Nauka i sztuka (el)
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2766
W Centrum Sztuki Współczesnej Zamek Ujazdowski można do 19 sierpnia oglądać wystawę prac Haruna Farockiego. Harun Farocki pierwszy raz w Warszawie. Wystawa i retrospektywa filmów to pierwsza w Polsce tak obszerna prezentacja prac Haruna Farockiego - niemieckiego twórcy, należącego do grona najciekawszych artystów współczesności. Od lat 60. XX wieku realizuje filmy dokumentalne, będąc równocześnie aktywnym krytykiem i teoretykiem, a od lat 90. tworzy wideoinstalacje w przestrzeniach najważniejszych galerii świata. Jego prace koncentrują się na analizie rzeczywistości, łącząc ją z refleksją nad współczesną wizualnością. Głównym elementem wystawy jest Deep Play (2007) - dwunastokanałowa instalacja stworzona dla Documenta 12, w której Farocki, wykorzystuje materiały relacji telewizyjnej z finału Mistrzostw Świata w piłce nożnej, tworząc wielowymiarowy dokument spektaklu. Na wystawie znajdują się również prace z cyklu Poważne Gry (Ernste Spiele, I, III i IV, 2009-2010), odnoszące się do wykorzystywania symulacji komputerowych w treningu i terapii amerykańskich żołnierzy.
Motywem powracającym przez cały okres twórczości Haruna Farockiego jest krytyka wojny. Instalacja zrealizowana na podstawie jednego z jego pierwszych filmów Ogień nie do ugaszenia (Nicht löschbares Feuer, 1969), protestu przeciwko wojnie w Wietnamie, analizuje pokrewieństwo pomiędzy produkcją a destrukcją. Temat wojny podejmuje również najnowsza praca Farockiego - zrealizowana wspólnie z Antje Ehmann w technice found footage instalacja Retoryka wojny (Tropen des Krieges, premiera w Berlinie, w listopadzie 2011), poświęcona analizie filmowych przedstawień konfliktów zbrojnych.
Zainteresowanie historią przekazu wizualnego pojawia się też w starszej pracy O konstrukcji filmów Griffitha (Zur Bauweise des Films bei Griffith, 2006) - traktacie Farockiego o technikach montażowych stosowanych w filmach D. W. Griffitha. Na wystawie znajduje się również autotematyczna instalacja Cięcie (Schnittstelle, 1995) - pierwsza praca Farockiego zrealizowana na potrzeby przestrzeni wystawienniczej, refleksja nad twórczością dokumentalną artysty. Katalog towarzyszący wystawie jest pierwszą w języku polskim publikacją tekstów Haruna Farockiego, a także najważniejszych tekstów poświęconych jego twórczości, w tym również tekstów zagranicznych, nietłumaczonych dotąd na język polski. Więcej www.csw.art.pl
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2723
Do 20 grudnia w Pracowni Pałacu pod Baranami w Krakowie można oglądać wystawę prac Władysława Hasiora.
Prace Hasiora nie były prezentowane w Krakowie na indywidualnej wystawie od 1963 roku.
Artysta nawiązywał w swej twórczości do najnowocześniejszych prądów artystycznych (surrealizm, nowy realizm, rzeźba abstrakcyjna), które przeplatał elementami rzemiosła ludowego. Znacznie wyprzedzał swoją epokę i nawet dzisiaj nie zawsze jest rozumiany. Bywa nazywany prekursorem polskiego pop-artu. Jego prace były eksponowane w wielu ważnych muzeach i galeriach na całym świecie.
Twórczość Hasiora to sojusz jego wyobraźni i użytych do ich stworzenia przedmiotów codziennego użytku. Sam mówił o tym w ten sposób: Używam materiałów, które coś znaczą. Każdy przedmiot ma swój sens, a złożone dają aforyzm. Aforyzm jest bardzo podobny do prawdy, ale nie jest samą prawdą. Działalność artystyczną uważam za prowokację: intelektualną, twórczą.
