Nauka i sztuka (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 111
W Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie czynna jest od 30.10.25 do 4.04.26 wystawa pn. W głębi. Żyjące morza, żyjące ciała.
W głębi: Żyjące morza, żyjące ciała to międzynarodowa wystawa zbiorowa prezentowana w Państwowej Galerii Sztuki w Sopocie. Nad brzegiem Bałtyku, skąd rozciąga się widok na Zatokę Gdańską, spotkają się artyści z Polski, Francji, Irlandii, Litwy, Łotwy, Estonii, Grecji, Australii, Stanów Zjednoczonych, Chile, Indii, Korei Południowej i Karaibów.
Wyjątkowe położenie galerii stanowi naturalny kontekst do refleksji nad naszą fizyczną, psychiczną, emocjonalną i duchową więzią z oceanem. Międzynarodowe grono artystów i artystek poszerza tę perspektywę, otwierając przestrzeń dla różnorodnych interpretacji i wrażliwości. Woda staje się tu łącznikiem – wspólnym mianownikiem, który splata praktyki artystyczne powstające w różnych kulturach i kontekstach.
Partnerami merytorycznymi przedsięwzięcia są Instytut Oceanologii Polskiej Akademii Nauk oraz Uniwersytet Gdański, których wiedza i doświadczenie wzbogacają artystyczny wymiar wystawy o perspektywę naukową i refleksję nad kondycją oceanów.
Wystawa koncentruje się wokół pytania: co właściwie znaczy być oceanem? Jak możemy odbudować łączność między ludzkim ciałem a ogromnym ciałem wodnym, które pokrywa ponad dwie trzecie powierzchni Ziemi? Naukowcy od dawna badają wodne początki życia na naszej planecie. Pierwotnie poszukiwano ich w basenach pływowych czy gorących źródłach, lecz najnowsze hipotezy wskazują raczej na środowisko głębinowych kominów hydrotermalnych, gdzie obecne substancje chemiczne i generowana energia mogły napędzać reakcje niezbędne do ewolucji życia.
Wystawa wychodzi od tej hipotezy o oceanicznych narodzinach życia, cofając się co najmniej 3,5 miliarda lat, by przyjrzeć się naszej pierwotnej więzi z wodą i zadać pytanie, jak staliśmy się gatunkiem zbiorowym. W głębi: Żyjące morza, żyjące ciała podejmuje krytykę filozoficznych, religijnych i techno-przemysłowych narracji antropocentryzmu, które od wieków oddzielają nas od środowiska naturalnego. Narracji wspieranych przez nowoczesną naukę i rolnictwo, nastawionych na podporządkowanie, klasyfikowanie i kontrolowanie świata. A co, jeśli odrzucimy przekonanie o wyjątkowości człowieka? Jak moglibyśmy zacząć postrzegać siebie jako część większego organizmu życia i istnieć w zgodzie z głębokim, pulsującym rytmem oceanu?
Postrzegając ocean jako istotę czującą, wystawa nawiązuje do przełomowej hipotezy Gai Jamesa Lovelocka, według której Ziemia funkcjonuje jako superorganizm zdolny do samoregulacji i podtrzymywania życia. Ekolog oceaniczny, nurek i żeglarz Glenn Edney rozwija tę myśl, twierdząc, że „ocean żyje” – jest globalnym, żywym ekosystemem, czymś więcej niż sumą swoich fizjologicznych części. Dzięki procesom oddychania, cyrkulacji, metabolizmu oraz energii generowanej przez niezliczone morskie organizmy, powstaje „umysł oceanu” – czujący, świadomy byt, będący emergentną właściwością samoregulującego się systemu. W tym ujęciu organizmem jest morze, wspólnota wszystkich istot, które je zamieszkują, tworzących wodne, żyjące ciało. Z taką interpretacją skonfrontują się artyści, naukowcy z IO PAN oraz osoby reprezentujące inne dziedziny nauki.
W tym duchu wystawa bada złożone warstwy oceanicznej przestrzeni, sięgając po interdyscyplinarne narzędzia humanistyki oceanicznej, badań środowiskowych, biologii kwantowej, cybernetyki, teorii świadomości, science fiction, poezji czy wiedzy rdzennych społeczności.
