. Łączny budżet konkursów wynosi 56 mln zł.
Sonatina 3 to konkurs przeznaczony dla osób posiadających stopień naukowy doktora, które uzyskały go do 3 lat przed rokiem złożenia wniosku, lub którym zostanie on nadany do końca czerwca 2019 r. Konkurs ma na celu umożliwić zatrudnienie i prowadzenie badań naukowych młodym naukowcom w polskich jednostkach naukowych, a także otworzyć im perspektywy zdobycia doświadczenia podczas stażu w zagranicznych ośrodkach naukowych.
Okres realizacji projektów badawczych to 24 lub 36 miesięcy, natomiast czas trwania stażu zagranicznego to od 3 do 6 miesięcy. W Sonatinie 3 kwota przeznaczona na pokrycie kosztów związanych z pobytem za granicą została zwiększona z 9 do 12 tys. zł. Budżet konkursu wynosi 35 mln zł.
Uwertura 3 to konkurs dla bardziej doświadczonych badaczy, mający przygotować ich do ubiegania się o prestiżowe granty finansowane przez Europejską Radę ds. Badań Naukowych (ERC). Naukowcy chcący ubiegać się o staż w zagranicznych zespołach realizujących granty ERC muszą posiadać co najmniej stopień naukowy doktora. Praca w międzynarodowych zespołach badawczych jest doskonałą okazją do zdobycia cennego doświadczenia. W okresie 18 miesięcy od zakończeniu stażu badacz jest zobowiązany do wystąpienia z wnioskiem o grant ERC, w którym wystąpi w roli kierownika projektu, a którego realizacja będzie zaplanowana w polskiej jednostce naukowej. Czas trwania stażu to co najmniej 3, a maksymalnie 6 miesięcy. Na tegoroczną edycję konkursu przeznaczono 1 mln zł.
Etiuda 7 jest konkursem skierowanym do osób stojących u progu swojej kariery naukowej. Mowa o wnioskodawcach, którzy mają otwarty przewód doktorski lub otworzą go w polskiej jednostce naukowej do 30 kwietnia 2019 r. Młodzi badacze mogą otrzymać stypendium w wysokości 4500 zł miesięcznie na okres od 6 do 12 miesięcy. Finansowanie stypendium doktorskiego rozpoczyna się 1 października 2019 r. Dodatkowo w ramach grantu można sfinansować trwający od 3 do 6 miesięcy staż w zagranicznym ośrodku naukowym. W Etiudzie 7 kwota przeznaczona na pokrycie kosztów związanych z pobytem za granicą została zwiększona z 9 do 12 tys. zł. Budżet konkursu wynosi 20 mln zł, o 5 mln zł więcej niż w ubiegłym roku.
Wnioski w konkursach ogłoszonych przez Narodowe Centrum Nauki można składać za pośrednictwem systemu ZSUN/OSF do 15 marca 2019 r. Wnioski będą oceniane w dwuetapowej procedurze przez zespoły ekspertów NCN, składające się z wybitnych naukowców specjalizujących się w danej dziedzinie, przy wsparciu ekspertów zewnętrznych, w tym również zagranicznych.
Wyniki konkursów Sonatina 3, Uwertura 3 oraz Etiuda 7 będą znane jesienią 2019 r.
Z treścią ogłoszeń konkursowych można zapoznać się na stronie NCN.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 2252
W siedzibie Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego odbyła się 21 kwietnia 2015 debata na temat: Transatlantyckie partnerstwo w dziedzinie handlu i inwestycji. Jej organizatorami byli: PTE oraz Le Monde diplomatique - edycja polska przy wsparciu Fundacji im. Róży Luksemburg.
Dla uczestników spotkania przygotowano „ściągę” o TTIP - polskie wydanie opracowania Johna Hilary’ego - Transatlantyckie Partnerstwo w dziedzinie Handlu i Inwestycji. Fundament deregulacji, atak na miejsca pracy i kres demokracji.
Sesja pierwsza, prowadzona przez prof. Stanisława Rudolfa, wiceprezesa PTE, dotyczyła ekonomii politycznej wolnego handlu. Uczestnikami dyskusji panelowej byli: John Hilary (fundacja War on Want), prof. Leokadia Oręziak (SGH), Grzegorz Konat (Instytut Badań rynku Konsumpcji i Koniunktur) oraz Marcin Wojtalik (Instytut Globalnej Odpowiedzialności).
Wystąpienia paneli stów dotyczyły fundamentu deregulacji, ataku na miejsca pracy i kresu demokracji (J. Hilary), liberalizacji handlu międzynarodowego w interesie wielkich korporacji (L. Oręziak), mitu wolnego handlu (G. Konat) oraz końca państwa, jakie znamy (M. Wojtalik).
