Recenzje (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1444
„Lata dwudzieste i trzydzieste w Warszawie to okres niezwykłej erupcji talentów, barwnych historii i przemian samej stolicy, o czym warto było opowiedzieć, by przeszłość stała się bliska dzisiejszym czytelnikom” - napisał Piotr Łopuszański, autor książki Warszawa literacka w okresie międzywojennym (a wcześniej – Warszawy literackiej w PRL).
To nietypowa opowieść o różnobarwnym życiu artystycznym stolicy i jej twórcach. Najwybitniejsi pisarze działali często w dwóch epokach – w dwudziestoleciu międzywojennym i w czasach Młodej Polski. W opracowaniach o literaturze dwudziestolecia międzywojennego czytamy głównie o poetach Skamandra, prozaikach (Nałkowskiej, Dąbrowskiej), ale nie ma tam informacji o Żeromskim, Reymoncie, Leśmianie, Staffie, Witkacym.
Z kolei w okresie PRL w podobnych opracowaniach pomijano pisarzy „niemile widzianych przez władze”. Obowiązywał zakaz publikacji Kornela Makuszyńskiego, Stanisława Ignacego Witkiewicza, wierszy Bolesława Leśmiana, Kazimierza Wierzyńskiego, Jana Lechonia, Kazimiery Iłłakowiczówny, Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.
Był to czas, kiedy starano się stworzyć na nowo hierarchię znaczenia pisarzy. Lansowano i wydawano autorów, którzy poparli władze (Tuwima, Iwaszkiewicza, Broniewskiego, Gałczyńskiego, Żukrowskiego, Dobrowolskiego). Działała cenzura. Np. ze wspomnień wycinano relacje o wojnie 1920 roku, a z dzienników Nałkowskiej refleksje pisarki na temat rewolucyjności. Nie drukowano relacji Irzykowskiego, Makuszyńskiego, Żeromskiego o wydarzeniach wojny polsko-radzieckiej.
Dlatego – według autora książki - „tak indoktrynowane pokolenia czytelników nie znają naprawdę literatury dwudziestolecia międzywojennego”. Do nieprawdziwego przedstawiania dokonań pisarzy w tym okresie przyczyniła się także moda. W latach 30. i zaraz po wojnie gardzono stylistyką Młodej Polski. Modernistyczne metafory, estetyzm i egzaltacja nie pasowały do nowoczesności, więc lekceważono dorobek pisarzy pokolenia młodopolskiego.
Warszawa w okresie międzywojnia była miejscem, w którym działali najwybitniejsi pisarze. To tutaj toczyło się kolorowe życie artystyczne i literackie. Do dzisiaj krążą powstałe wówczas anegdoty. I to chciał pokazać autor „Warszawy literackiej w okresie międzywojennym”.
Piotr Łopuszański, aby uzupełnić i uporządkować wiedzę o tych latach, przewertował wiele źródeł (ich wykaz w książce ma kilkanaście stron): archiwów (m.in. Archiwum Muzeum Literatury im. Adama Mickiewicza, Archiwum Akt Nowych w Warszawie, zbiorów Polskiej Akademii Literatury w Bibliotece Narodowej), publikacji oraz prasy codziennej i pism literackich z lat 1918 -1939.
Znajdziemy w tej książce wiele „smakowitych” informacji, ponieważ warszawscy literaci okresu międzywojennego byli barwnymi ludźmi o bogatych osobowościach. Każdy z nich miał jakieś dziwactwa, każdego coś wyróżniało. Lekomanem był Lechoń, Dąbrowska brała strychninę, Irzykowski nie umiał zawiązać krawata, Uniłowski i Słonimski nie mieli matury, w więzieniu siedzieli Broniewski i Sergiusz Piasecki. Boy sypiał w łóżku ze spanielką Gapą. Pojedynkowali się Witkacy, Słonimski. Słonimski odebrał Wierzyńskiemu narzeczoną, z którą się później ożenił. Jak z tego widać, to wciągająca lektura i zaspokajająca gusty nie tylko smakoszy życia literackiego.
Barbara Janiszewska
„Warszawa literacka w okresie międzywojennym”, Piotr Łopuszański, Prószyński Media Sp. z o.o, Warszawa 2017, s. 431, cena 39,90 zł.
- Autor: al
- Odsłon: 3436
Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego wydało w serii „Z archiwum pisarza” piąty tom pt. 'Mój' teatr Różewicza autorstwa Kazimierza Brauna przy współpracy Justyny Hofman-Wiśniewskiej.