Spekulacja, inwencja, transformacja… Widzowie spotkają się tu z artystkami i artystami tworzącymi nowe opowieści o naszej relacji z oceanem – opowieści, które mogą pomóc przeprojektować współczesne realia eksploatacji, rozłamu i zanieczyszczeń, dominujących w podejściu ludzkości do mórz. Jak, wobec nieustannej dewastacji oceanów, możemy otworzyć się na bardziej płynne formy myślenia – zatracić poczucie liniowego czasu, odnaleźć zachwyt, pozwolić sobie fizycznie i mentalnie zabłądzić, a zarazem rozluźnić granice naszych ciał i umysłów, wchodząc w rytm oceanicznej wymiany? Innymi słowy: jak możemy stać się bardziej podobni do oceanu?
Ocean jawi się tu jako przestrzeń „kontekstowego bogactwa, emocjonalnej głębi i współzależności” – medium międzygatunkowej komunikacji w czasie i przestrzeni. Wystawa W głębi: Żyjące morza, żyjące ciała ma na celu uchwycenie ogromnego potencjału tego żywiołu – postrzeganego zarówno jako współautora, jak i źródło czującej wiedzy.
Kuratorzy: Joseph Constable, Eulalia Domanowska, Joanna Gemes
Konferencja Instytutu Oceanologii Polskiej Akademii Nauk
Wydarzeniem towarzyszącym wystawie W głębi. Żyjące morza, żyjące ciała będzie konferencja organizowana przez Instytut Oceanologii PAN pod tytułem Humans and European Marine Environment – adaptation to climate and biodiversity change (Ludzie i europejskie środowisko morskie – adaptacja do zmian klimatu i bioróżnorodności).
Wydarzenie odbędzie się 6 listopada 2025 roku w formie hybrydowej, w siedzibie Instytutu Oceanologii PAN w Sopocie. Głównym celem konferencji jest dyskusja poświęcona problemowi adaptacji do zmian w środowisku morskim. Spotkanie dedykowane jest głównie ekspertom z różnych dziedzin nauki oraz humanistyki, takich jak fizyka atmosfery, psychologia, ekonomia czy krytyka sztuki.
Więcej - https://pgs.pl/w-glebi-zyjace-morza-zyjace-ciala-down-deep-living-seas-living-bodies/
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 930
W łódzkim Muzeum Sztuki MS1 czynna jest do 05.02.2023 wystawa "Piękny prawdomówny", poświęcona twórczości Stanisława Fijałkowskiego.
Wystawa upamiętniająca setną rocznicę urodzin profesora Stanisława Fijałkowskiego (1922–2020), artysty, ucznia Władysława Strzemińskiego oraz pedagoga, to przedsięwzięcie zorganizowane wspólnie przez łódzkie Muzeum Sztuki i Akademię Sztuk Pięknych im Władysława Strzemińskiego w Łodzi.
Wybór obejmuje przede wszystkim prace ze zbiorów Muzeum, które posiada ich liczną reprezentację, a także z kolekcji prywatnych z Łodzi – miasta, w którym profesor mieszkał i pracował ponad siedemdziesiąt lat. Elementy formy pojawiające się na obrazach i grafikach Fijałkowskiego są zazwyczaj bardzo proste i oszczędne, a przestrzenność, czyli iluzja, jest w zasadzie efektem przemyślanych podziałów płaszczyzny.
Fijałkowski mawiał – ”obraz jest moją twarzą”, co zmusza widza do nawiązania swoistej relacji z obrazem – osobistej i szczególnie uważnej. Przekaz znaczony odniesieniami do archetypów i symboli jest sugestywny i przejmujący. Prace artysty wynikają z głębokiego duchowego skupienia i dają widzom poczucie wewnętrznej integralności. Stają się wehikułem służącym do spotkania z samym sobą.
Kuratorem wystawy jest Wojciech Leder (ASP)
Więcej - https://msl.org.pl/piekny-prawdomowny/
- Autor: MB
- Odsłon: 2013
Wystawę można oglądać do 7.08.16 w Malarni – sali wystaw zmiennych w Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach.
Pod koniec XIX wieku Siemiradzki był jednym z najsławniejszych polskich malarzy, artystą-celebrytą, odwiedzanym i przyjmowanym przez znane osobistości, uroczyście witanym w europejskich metropoliach, w których urządzał pokazy swoich płócien. Dziś dzieła te są nadal cenione, eksponowane w wielu muzeach i zbiorach prywatnych, poszukiwane na aukcjach, gdzie osiągają imponujące ceny.