Hasior prawie całe swoje życie był związany z Małopolską, co ma znaczenie dla organizatorów, którym zależy na prezentowaniu sztuki wyłącznie polskiej, tym lepiej lokalnej. Na wystawie jest prezentowanych kilkanaście prac artysty, wśród nich znajdą się unikatowe sztandary. Wszystkie eksponaty pochodzą z prywatnych kolekcji i nie można ich oglądać na co dzień. Pokazane są również fotografie pomników, a właściwie ogromnych plenerowych instalacji Hasiora, rozsianych po całym kraju. Wszystko to jest przeplatane multimedialnymi pokazami i wzbogacone wydrukowanymi cytatami artysty na temat sztuki i nie tylko.
Organizatorzy wystawy - Fundacja Jana Potockiego NEA, Fundacja Dell’arte
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 489
W warszawskiej Zachęcie do 19.05.2024 czynna będzie wystawa ceramiki Henryka Luli.
Na wystawie pokazano szeroki wybór prac Henryka Luli — artysty, pedagoga i profesora Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku. Obejmuje ponad 100 obiektów i w najpełniejszy dotychczas sposób przybliża dokonania wybitnego twórcy aktywnego od lat 50. XX wieku do dzisiaj, tworzącego w oparciu o warsztat i medium ceramiki.
Akcentowany w tytule wątek materii koresponduje z ideowym przesłaniem prezentacji, a także teoretycznym namysłem artysty nad jej rolą w sztuce. W ekspozycji wybrzmiewa również kwestia kształtowania się nowoczesnej tradycji ceramicznej w Polsce, wymykającej się kryteriom sztuki użytkowej czy wzornictwa, żywa na polskiej scenie artystycznej począwszy od lat 60. XX wieku.
Tworzone ręcznie unikatowe obiekty zależne od praw fizyki, procesów cieplnych i chemicznych — wśród nich muszle, butle, patery, baniaki, formy płaskie, okrągłe, wklęsłe i wypukłe — to ulubiony zasób otwartych i zamkniętych brył oraz struktur Luli rozumianych jako autonomiczne dzieła, których integralność współtworzą kolory i faktury wypracowane na etapie szkliwienia i wypalania.
Autorskie szkliwa samodzielnie tworzone przez Henryka Lulę i precyzyjnie dobrane do kształtu form, dopełniają dzieła w ten sposób, że stają się nierozerwalną jednością ceramiki rozumianej jako sztuka materii. Na przykładzie prac komponowanych w zestawy na zasadzie harmonii, bądź kontrastu form, ukazane zostały złożoności i niuanse w kształtowaniu ceramiki rządzącej się warsztatowym i artystycznym wyrafinowaniem i charakteryzującej szerokim spektrum potencjalnych możliwości.
Ekspozycja przybliża również pracę i zaangażowanie Henryka Luli w rekonstrukcję renesansowego dzieła sztuki ceramicznej — Wielkiego Pieca z Dworu Artusa w Gdańsku, obiektu tak ważnego dla europejskiego dziedzictwa kulturowego.
Kuratorka: Katarzyna Jóźwiak-Moskal
Henryk Lula (ur. 1930) — w latach 1950–1956 studiował na Wydziale Rzeźby gdańskiej PWSSP. Po studiach przez kilka lat uczestniczył w odtwarzaniu zabytków rzeźbiarskich i ceramicznych gdańskiego Głównego Miasta. W 1992 r. otrzymał zlecenie wykonania kopii zniszczonych i zaginionych kafli do renesansowego pieca w Dworze Artusa. Do większych realizacji autora należy płaskorzeźba ceramiczna w domu wczasowym Ministerstwa Sprawiedliwości w Lisim Jarze koło Jastrzębiej Góry. W latach 1977–1997 był kierownikiem Pracowni Ceramiki Akademii Sztuk Pięknych w Gdańsku.
Za: https://zacheta.art.pl/pl/wystawy/henryk-lula-ceramika-sztuka-materii
- Autor: Elżbieta Pastecka
- Odsłon: 3011
23 września 2011 roku minęło 10 lat od śmierci Henryka Tomaszewskiego, twórcy nieznanego wcześniej w estetyce teatralnej zjawiska - teatru pantomimy, w którym monolog mima został przekształcony w wyrażany ruchem i mimiką dialog zespołu.