Jest to interesujący dwugłos o twórczości Tadeusza Różewicza, pisany z różnych pozycji: reżysera i krytyka teatralnego, uzupełniony opiniami recenzentów i krytyków odnoszących się do poszczególnych realizacji scenicznych dramatów.
A było ich wiele, gdyż Kazimierz Braun (mieszkający od 1985 roku w USA) wystawił w ciągu 26 lat (1970-2006) w teatrach polskich, amerykańskich, europejskich aż dziewiętnaście jego sztuk, co dobitnie pokazuje fascynację reżysera twórczością tego dramaturga.
Poprzedzający opisy spektakli esej Justyny Hofman-Wiśniewskiej pt. Grand Drame – Grand Théâtre to analiza zarówno twórczości Tadeusza Różewicza, jak i Kazimierza Brauna, pokazanie związków i interakcji między ich dziełami widziane oczami krytyka teatralnego.
To, o czym pisze Kazimierz Braun, to z kolei nie tylko wspomnienia, ale jak podaje we Wprowadzeniu do książki - „Mój tekst Czytelnik może traktować jako świadectwo, albo skromny przyczynek teatrologiczny. Postanowiłem wrócić myślą do moich Różewiczowskich przedstawień, rozmów z Tadeuszem Różewiczem, moich wypowiedzi o nim, przejrzeć też to, co pisano o moich realizacjach jego sztuk”.
Przywołuje w książce (w porządku chronologicznym) wiele z nich, m. in. te najgłośniejsze: Akt przerywany, Kartotekę, Pułapkę, Kartotekę rozrzuconą, Stara kobieta wysiaduje, realizowane w różnych teatrach polskich i świata. Przytacza okoliczności, konteksty wystawień (w przypisach podaje także szczegóły), większe pole oddając jednak tym, którzy z fotela recenzenckiego analizują i twórczość dramaturga, i jego, reżysera.
Te zbiory przemyśleń o sztuce obu artystów ujęte są w formę zapisków, cytatów, uwag, listów, a także rozmów dramaturga z reżyserem o teatrze.
Jednym słowem – autorzy zebrali to, co było rozrzucone, chroniąc tym samym przed zapomnieniem teksty i zdjęcia dokumentujące reżyserską „Różewiczowską” twórczość Kazimierza Brauna i to, co się z nią wiązało.
Ale jak się okazuje na końcu książki - nie jest to jednak tylko naturalna potrzeba uporządkowania efektów kilkudziesięcioletniej pracy reżysera i ocalenia tego, co ulotne. Powód tego scalania jest poważniejszy. Otóż napisana przez Kazimierza Brauna w 1984 roku książka o twórczości Tadeusza Różewicza, owoc jego dwuletniej pracy – została dziwnym trafem „zagubiona” - i przez Ossolineum, które podjęło się jej wydania, i przez warszawską PWST. Do dzisiaj te jedyne cztery egzemplarze maszynopisu nie odnalazły się...
Toteż Kazimierz Braun tak kończy swoją opowieść o trudach powstawania omawianej tutaj książki: I tak zebraliśmy, Justyna w Polsce, a ja w USA, wiele skorup tego rozbitego kiedyś dzbana. Napisaliśmy zaplanowane teksty. W rezultacie powstała po raz drugi książka o moim teatrze Różewicza”.
Zatem, na szczęście, nie wszystko zginęło – świadczą o tym nie tylko opublikowane w książce teksty krytyczne, ale i prawie 50 fotografii ze spektakli i bogata bibliografia.(al)
'Mój' teatr Różewicza, Kazimierz Braun (współpraca Justyna Hofman-Wiśniewska), Wydawnictwo Uniwersytetu Rzeszowskiego, Rzeszów 2013, s. 262
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 7
Film „Wspaniały świat” - pełnometrażowy debiut Guida Callegariego - to połączenie komedii akcji z elementami kina science fiction.
Akcja filmu rozgrywa się w niedalekiej przyszłości. Bezrobotna nauczycielka Max (w tej roli Blanche Gardin), która straciła pracę wskutek „zatrudnienia” robotów w roli nauczycieli, wraz z córką Paulą trudnią się drobnymi kradzieżami. Ich łupem najczęściej padają roboty, które sprzedają później na części na czarnym rynku, zdobywając pieniądze pozwalające im na codzienną egzystencję.
Życie bohaterek zostaje wywrócone do góry nogami, kiedy w ich ręce trafia robot domowy typu T.0 o imieniu Théo – zbyt stary, by dało się go sprzedać. Gadatliwa, ciekawska, pomocna, a przy tym niezwykle racjonalna maszyna z miejsca zdobywa sympatię 9-latki Pauli, dla której roboty to otoczenie naturalne, bliższe niż ludzie.
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że nic gorszego nie mogło przytrafić się dorosłej Max, która robotów i nowoczesnych technologii nienawidzi (one nie tylko pozbawiły ją pracy, ale odczłowieczyły stosunki między ludźmi). Na skutek zbiegu niekorzystnych okoliczności sytuacja bohaterek nagle poważnie się komplikuje, i wówczas okazuje się, że roboty humanoidalne mogą się ludziom przydać.
Nie wszystko zatem w świecie zdominowanym przez maszyny jest zagrożeniem dla ludzi, choć generalnie bilans w społeczeństwie (?) zdominowanym przez maszyny jest dla człowieka niekorzystny. (al.)
"Wspaniały świat" w kinach od 9 maja.
Dystrybutorem filmu jest Aurora Films.
- Autor: Barbara Janiszewska
- Odsłon: 1810
Katarzyna Górniak, socjolożka zajmująca się badaniem ubóstwa, wykluczenia społecznego i nierówności społecznych poświęciła swoją książkę zatytułowaną (Nie)moc pomocy tej kategorii dobroczynności, która stanowi odpowiedź na mechanizm wykluczenia społecznego.
Analizuje w niej działania organizacji społecznych na rzecz osób doświadczonych wykluczeniem społecznym. A także to, jak te organizacje przystosowują się do współczesnych wyzwań, jaką ofertę pomocy i wsparcia przygotowują.
Katarzyna Górniak zadaje pytanie o kształt współczesnej dobroczynności realizowanej w Polsce i wyrażanej poprzez działania organizacji pozarządowych.
Świadectwa postępującej pauperyzacji, pogłębiających się nierówności i konsekwencje wykluczenia są dobrze widoczne na co dzień – trudno jest nie zauważać osób bezdomnych, żebrzących, przeszukujących śmietniki w poszukiwaniu jedzenia , kolejek po zasiłki przy ośrodkach pomocy społecznej i po posiłki w darmowych jadłodajniach. W czasach PRL-u te negatywne zjawiska społeczne były skutecznie ukrywane i niwelowane, nie były elementami opisu świata społecznego.
W pierwszym okresie transformacji po 1989 roku były przyjmowane przez Polaków z niedowierzaniem i dużą rezerwą. Wpłynęły jednak na zmianę obowiązującego układu społecznego, stały się zjawiskami na trwałe istniejącymi w świadomości społecznej.
Lawinowy wysyp publikacji, raportów z badań, pozwala na lepsze poznanie nowych zjawisk polskiej rzeczywistości społecznej. Interesują one coraz bardziej badaczy. Tylko wśród niektórych, według autorki „można zauważyć ciekawość poznawczą i fascynację zjawiskiem biedy, jako czymś zupełnie nowym i odrębnym, a niekiedy wręcz egzotycznym” . Naukowcy ci badają zjawisko niczym antropolodzy nieodkryte plemiona.
Historycznie znane pojęcia „dobroczynność” czy „filantropia” brzmią dziś nieco staroświecko, ale autorka próbuje je zdefiniować nowocześniej. W książce opisuje kategorię dobroczynności jako odpowiedź na mechanizm wykluczenia społecznego. Pyta w niej o kształt współczesnej dobroczynności realizowanej w Polsce głównie przez organizacje pozarządowe. Pyta o systemy pomocy, jakie te organizacje tworzą, jak reagują na problematykę wykluczenia, jak definiują osoby, które są adresatami ich działań.
Książkę można potraktować jako „specyficzny” raport z badań nowych zjawisk społecznych, uporządkowany pod względem historycznym i pojęciowym. Autorka definiując dobroczynność i filantropię, dodaje jeszcze charytatywność, czyli cnotę o charakterze religijnym (miłosierdzie, wspaniałomyślność, litość wobec osób potrzebujących, głównie biednych lub marginalizowanych). Wszystkie te trzy pojęcia przenikają się wzajemnie, ale oznaczają jedno: dotyczą bezinteresownych działań na rzecz osób potrzebujących wsparcia lub pomocy.
Celem autorki było ukazanie spojrzenia na dobroczynność instytucjonalną jako system, którego funkcjonowanie uwarunkowane jest określonymi mechanizmami i procesami społecznymi. Rozważania są nie tylko teoretyczne, autorka przeprowadziła również badania terenowe zjawisk w Polsce. Czy zatem jest to pomoc – czy „(Nie)moc pomocy”? Przeczytajmy.
Barbara Janiszewska
(Nie)moc pomocy. O niektórych formach współczesnej dobroczynności, Katarzyna Górniak, Wydawnictwo Naukowe Scholar, Warszawa 2016, wyd. I, stron 247