banner

We wszystkich dokumentach ministerialnych dotyczących łączenia jednostek badawczo - rozwojowych podaje się ocenę skutków wprowadzanych regulacji. Nie wiadomo, kto ją przeprowadza, gdyż biuro prawne ministra gospodarki zajmuje się aspektami prawnymi, nie merytorycznymi takich działań. Jeśli porównać ze sobą oceny skutków konsolidacji różnych instytutów, widać, że inwencja autorów tych dokumentów jest mniej niż skromna.


Otóż we wszystkich przypadkach "łączenie placówek nie ma wpływu na sektor finansów publicznych, w tym budżet państwa i budżety jednostek samorządu terytorialnego", co ma uspokajać tak twórców koncepcji, jak i decydentów wszystkich szczebli. Żeby wyzwolić optymizm (acz ostrożnie) autorzy piszą, że "przeprowadzone połączenia mogą spowodować zwiększenie liczby miejsc pracy w sferze badawczo-rozwojowej". Pewni są natomiast, że w wyniku tych wszystkich połączeń "zwiększy się konkurencyjność gospodarki i przedsiębiorczości, w tym funkcjonowania przedsiębiorstw, a wprowadzenie proponowanych zmian ułatwi podejmowanie nowej tematyki badawczej, na miarę potrzeb współczesnego przemysłu poszukującego coraz bardziej efektywnych technologii, co spowoduje większą konkurencyjność na rynku krajowym i światowym". Trudno o bardziej państwowotwórcze działania!


Nie ma też wątpliwości, że "w odniesieniu do sytuacji i rozwoju regionalnego przeprowadzona regulacja przyczyni się do zwiększenia miejsc pracy i rozwoju technologii wytwarzania w regionie". No i last but not least - "połączenie (instytutów) przyniesie korzyści ekonomiczne w postaci zmniejszenia kosztów funkcjonowania jednostki, jak również zwiększenia możliwości pozyskiwania środków dzięki rozszerzeniu oferty rynkowej na usługi badawcze i opracowania innowacyjne". Nie mówiąc już o tym, że "koncepcja konsolidacyjna mieści się w strategii rozwoju (danego instytutu) nastawionego na utrzymanie i podnoszenie poziomu konkurencyjności w warunkach gospodarki rynkowej".


A dlaczego łączenie ważne jest? Bo "zapewnia zachowanie dorobku naukowo-badawczego tych jednostek. W rezultacie wystąpią korzystne tendencje związane z zakładaną restrukturyzacją i polegające na:


- zwiększeniu wydajności i efektywności pracy,
- racjonalizacji poziomu kosztów poprzez zreorganizowanie zatrudnienia w służbach obsługujących działalność podstawową,
- wzroście wyników finansowych i poprawie wskaźników oceny ekonomiczno-finansowej jednostki w nowym układzie organizacyjnym,
- zwiększeniu możliwości inwestowania w infrastrukturę badawczo-rozwojową, co wzroście przychodów z działalności badawczo-rozwojowej,
- poprawie, która pozwoli na jej unowocześnienie i poszerzenie oferty komercyjnej,
- wzmocnieniu pozycji skonsolidowanej jednostki pod względem majątkowym, kadrowym i naukowym".


Ten szablon - sprawdzony nie raz w przeszłości przez wszystkie ekipy polityczne - wydaje się być dobrym wytrychem do uzasadniania wielu różnych decyzji. Klepanie go jak pacierz we współczesnych dokumentach przypomina głównie czasy PRL, kiedy w sprawozdaniach z działalności obowiązkowo zamieszczano informacje "ważne dla kraju": tyle a tyle przybyło, tyle sukcesów, a tyle planów. Jak wychodziło w rzeczywistości - nikogo już nie interesowało - a jeśli byli zainteresowani - otrzymywali łatkę krytykantów. Grunt, aby na papierze wszystko się zgadzało. I okazuje się, że ciągle się zgadza!.

Anna Leszkowska