Podjęty przez Niego w latach 50. eksperyment, jakim było urzeczywistnienie artystycznej formuły zbiorowego mimu pod nazwą Wrocławski Teatr Pantomimy, wpisał się na trwałe w historię teatru XX wieku jako jedno z jego najwybitniejszych zjawisk. Polski twórca zachwycił świat swoją niewiarygodną inwencją przekładającą się na inscenizacyjną perfekcję efektownych scen zbiorowych, a Jego - odcinające się od francuskiej tradycji mima solowego - dzieło zostało uznane za stojące najwyżej w hierarchii sztuki pantomimy. Wyższość dzieła Henryka Tomaszewskiego uznał już w latach 60. sam Marcel Marceau.
Bogata i unikalna w skali światowej twórczość Tomaszewskiego, na którą składały się zarówno krótkie mistrzowskie formy, w tym: „Ziarno i skorupa”, „Labirynt”, „Ruch”, „Suknia”, jak i pełnospektaklowe widowiska: „Gilgamesz”, „Odejście Fausta”, „Sen Nocy Listopadowej”, „Przyjeżdżam jutro”, „Hamlet, ironia i żałoba”, „Rycerze Króla Artura” i inne, stanowiła istotny komponent potęgi polskiego teatru drugiej połowy ubiegłego stulecia. Pantomima przywraca pierwotną, intensywną formę teatrowi i ożywia go jako miejsce przemian - mówił Henryk Tomaszewski, ukazując w swych milczących przedstawieniach sprzeczność tkwiącą w ludzkiej naturze: jej kosmiczne uwarunkowanie i ziemską ograniczoność uniemożliwiającą błądzącemu człowiekowi sięgnięcia Absolutu.
Fenomen dzieła Henryka Tomaszewskiego stanowił wypadkową szeregu pozornych paradoksów: 1. nie używając słów, wzbogacił język teatralny; 2. tępiąc w grze aktorskiej emocje, nadekspresję i patos, jednocześnie z psychologiczną maestrią ukazywał emocjonalno-uczuciową stronę człowieka oraz …patos ludzkiej egzystencji; 3. ceniąc pantomimę za to, że jako nie obarczona literaturą ani intelektem pozwala mu odwoływać się do pramaterii, właśnie literaturę uczynił punktem wyjścia swej milczącej sztuki, a umysł – jej integralną częścią na równi z ciałem. Zafascynowany zarówno pięknem i harmonią tegoż ciała jak i mroczną stroną natury człowieka, którą czuł i rozumiał niczym wyborny psycholog, stworzył teatr przesyconej erotyzmem cielesności. Jego aktorzy poza perfekcyjnym opanowaniem skomplikowanej techniki pantomimy musieli także posiąść umiejętność wyrażania ciałem pojęć i zjawisk wymykających się słowu. Potrafił całkowicie podporządkować swemu widzeniu świata zespół skrajnych indywidualności, czyniąc z nich idealnie współbrzmiącą orkiestrę – teatr budzący podziw i uznanie widzów na całym świecie.
Podziwu i uznania od początku skąpiły Tomaszewskiemu polskie władze, traktując światowej sławy zespół po macoszemu, dezawuując jego wybitną wartość i niezwykły twórczy potencjał, oraz notorycznie utrudniając artyście pracę nad tworzeniem Jego unikalnego teatru. Stosunek polskich decydentów kultury, zarówno PRL jak i RP, do podziwianego przez świat epokowego dzieła Tomaszewskiego wymownie ilustrują fakty: od odmowy wysłania artysty w latach pięćdziesiątych na stypendium do Francji w celu poznania głośnych w świecie dokonań tamtejszej pantomimy, poprzez otrzymywanie przez Niego najniższej pensji spośród wszystkich dyrektorów teatrów, po żenujący „spektakl” zafundowany twórcy po Jego śmierci, jakim było powierzenie kierowania stworzonym przez Niego teatrem-legendą przypadkowej, nie posiadającej pantomimicznych doświadczeń, osobie.