Warto przypomnieć, że to właśnie obraz Henryka Siemiradzkiego Pochodnie Nerona przyczynił się do powstania Muzeum Narodowego w Krakowie. W czasie uroczystych obchodów jubileuszu 50-lecia pracy twórczej Józefa Ignacego Kraszewskiego, które odbyły się w październiku 1879 roku w Sukiennicach, Siemiradzki ofiarował Polakom Pochodnie Nerona, by stały się pierwszym dziełem w zbiorach przyszłego Muzeum Narodowego. Zainicjował tym samym polską narodową kolekcję sztuki. Imponujących rozmiarów obraz (385 × 704 cm) do dziś jest ozdobą zbiorów MNK. Można go oglądać w centralnym miejscu Galerii Sztuki Polskiej XIX wieku w Sukiennicach, najstarszej siedzibie Muzeum. Będzie z pewnością stanowił ciekawy kontekst dla prezentowanych na wystawie „Poszukując Arkadii” prac artysty wypożyczonych z Lwowskiej Narodowej Galerii Sztuki im. B.G. Woźnickiego.
Obrazy Siemiradzkiego z kolekcji lwowskiej należą do kameralnego, nastrojowego nurtu jego malarstwa. Dominują wśród nich kompozycje sielankowe. Już w okresie studiów w Akademii petersburskiej (1864–1870), podczas wakacyjnych pobytów w Charkowie, artysta tworzył pełne uroku plenerowe kompozycje o idyllicznym nastroju, oddające koloryt jego rodzinnych stron. Na wystawie w Malarni reprezentują je nokturnowa, na poły baśniowa Noc Iwana Kupała czy swobodnie, w pełnym słońcu malowana Sielanka – scena rodzajowa z ukraińskiej wsi.
W następnej części ekspozycji prezentowane są sceny antyczne, typowe dla nieco późniejszej twórczości Siemiradzkiego. Kompozycjom sielankowym „z codziennego życia” antycznych Greków i Rzymian artysta zawdzięczał popularność w tej samej mierze co płótnom monumentalnym, poświęconym wielkim tematom z historii starożytnej czy biblijnej. Cieszyły się one dużym powodzeniem wśród kolekcjonerów. Akcja antycznych sielanek rozgrywa się najczęściej w pejzażu Kampanii, utożsamionej przez artystę z Arkadią, która została przywołana w tytule wystawy. Fabułę stanowią lekkie, niekiedy poetyckie epizody – pocałunek w obrazie Za przykładem bogów czy anegdota z grającym na flecie pastuszkiem w kompozycji U źródła.

- W tych rodzajowych scenach z czasów antycznych postacie wyobrażone są na tle krajobrazów oddanych wiernie, z wielką wrażliwością na światło i barwę, wypełnionych słońcem” – zwraca uwagę kurator wystawy Beata Studziżba-Kubalska. - W kompozycji Odpoczynek świetlisty pejzaż staje się tematem centralnym. W zgoła idyllicznej scenerii artysta sytuuje też scenę spotkania Jezusa z kobietą z Samarii w obrazie Chrystus i Samarytanka. Wystawy dopełnia praca Amor i Psyche – cenione przez historyków sztuki studium do kurtyny Teatru Miejskiego w Krakowie – oraz studia antycznych kobiet. Warsztatowi malarskiemu Henryka Siemiradzkiego można też przyjrzeć się bliżej dzięki prezentacji olejnych szkiców do Sceny przy studni i znanego obrazu Rozbitek.
Henryk Siemiradzki (1843–1902) – wybitny polski malarz, przedstawiciel akademizmu w malarstwie europejskim. Urodził się w majątku Pieczeniegi w pobliżu Charkowa (dziś Ukraina). Jego ojciec był oficerem armii rosyjskiej, dlatego w czasie największych sukcesów Henrykowi Siemiradzkiemu przypisywano rosyjskie pochodzenie, od którego jednak zdecydowanie się odżegnywał. Zgodnie z wolą rodziców ukończył studia matematyczno-fizyczne na uniwersytecie w Charkowie i dopiero wtedy zapisał się do petersburskiej Akademii Sztuk Pięknych. Skończył ją ze złotym medalem i sześcioletnim stypendium, pozwalającym kontynuować naukę za granicą.
W roku 1871 wyjechał w tym celu do Monachium, zatrzymując się po drodze w Krakowie. Klimat pełnego zabytków i pamiątek historycznych miasta wywarł na nim ogromne, niezatarte do końca życia wrażenie.