Zagraniczny gość spotkania, John Hilary, przedstawiając założenia Transatlantyckiego Partnerstwa w dziedzinie Handlu i Inwestycji - osławionego TTIP - oraz historię negocjacji tej umowy, podkreślał jej nieprzejrzystość i niedemokratyczny charakter, a także wątpliwe skutki gospodarcze, jakie miałaby przynieść dla USA i Europy.
Pokazywał również obszary zagrożeń, jakich ona będzie dotyczyć: praw człowieka, bezrobocia, wyżywienia, środowiska naturalnego, usług publicznych, demokracji. I opisywał zasięg globalnego protestu przeciw TTIP, w efekcie którego Komisja Europejska zdecydowała się ujawnić część (nie najważniejszą) jej zapisów.
TTIP, postrzegane w kręgach pozarządowych jako gospodarcze NATO, to „globalny wyścig do dna” – oceniła prof. L. Oręziak, przytaczając w tym względzie opinię J. Stiglitza.
USA usiłują przeforsować TTIP w różnym kształcie od początku lat 90. Najpierw bowiem były umowy bilateralne dotyczące handlu, BIT (takie właśnie podpisywała Polska w początkach lat 90., a teraz ponosi ich skutki, gdyż nie odważyła się ich wypowiedzieć). Obecnie USA podpisały z państwami Pacyfiku TTP, której zapewne będą używać jako element nacisku na UE, aby podpisała TTIP.
A już umowa NAFTA była ostrzeżeniem przed szkodliwością znacznej deregulacji w handlu. Bo o ile USA i Kanada wyniosły z niej pożytek, tak żyjący z rolnictwa Meksyk ewidentnie na niej stracił.
Zatem w przypadku TTIP, umowy, która wymusza prywatyzację wszystkiego, będzie podobnie – biedne kraje z pewnością stracą, natomiast korzyści będą mieć nieliczni: państwa najbogatsze i korporacje.
Skoro jednak celem tej ciągle trzymanej w tajemnicy umowy ma być dalsza deregulacja handlu między USA a UE, to społeczeństwa winny wiedzieć, jakie będą tego skutki - czyje interesy dzięki tej umowie będą priorytetem w przyszłości. Bo może kapitału? Korporacji? Z pewnością nie społeczeństw, których ona dotknie, na co wskazywali paneliści oraz liczni uczestnicy dyskusji.
Podkreślano, że najbardziej zainteresowane wzajemnym usuwaniem regulacji są banki, a TTIP wprowadza prywatyzację umów handlowych, na co wskazuje zawarty w umowie mechanizm ISDS. Przedsmak jego skutków można ocenić, patrząc na obecny proces Vattenfalla z rządem niemieckim o 5 mld USD w związku z wycofaniem się Niemiec z budowy elektrowni atomowej. Vattenfall na tyle właśnie wycenił utratę swoich przyszłych dochodów. (Argentyna musiała zapłacić 1 mld USD odszkodowania amerykańskim firmom energetycznym za utracone korzyści, kiedy zamroziła ceny mediów w kryzysie.)
Jednak to nie Niemcy ponoszą największe koszty prywatyzacji umów handlowych, a Polska, która dotychczas przegrała już nie tylko proces z Eureko* (co kosztowało nas 9 mld zł), ale kilka innych, na łączną kwotę 8,5 mld zł (są to procesy wytoczone przez firmy zarejestrowane m.in. na Cyprze, w Luksemburgu, USA).
Powstaje więc pytanie: do czego prowadzi wolny handel i co na to teoria ekonomiczna? – pytali uczestnicy spotkania. Jaki jest cel barier w handlu? Czy to w interesie obywateli prowadzi się określoną politykę handlową, czy w interesie korporacji?
Dotychczasowe podejście, patrzenie na procesy społeczne od strony dotychczasowej ekonomii, jest błędne – mówili spółdzielcy obecni na spotkaniu. Potrzebna jest współpraca, nie rywalizacja, zwłaszcza w duchu darwinowskim.
Takiemu poglądowi sprzeciwiał się prof. Kazimierz Starzyk (SGH), podkreślając, iż efektywność jest ważniejsza od sprawiedliwości społecznej, bo w rezultacie i tak do niej prowadzi – czym mocno rozbawił salę. Optował za TTIP, uważając, iż ta umowa jest dla Polski korzystna (w przeciwieństwie do zebranych).
Nie widzę w TTIP dążności do sprawiedliwości społecznej – oponował dr Ryszard Ślązak, ekonomista, przedstawiając skutki liberalizacji rynku w Polsce po 89 r. - przejęcie przez globalne firmy z USA naszego przemysłu oponiarskiego i tym samym zablokowanie polskiego eksportu na tamten rynek.