Nie wykorzystano również unikalnej okazji przypomnienia światu dorobku wielkiego twórcy, odmawiając dotacji na zorganizowanie Jubileuszu 50-lecia Wrocławskiego Teatru Pantomimy w listopadzie 2006 roku (Ministerstwo Kultury i Sztuki ograniczyło się jedynie do sfinansowania unikatowej edycji albumu fotografii), przez co tak ważna dla kultury polskiej impreza miała wyłącznie wymiar lokalny, ograniczony do Wrocławia, siedziby Teatru; a jej zorganizowanie zawdzięczamy aktywności i zabiegom Ośrodka Grotowskiego.
Przypominany przy każdej okazji fakt, iż Henryk Tomaszewski stworzył niepowtarzalny teatr autorski o niemożliwej do kontynuowania po Jego śmierci estetyce, klimacie i nastroju, ma jednak również swoje drugie oblicze, o którym ewidentnie zapomniano: konieczność zachowywania dla potomności dzieł wybitnych stanowiących o bogactwie dziedzictwa kulturowego kraju. Nie biorąc pod uwagę tej oczywistości, bezmyślnie dopuszczono do unicestwienia zrealizowanych przez artystę z Wrocławskim Teatrem Pantomimy niepowtarzalnych scenicznych arcydzieł, zamiast umożliwić im drugie życie poprzez ich wznawianie z udziałem kolejnych wykonawców, jak ma to miejsce z - także przecież „autorskimi” - dziełami scenicznymi innych niż pantomima dziedzin: dramatem, operą czy też klasyką baletową. Znawcom i wielbicielom unikalnej estetyki Tomaszewskiego trudno pogodzić się z faktem, iż bezcenne perły pantomimicznej spuścizny jak „Gilgamesz”, „Sen Nocy Listopadowej” czy też „Hamlet, ironia i żałoba” są już jedynie wspomnieniem, a rozpaczliwe próby reaktywacji Wrocławskiej Pantomimy nie przynoszą spodziewanych efektów: jej aktorzy, nie będąc sami twórcami, nie są w stanie przekuć ich znakomitego, odziedziczonego po Tomaszewskim, warsztatu w godne uwagi dzieło; natomiast zapraszani twórcy z zewnątrz nie mają pomysłu na atrakcyjną dla widza alternatywę.
Gdyby zadbano o to w porę, wiekopomne prace Tomaszewskiego mogłyby po dzień dzisiejszy stanowić intelektualno-zmysłową atrakcję dla widza niezależnie od zmieniających się wraz z upływem czasu gustów czy też oczekiwań i wymogów wobec sztuki. Wielbicielom „autorskich” baletów legendarnego duetu twórców: Minkus – Petipa, na przykład, nie przeszkadza ani ich „staroświeckość” ani serwowane przez nie przestarzałe metafory.
Ten, nieprzychylny pantomimie, stan ma w Polsce swój ciąg dalszy. Dający się zauważyć w naszym kraju znaczący potencjał oraz wyjątkowo sprzyjający klimat dla tworzenia post-pantomimicznych form teatralnych (szczególnie w małych miejscowościach, które nie zdołały jeszcze wpaść w pułapkę totalnego zachłyśnięcia technologicznymi nowinkami) natrafia na opór urzędniczej materii, niechętnej finansowaniu teatru przekraczającego bezpieczne granice ustalonych gatunków. Pozbawiona akademickiego zaplecza oraz oparcia w rzetelnym – m. in. państwowym - mecenacie sztuka pantomimy z trudem opiera się destruktywnemu działaniu ogłupiającej kultury masowej, której jednym z elementów jest prymitywny kult ciała.
U Henryka Tomaszewskiego ciało i umysł stanowiły jedność, która była impulsem do tworzenia Jego ponadczasowych scenicznych wizji. Zniewolona technologicznym dyktatem współczesność nie stawia już ani przed twórcą, ani przed widzem tak niedorzecznych i bezużytecznych z punktu widzenia obowiązującego dziś imperatywu hedonistycznego zadań.
Elżbieta Pastecka (Sekcja Krytyków Teatralnych ZASP)