Jednak to Rzym najmocniej przemówił do wrażliwości artystycznej Siemiradzkiego, który pozostał tam do końca życia. Jego willa przy via Gaeta stała się jednym z „salonów Europy”. Oprócz słynnych Polaków, takich jak Henryk Sienkiewicz czy Ignacy Paderewski, bywała tu na przykład królowa Włoch i przedstawiciele rosyjskiej rodziny carskiej.
Obrazy Henryka Siemiradzkiego cieszyły się uznaniem w całej Europie, artysta zdobywał najwyższe wyróżnienia na międzynarodowych wystawach i był zapraszany do prestiżowych instytucji kultury, takich jak Académie des Beaux-Arts w Paryżu. Wielokrotnie odwiedzał Polskę: w latach 80. XIX wieku kupił pod Częstochową majątek Strzałkowo, gdzie lubił wypoczywać w otoczeniu rodziny i gdzie upłynęły ostatnie tygodnie jego życia. Zmarł 23 sierpnia 1902 roku, a jego uroczysty pogrzeb 26 września 1903 roku w krypcie zasłużonych na Skałce w Krakowie przez ówczesną prasę został nazwany „tryumfem Siemiradzkiego”.
(oprac. MB) Więcej - http://mnk.pl/wystawy/poszukujac-arkadii- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 875
Do 12.03.23 w toruńskiej Galerii Sztuki Wozownia można oglądać wystawę prac Filipa Wierzbickiego-Nowaka: „Punkty odniesienia”
W dzisiejszym świecie punkty odniesienia wobec otaczającej nas rzeczywistości opierają się nie tylko o źródła naukowe i media cyfrowe, ale również o informacje, mity i opowieści zasłyszane, które mogą swobodnie ewoluować i wplatać się w rzetelną, sprawdzoną wiedzę, dostosowując się do odpowiednich kontekstów.
Symbolem takich odniesień jest Toruń, gdzie w umyśle młodego, dociekliwego człowieka, dojrzewała myśl obalająca dotychczasowe poglądy na wiedzę o wszechświecie. Takie obiekty jak np. Planetarium czy Obserwatorium Astronomiczne są punktami odniesienia do rewolucyjnej teorii Mikołaja Kopernika.
Współczesny człowiek stara się zapanować nad naturą, nie zawsze korzystając z naukowych rozwiązań. Jak trafnie zauważył Claude Levi-Strauss: mit „[…] zapewnia człowiekowi złudne wrażenie, że jest on w stanie zrozumieć wszechświat i że on, w rzeczy samej, wszechświat rozumie. Jest to jednak tylko iluzja”.
Z kolei Eric Davis zauważył, że „[…] w miarę jak produkcja i dystrybucja informacji narastają w postępie wykładniczym, tradycyjne hierarchie wiedzy załamują się, pozostawiając po sobie fragmentaryczny, lecz nadmiernie przesycony danymi świat dwuznacznych sprawozdań, marginalnych informacji i sugestywnych powiązań. Jeśli uznasz, iż jesteś zmuszony do tego, aby jakoś powiązać cały ten chaos, wówczas szalony mechanizm teorii spiskowej zaczyna cię oczarowywać”.
W moich realizacjach zastanawiam się, na jakie potrzeby człowieka odpowiada mit i dlaczego ludzie w niego wierzą. Nauka nie daje jasnych, prostych rozwiązań dotyczących spornych kwestii ideologicznych – są one trudne (skomplikowane), niejednoznaczne, zmienne.
Niełatwo jest uświadomić sobie nieprzewidywalną potęgę natury, ponieważ często jest ona zakłócona przez medialny szum informacyjny oraz cyfrowe nośniki rejestrujące obraz. Nie pozwalają dostrzec tego co stałe, lecz wkrótce może ulec erozji.
Dramatyczne wyzwania współczesności i często ubogie interpretowanie natury poprzez środki masowego przekazu uniemożliwiają dogłębne rozumienie przeszłości, teraźniejszość i przyszłości. Każdy z obrazów, jest częścią tworzonej przeze mnie mitologii, na którą składają się wyobrażenia o otaczającym nas świecie.
Filip Wierzbicki-Nowak
Więcej - https://wozownia.pl/filip-wierzbicki-nowak-punkty-odniesienia/