Zwrócił też uwagę na fakt, że w Polsce 80% bezzwrotnej pomocy unijnej trafia do firm zagranicznych. Jak zatem będzie po wprowadzeniu jeszcze większej liberalizacji? Wprowadzenie tej umowy może przynieść skutki nieprzewidywalne.
Równie burzliwa dyskusja towarzyszyła drugiej części konferencji prowadzonej przez red. Przemysława Wielgosza, noszącej tytuł „Zagrożenie i opór społeczny”.
Uczestnikami dyskusji panelowej był Konrad Gliściński z Fundacji Kaleckiego (One size fits All? Pomiędzy wzajemnym uznaniem a harmonizacją w kontekście praw cyfrowych), Maria Świetlik z Internet Society Poland (Prawa człowieka na ołtarzu zysku), Dorota Metera z Zielonego Instytutu (TTIP a rolnictwo i normy żywnościowe) oraz Jakub Grzegorczyk z OZZ Inicjatywa Pracownicza (TTIP a prawa pracownicze).
Maria Świetlik, przedstawiając TTIP od strony praw człowieka, opowiedziała o swoich półtorarocznych bojach z administracją rządową oraz unijną związanych z dostępem do informacji publicznej na temat tej umowy.
Pokazywała też, że w negocjacjach jej zapisów nie brały udziału organizacje pozarządowe. Ma co prawda powstać ciało ds. współpracy regulacyjnej, oceniające nowe rozwiązania prawne, ale będzie to robić pod kątem braku zagrożeń zysków korporacji.
Nikt właściwie nie wie, co w tej umowie jest i pewnie nie będzie wiedzieć, skoro jej zapisy mają być utajnione przez 30 lat. Brakuje też uczciwej dyskusji na ten temat w sejmie, choć skutki podpisania TTIP na 100 lat (tak ma być) mogą pogorszyć życie wielu pokoleń, gdyż prawa człowieka są łamane zawsze, kiedy stają na drodze kapitału.
W przypadku prawa własności intelektualnej, o czym mówił Konrad Gliściński, są one w TTIP traktowane jako bariery handlowe. Zmian będzie też wymagało prawo autorskie i patentowe. Przytoczył tu też stwierdzenie J. Stiglitza odnośnie porozumienia TRIPS: „kiedy ministrowie handlu podpisywali porozumienie TRIPS w Maroku wiosną 1994, w rzeczywistości podpisali wyroki śmierci na tysiące ludzi w Afryce subsaharyjskiej”. To najlepiej oddaje obawy dotyczące TTIP.
Nie lepiej mają się sprawy z TTIP w przypadku rolnictwa europejskiego, które jest zupełnie inne niż amerykańskie. Dorota Matera w tej umowie widzi nie tylko zagrożenie utraty miejsc pracy i likwidacji gospodarstw ekologicznych na polskiej wsi, ale i zagrożenie dla marek regionalnych, różnorodności biologicznej i klasy chłopskiej.
Wskutek TTIP, poprzez „wyścig do dna”, przenoszenie produkcji z kraju do kraju w poszukiwaniu jak najniższych kosztów pracy, nie będą też respektowane wypracowane od XIX w. prawa pracownicze (dzisiaj USA ratyfikowało tylko 2 z 8 konwencji MOP) – podkreślał Jakub Grzegorczyk.
Będą więc najniższe normy ochrony pracowniczej, bhp, najniższe płace i ograniczenie prawa do strajku, bo takie są zasady działania ponadnarodowych korporacji.
Mechanizmu ISDS, mającego za cel ochronę inwestycji, używa się jako narzędzia do podważania podstawowych praw pracowniczych (np. w Egipcie wykorzystuje sie go do zmniejszenia płacy minimalnej).
W konkluzji spotkania jego uczestnicy akcentowali, że trzeba wrócić do podstawowych pojęć ekonomicznych, skierować się ku ekonomii obywatelskiej, zdefiniować cel ekonomii. Czy jest nim dążność do korzyści własnej, a w dalszej kolejności – korzyści społecznej, czy przede wszystkim korzyści całego społeczeństwa, na co wskazuje Konstytucja RP („RP jest dobrem wszystkich obywateli”). Ekonomia obywatelska (metaekonomia, nowa dziedzina) powstaje w Polsce w kilku środowiskach, które uważają, iż nie należy mordować własnego społeczeństwa.
Anna Leszkowska
* http://www.bankier.pl/wiadomosc/Ugoda-PZU-z-Eureko-Polska-rozdaje-pieniadze-2023636.html
O TTIP pisaliśmy w nr 11/14 SN:
Wojna geoekonomiczna z kontynentalizmem
Więcej informacji o TTIP: