banner

Rzadko mamy możliwości poznania dokonań naukowców na innym polu niż naukowe. Dyrektor Muzeum Ziemi PAN, prof. Krzysztof J. Jakubowski pokazuje, iż wielu naukowców ma także osiągnięcia artystyczne. Najlepszym przykładem ilustrującym tę tezę jest ostatnia wystawa w Muzeum Ziemi PAN w Warszawie "Świat rosy", zorganizowana z okazji Światowego Roku Planety Ziemia". Znalazły sie na niej fotografie autorstwa prof. Aleksandra Chmiela - farmaceuty z łódzkiego Uniwersytetu Medycznego, który od lat zajmuje się "podglądaniem" przyrody. Tym, co go w niej od dwóch lat najbardziej fascynuje to - jak mówi - zbliżenia małej przyrody. Interesują mnie obiekty i szczegóły, których zazwyczaj nie dostrzegamy. Dopiero wydobyte z otoczenia i odpowiednio powiększone pozwalają w pełni poznać ukryte piękno. Profesor najchętniej fotografuje "po rosie", czyli spędza ranne godziny na małym torfowisku, wśród kępek rosiczek, albo w Ogrodzie Botanicznym w Łodzi. Od świtu zatem cierpliwie, na kolanach, poluje na "robale" (zjadane przez krwiożercze rosiczki) lub podobne mikre stworzenia, a kiedy rosa wyparuje - umyka do innych, naukowych zajęć, by ponownie zjawić się na łące z aparatem o ...zmierzchu, kiedy znów pojawia się rosa - pozująca mu do wyczekanych ujęć. Tym, co zachwyca w każdym zdjęciu prof. Chmiela to jego widzenie świata, przyrody. Rzecz bowiem nie w jakości sprzętu, jakim się posługuje, ale w umiejętności dostrzeżenia tego, czego zwykły śmiertelnik nie widzi. Zdjęcia roślin czy najmniejszych zwierząt przyozdobionych kropelkami rosy to osobny, poetycki świat, zupełnie nieznany, a w najlepszym przypadku - niedostrzegany. Wystawa "Świat rosy" prof. Chmiela kojarząca się z obrazami filmowymi "Mikrokosmosu", posiada w równej mierze walory artystyczne, jak i poznawcze. Ci, którzy ja obejrzą, wyniosą z niej zatem podwójną korzyść. Nasi czytelnicy mogą się o tym przekonać oglądając okładkę tego numeru.