Informacje (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2047
Zakończył się rok Oskara Kolberga - wybitnego folklorysty i etnografa. Z tej okazji zorganizowano ponad 3 tysiące wydarzeń w niemal 300 polskich miejscowościach, w których udział wzięło ponad 4 tysiące wykonawców i prawie 3 miliony słuchaczy.
W ciągu całego 2014 roku w Polsce i poza jej granicami odbyło się wiele koncertów, festiwali, spektakli, kursów, warsztatów, badań terenowych, sesji naukowych, nagrań i wystaw. Miały one za zadanie przypomnieć postać Kolberga i jego zasługi dla polskiej kultury i nauki, wskazać jego naśladowców oraz podkreślić atrakcyjność i żywotność współczesnej kultury ludowej. Na szczególne podkreślenie zasługuje także włączenie się Prezydenta RP w Rok Kolberga poprzez uhonorowanie artystów ludowych i badaczy wysokimi odznaczeniami państwowymi i organizację specjalnego okolicznościowego koncertu w Pałacu Prezydenckim.
Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego na realizację Roku Kolberga przeznaczyło ponad 6 mln zł, dzięki czemu zrealizowano przeszło 50 przedsięwzięć realizowanych przez ponad 20 instytucji. Możliwe były m.in. badania terenowe, opracowania naukowe, digitalizacyjne i archiwalne, stworzenie nowych stron internetowych, wydanie książek i płyt, a także organizacja wielu koncertów, festiwali, warsztatów i konkursów.
Najważniejsze efekty Roku Kolberga:
- uruchomienie strony internetowej poświęconej Kolbergowi www.oskarkolberg.pl, zawierającej informacje związane z postacią Kolberga i jego dorobkiem, w tym m.in.: biografię, interaktywną mapę zasięgów monografii i ich zawartości, nuty wszystkich utworów fortepianowych, pieśni oraz oper, a także nagrania tych utworów;
- digitalizacja rękopisów (21 tysięcy kart zeskanowanych i udostępnionych w Internecie);
- digitalizacja Dzieł Wszystkich Oskara Kolberga (75 tomów dostępnych w Internecie);
- budowa indeksów muzycznych z dzieł Kolberga (2700 melodii);
- przygotowanie 5 wystaw stacjonarnych, internetowych i multimedialnych z przykładami dźwiękowymi i audiodeskrypcją, w języku polskim i angielskim;
- produkcja aplikacji na telefony komórkowe „Przewodnik śladami Oskara Kolberga”;
- wydanie popularnej biografii w wersji książkowej i audiobookowej, kolekcji bajek z Dzieł oraz okolicznościowego albumu o Kolbergu;
- odrestaurowanie nagrobka Kolberga na Cmentarzu Rakowickim w Krakowie;
- realizacja projektów edukacyjnych: „Akademia Kolberga” oraz „Mały Kolberg”;
- budowa internetowych portali tematycznych o laureatach Nagrody Kolberga, muzyce tradycyjnej, polskich instrumentach ludowych i polskich tańcach tradycyjnych.
Pełen raport z obchodów Roku Kolberga dostępny jest na stronie internetowej www.kolberg2014.org.pl
Ogromną pracę przypominającą postać i dzieło Oskara Kolberga, poza MKiDN, wykonali także naukowcy i pracownicy z Instytutu im. Oskara Kolberga w Poznaniu, Instytutu Sztuki PAN, Narodowego Instytutu Fryderyka Chopina, Narodowego Instytutu Audiowizualnego oraz muzealnicy: z Muzeum im. Oskara Kolberga w Przysusze, Muzeum Wsi Radomskiej i Państwowego Muzeum Etnograficznego w Warszawie.
Liczba instytucji biorących udział w wydarzeniach roku Kolberga była imponująca – włączyły się w te działania stowarzyszenia i związki twórcze - Stowarzyszenie Twórców Ludowych, Forum Muzyki Tradycyjnej, Stowarzyszenie Twórców Ludowych, Związek Kompozytorów Polskich, instytucje takie jak Narodowe Centrum Kultury, Poczta Polska, Biblioteka Narodowa, Instytut Adama Mickiewicza, Filharmonia Narodowa, Stowarzyszenie „TRATWA”, Fundacja Rozwoju Dzieci im. Komeńskiego, Parafia Ewangelicko-Augsburska Świętej Trójcy w Warszawie, Stowarzyszenie Krakowski Chór Kameralny, Fundacja Harmonia Artis, Miasto Kraków i Opera Krakowska.
Rok Kolberga, choć formalnie zakończony, będzie mieć jednak kontynuację. Działania popularyzujące i rozwijające ludową kulturę i sztukę będą prowadzone i w latach następnych, także po to, aby podtrzymać zainteresowanie naszym znakomitym etnografem, o którym wie zaledwie 11% Polaków.
- Autor: al
- Odsłon: 2675
W Instytucie Rozwoju Wsi i Rolnictwa PAN odbyło się 12.01.15 seminarium dotyczące form i perspektyw rolnictwa społecznego w Polsce w kontekście reorientacji zawodowej rolników i wielofunkcyjności gospodarstw rolnych. Swoje badania na ten temat prezentował dr Ryszard Kamiński.
Punktem wyjścia do badań było istniejące od wieków przeludnienie wsi, a co za tym idzie - ukryte bezrobocie. Mimo przemian, jakie zachodzą w Polsce, bezrobocie na wsi ciągle jest wysokie. Na prawie 2 mln zatrudnionych w rolnictwie dla ok. 800 tysięcy nie ma pracy. Dotyczy to zwłaszcza rolników, których gospodarstwo rolne nie przekracza 15 ha.
Podobnie jak w innych grupach zawodowych, i rolnicy stają wobec konieczności zmiany zawodu, bądź uzyskania dodatkowych kwalifikacji, pozwalających im wykonywać pracę inną niż rolnicza, niekoniecznie z dala od swojego miejsca zamieszkania. Reorientacja zawodowa w tej grupie nie spotyka się z powszechną akceptacją, choć rolnicy mają wiele atutów, aby łatwo zdobyć dodatkowe uprawnienia.
Wynika to chociażby z posiadania ukrytych, nieformalnych (tj. niepotwierdzonych certyfikatem) kompetencji rolników, którzy w zdecydowanej większości umieją obsługiwać maszyny, wykonywać drobne remonty, pielęgnować tereny zielone, natomiast kobiety wiejskie znają tajniki kuchni tradycyjnej, a z racji tradycji, życia w wielopokoleniowej rodzinie, umieją opiekować się dziećmi i osobami starszymi.
W kujawsko-pomorskim, gdzie dr Kamiński prowadził badania, winno się przeorientować zawodowo ok. 41 tys. rolników, najwięcej z gospodarstw 5-15 ha. Rolnicy ci jednak nie zakładają, że ich sytuacja materialna w najbliższych latach pogorszy się na tyle, iż stracą swoje – już obecnie niewysokie – dochody z produkcji rolnej. Obawy przed zmianą zawodu mogą być spowodowane także przejściem z KRUS do ZUS, gdzie składki są 10-krotnie wyższe (po zdobyciu nowego zawodu zdecydowało się na ten krok jedynie 5% uczestników kursów).
Problem jednak nadmiaru rąk do pracy na wsi nie zmaleje szybko (nawet, jeśli założy się rozwiązanie demograficzne, tj. wymarcie dość licznego starszego pokolenia). Pewnym pomysłem jest więc tzw. rolnictwo społeczne (opiekuńcze) – tj. wykorzystanie nadmiaru ludzi w gospodarstwach rolnych do opieki nad starymi ludzi z miasta, którym coraz bardziej brakuje opieki socjalnej. (Obecnie w Polsce mamy 800 tysięcy ludzi niesamodzielnych, a za 10 lat będzie ich 2 mln.)
Można byłoby tu więc wykorzystać gospodarstwa agroturystyczne, które dysponują już pewną bazą lokalową i infrastrukturą oraz kompetencjami osób je prowadzących, aby tworzyć rodzinne, małe domy opieki społecznej na wsi, niekoniecznie dla seniorów, ale i matek z dziećmi, dzieci, także dla osób wykluczonych (resocjalizacja przez pracę).
Takie rozwiązania funkcjonują już na Zachodzie (np. w Holandii – 1400 gospodarstw, Norwegii – 1600, Belgii – 320, we Włoszech – 6000 spółdzielni socjalnych). Gospodarstwa oferujące tzw. zieloną opiekę, czy zieloną terapię mogłyby mieć charakter całodobowych domów pomocy społecznej, bądź dziennych, jednak w Polsce byłby – w odróżnieniu od państw Zachodu – problem z ich finansowaniem.
W państwach tych bowiem z usług opiekuńczych rolnicy osiągają 70% dochodu, a tylko 10% z produkcji rolnej. Działalność ta jest finansowana z budżetu państwa (opieka medyczna, socjalna), co u nas wydaje się niemożliwe.
Mimo to, są już pierwsze gospodarstwa świadczące usługi tego typu, m.in. w Borach Tucholskich (dla seniorów), utworzone na bazie gospodarstw agroturystycznych.
W dyskusji, jaka wywiązała się po wystąpieniu dr. Kamińskiego mówiono nie tylko o sytuacji polskiej wsi, (która w Polsce za długo utrzymuje swój charakter agrarny, choć gospodarstwo rolne jest coraz mniej ważne dla rolników), ale i o trudności w przenoszeniu zachodnich wzorców kulturalnych na polską wieś (wzór holenderski ma wsparcie etatystyczno-kulturowe – czy w Polsce możliwa byłaby taka interwencja państwa?).
Przytaczano też starsze niż ten z Borów Tucholskich przykłady takich gospodarstw tworzonych wcześniej niż w Holandii, (np. pod św. Katarzyną w świętokrzyskim, program EQUAL „Czarna owca”) i konstatowano, że u nas wszystko rozbija się o finansowanie takiej działalności.
Zwracano też uwagę, że badania dotyczące zbędnych rąk w gospodarstwie rolnym nie są reprezentatywne, gdyż przeprowadzono je w województwie o dość silnym rolnictwie – zapewne byłyby zupełnie inne w województwach południowych i wschodnich.
Ponadto sceptycznie odniesiono się do tej formy opieki społecznej, jaką mogłyby oferować wiejskie gospodarstwa, gdyż osoby starsze i schorowane potrzebują zaplecza medycznego, a tego na wsi brakuje. (al.)
- Autor: Joanna Stojak
- Odsłon: 2149
Wyniki otrzymane z danych genetycznych potwierdzają liczne skamieniałości znajdowane na tych obszarach, których oszacowany wiek pokrywa się z najchłodniejszym okresem ostatniego zlodowacenia (25-19 tysięcy lat temu). Co więcej, dane uzyskane z mtDNA wykazały, że linia wschodnia rozpoczęła masową ekspansję demograficzną około 10 tysięcy lat temu, zajmując szerokie obszary dookoła refugium karpackiego. Analizy mikrosatelitów jądrowego DNA (krótkich sekwencji powtarzalnych w genomie) umożliwiły opisanie współczesnej struktury genetycznej nornika zwyczajnego na obszarze Europy środkowej i wschodniej. Wzorzec uzyskany z mikrosatelitarnego DNA nie pokrywa się z tym uzyskanym z mtDNA.
Na obszarze zajmowanym przez linię wschodnią występują dwie grupy genetyczne: jedna zajmuje wschodni obszar Polski i Węgier oraz występuje w Rosji, druga zajmuje zachodnią część Polski i Węgier oraz występuje w Czechach. Podział na grupy genetyczne jest zgodny z ułożeniem dolin rzek Wisły i Dunaju, które w trakcie ostatniego zlodowacenia były bardzo szerokie i pokryte zmarzliną, stanowiąc trudną do pokonania barierę.
Analiza mikrosatelitów DNA gatunku spokrewnionego z nornikiem zwyczajnym, nornika burego Microtus agrestis ujawniła, że mimo iż oba gatunki miały różną historię ewolucyjną, ich struktura genetyczna jest niemal identyczna. Obecnie trwają analizy mające na celu sprawdzenie czy wpływ na opisaną strukturę mogły mieć również warunki klimatyczne. Joanna Stojak
Projekt jest realizowany w ramach doktoratu Joanny Stojak pod opieką prof. Jana M. Wójcika.
- Autor: al
- Odsłon: 3263
Unikatowy w skali światowej zespół skamieniałości morskich i lądowych sprzed 148 mln lat odkrył paleontolog dr Adrian Kin. Badania niezwykle bogatego stanowiska w kamieniołomie wapieni w Sławnie koło Opoczna prowadzi międzynarodowy zespół naukowców w ścisłej współpracy z Państwowym Instytutem Geologicznym.
Gdzie można znaleźć najpiękniejsze skamieniałości na świecie? Każdy miłośnik paleontologii odpowie bez namysłu, że w Solnhofen, w Bawarii. W drobnoziarnistych wapieniach tego kamieniołomu odkryto m. in. kompletny szkielet archaeopteryksa - ewolucyjnego ogniwa przejściowego między gadami i ptakami.
Do niedawna uważano, że Solnhofen nie ma swojego odpowiednika na świecie, tymczasem okazało się, że mamy w Polsce kamieniołom podobnej rangi naukowej, z podobnym stanowiskiem sedymentacji.
"Podczas rekonesansu terenowego w czynnym kamieniołomie wapieni koło Sławna (pow. Opoczno, woj. łódzkie) odkryłem istne archiwum świata pierwotnego sprzed 148 milionów lat - mówi dr Adrian Kin ze Stowarzyszenia Przyjaciół Nauk o Ziemi "Phacops" oraz Wydziału Biologii i Nauk o Ziemi UJ. - Jest to najbliższy znany odpowiednik wiekowy słynnego, południowoniemieckiego Solnhofen.
W umiarkowanie chłodnym i niezbyt głębokim morzu późnojurajskim bujnie rozwijały się tutaj organizmy zasiedlające strefę dna i toni wodnej. Wśród skamieniałości są skrzypłocze, krewetki, ryby, gady morskie, misternie ornamentowane muszle małżów, spiralnie zwinięte amonity o pięknie zdobionych drobnymi żeberkami muszlach, a także ważki, żuki oraz latające gady - pterozaury".
Stanowisko okazało się na tyle bogate, że do jego badania niezbędne było stworzenie międzynarodowego zespołu, kierowanego przez dr. Adriana Kina. W jego skład weszli: dr Błażej Błażejowski z Instytutu Paleobiologii PAN, prof. Michał Gruszczyński (zmarły w końcu 2011 roku) ze Stowarzyszenia Przyjaciół Nauk o Ziemi "Phacops", dr David Martill ze School of Earth and Environmental Sciences Uniwersytetu w Portsmouth, dr Günter Bechly ze Staatliches Museum für Naturkunde Stuttgart i dr Jim Marshall ze School of Environmental Sciences Uniwersytetu w Liverpoolu. Efektem prac naukowców jest publikacja w prestiżowym periodyku "Lethaia".
Prace badawcze w kamieniołomie koło Opoczna prowadzone są od 7 lat bez udziału środków budżetowych – naukowcy wykonują je wyłącznie dzięki pieniądzom własnym i donatorów. Jak podkreślają, ich obecny sukces jest też w dużej mierze zasługą bardzo profesjonalnej i życzliwej pomocy właściciela kamieniołomu, w którym cały czas jest prowadzone wydobycie. Dzięki tym pracom górniczym, naukowcy nie muszą sprowadzać i opłacać drogiego sprzętu do zdejmowania warstw wierzchnich odkrywki.
Pieniądze na wieloletnie badania są jednak konieczne, stąd po raz pierwszy zespół będzie występował o grant, chce tez zdobywać środki poprzez sprzedaż prawa do nazw odkrywanych szczątków wymarłych gatunków.
Od zasilenia budżetowego badań zależeć będzie tez ich zakres: np. paleoklimatolodzy spodziewają się po badaniach tego miejsca poznać klimat w końcu okresu jurajskiego. Jak podkreślają – jest to mało zbadany, a bardzo ciekawy okres historii Ziemi, kiedy szybko następowały zmiany klimatyczne. (al)