banner

Z prof. Jerzym J. Małeckim oraz dr Dorotą Porowską z Instytutu Hydrogeologii i Geologii Inżynierskiej Wydziału Geologii Uniwersytetu Warszawskiego rozmawia Anna Leszkowska

 

- Na terenie Lubelszczyzny, gdzie znajdują się dwa największe z Głównych Zbiorników Wód Podziemnych – GZWP nr 406 i 407 - wydano koncesje na poszukiwanie gazu łupkowego. Mieszkańcy protestującego ponad rok Żurawlowa (wsi położonej w obszarze jednego ze zbiorników) argumentują, iż taka działalność górnicza na tym terenie może zagrażać jakości wód w tych zbiornikach, poprzez możliwe ich zanieczyszczenie. Czy obawy mieszkańców są uzasadnione?

Dorota Porowska-  D.P. - Obszar koncesyjny Grabowiec zlokalizowany jest w centralnej części Głównego Zbiornika Wód Podziemnych 407 Niecka Lubelska (Chełm-Zamość), którego zasoby wodne związane są z górnokredowym poziomem wodonośnym.
W obrębie występowania opok (skał zbudowanych głównie z krzemionki i węglanu wapnia) strefa intensywnej wymiany wód podziemnych jest najgłębsza i sięga nawet do 150 m pod poziom terenu, w marglach sięga do 120–130 m p.p.t., zaś w kredzie tylko do 100 m p.p.t. Poniżej tych głębokości, na skutek wzrastającego ciśnienia geostatycznego, szczeliny się zaciskają i skały nie przepuszczają wody.
Korzystne warunki infiltracji z jednej strony są walorem, bo powodują szybką odnawialność zasobów wodnych, ale z drugiej strony stanowią poważne zagrożenie dla jakości tych wód, które łatwo można zanieczyścić z powierzchni terenu.
Główne Zbiorniki Wód Podziemnych znajdują się na ponad 1/3 powierzchni Polski, trudno więc z tego powodu wykluczyć z działalności przemysłowej tak duży obszar. Zdarza się, że w obrębie tych zbiorników znajdują się ogniska zanieczyszczeń wielokrotnie bardziej niebezpieczne dla środowiska, jak np. mogilniki.

- Mogilniki zostały już zlikwidowane...

malecki jerzy- J.J.M. - Niezupełnie, bo funkcjonuje ich nadal około 300, z czego ok. 1/3 – w obrębie GZWP. Moim zdaniem, im mocniej wejdziemy w energetykę gazową, tym dla środowiska będzie lepiej. Jako nośnik energii, gaz ziemny emituje wielokrotnie mniej gazów cieplarnianych od węgla czy oleju opałowego. Stany Zjednoczone, które nie podpisały Protokołu z Kioto, dzięki eksploatacji taniego gazu z łupków ograniczyły emisję CO2 dwa razy więcej niż Unia Europejska dążąca do takiego celu metodami administracyjnymi. Obecnie 30% energii w USA pochodzi z gazu z łupków, a prognostycznie w 2030 roku będzie to 50%.

- W „Studium uwarunkowań potencjalnych obszarów górniczych dla wykorzystania gazu z łupków w województwie lubelskim” z 2012 r. mówi się o tym, że te dwa zbiorniki Lubelszczyzny powinny podlegać szczególnej ochronie. Czy prace górnicze i ewentualne wydobywanie na tym terenie gazu łupkowego nie kłóci się z ochroną wód podziemnych?

-  J.J.M. - Żaden rozsądny hydrogeolog nie odpowie na to pytanie jednoznacznie. Zawsze mogą się zdarzyć przypadki ucieczki płynu szczelinującego z formacji łupkowych nieszczelnościami w górę odwiertu, powstania mikroszczelin poza wyznaczoną strefą czy przecięcia istniejących nieciągłości tektonicznych. Jednak GZWP 406 i 407 to zbiorniki położone na głębokości maksymalnie kilkuset metrów, natomiast łupki gazonośne zalegają na głębokości około 3 km. Wynika z tego, że zawodnione szczeliny skał węglanowych dzieli od dolnych granic warstw wodonośnych przynajmniej 2,5 kilometrowy kompleks skał praktycznie nieprzepuszczalnych. Czyli oddziaływanie wierceń, szczelinowania i zatłaczania płynu szczelinującego na wody użytkowych poziomów wodonośnych teoretycznie może nastąpić, ale praktycznie jest to wykluczone.

W tym miejscu chciałbym zwrócić uwagę na inne, dużo bardziej realne zagrożenia, wynikające z funkcjonowania infrastruktury związanej z poszukiwaniem i eksploatacją gazu na powierzchni terenu. Przygotowywanie płuczek wiertniczych, płynów szczelinujących i ich zatłaczanie może powodować degradację gleb i dewastację terenu. Nie obawiam się tego, co może się zdarzyć na głębokości kilku kilometrów, ale tego, co na powierzchni.
Licząc bardzo oszczędnie, zapotrzebowanie na wodę w przypadku jednego otworu eksploatującego gaz z łupków to ponad 15 000 m3 . Przeliczając to na powierzchnię 100 km2, na której może być zlokalizowanych wiele otworów, to potrzeba nawet 900 000 m3 wody!

- Tę wodę czerpie się ze zbiornika wód podziemnych?

- D.P. - Można z wód powierzchniowych.

Ale na Lubelszczyźnie nie ma takich możliwości, to obszar ubogi w wody powierzchniowe. Czy tak duży pobór wód nie grozi lejem depresyjnym w zbiorniku?

- D.P. - Państwowy Instytut Geologiczny, który pełni rolę państwowej służby geologicznej i hydrogeologicznej w swych ekspertyzach wykazał - porównując zasoby wód podziemnych z zapotrzebowaniem na wodę w obrębie obszarów, w których może być prowadzona eksploatacja gazu łupkowego - iż takiego niebezpieczeństwa nie ma. Jeśli będziemy pompować wodę ze studni z wydajnością nieprzekraczającą zasobów eksploatacyjnych dla danego otworu studziennego, to nie powstaną regionalne, rozległe leje depresji. Jednocześnie chciałbym podkreślić, że gaz ziemny zarówno konwencjonalny, jak i z łupków wydobywany z dużych głębokości, wymaga zużycia znacznie mniejszej ilości wody w przeliczeniu na uzyskaną energię niż biopaliwa, węgiel kamienny czy energia nuklearna (z uranu).

- Prawo dotyczące ochrony środowiska takich terenów, gdzie są zbiorniki wód podziemnych, cenne gleby, obszary Natura 2000, itd. jest dość rygorystyczne, niemniej nie zawsze przestrzegane.

- J.J.M. - Nie da się funkcjonować bez przekształceń środowiska. Gdybyśmy zrezygnowali z eksploatacji węgla brunatnego, bo jego wydobycie degraduje środowisko, to mielibyśmy w skali kraju ogromne problemy energetyczne. Sądzę, że również mieszkańcy, którzy tak zdecydowanie protestowali przeciwko budowie kopalń odkrywkowych, współcześnie bardzo doceniają fakt, że mieszkają w najbogatszych gminach w Polsce o najniższym wskaźniku bezrobocia*.

- Przed przystąpieniem do wydobycia wykonuje się badania środowiska – państwo wykonywali badania hydrogeologiczne obszaru przed inwestycją koncernu Chevron - na czym one polegają?

- D.P. - Są to badania stanu bazowego wykonywane na zlecenie inwestora, który przed wejściem z robotami poszukiwawczymi na przydzielony obszar, zleca dwóm niezależnym zespołom specjalistów wykonanie tzw. zdjęcia sozologicznego terenu, obejmującego różne jego elementy. Badania te mają nie tylko znaczenie poznawcze, ale służą przede wszystkim jako materiał porównawczy, gdyby w przyszłości wykonywane były prace eksploatacyjne.
My określaliśmy stan bazowy wód podziemnych. W strefie potencjalnego oddziaływania inwestycji badano studnie, z których korzysta ludność (studnie wiercone należące do gminnych wodociągów lub prywatnych właścicieli oraz studnie kopane) oraz wody powierzchniowe, będące w kontakcie hydraulicznym z wodami podziemnymi.

W ramach tych badań, oprócz powszechnie wykonywanych pomiarów fizykochemicznych (temperatura wody, pH, przewodność elektrolityczna właściwa, podstawowy skład jonowy: HCO3-, SO42-, Cl-, Na+, K+, Ca2+, Mg2+), badaliśmy też składniki specyficzne: jednopierścieniowe węglowodory aromatyczne (BTEX), wielopierścieniowe węglowodory aromatyczne (WWA), pestycydy, indeks fenolowy po destylacji, benzyny, olej mineralny, eter tertbutylometylowy (MTBE), eter tertbutylowy (ETBE). Istnieje bowiem duże prawdopodobieństwo, że niektóre z powyższych składników będą używane podczas prac wiertniczych i eksploatacyjnych gazu. Rozszerzono również zakres badań o analizę izotopów promieniotwórczych (potasu, uranu, toru, radu, radonu), ponieważ łupki sylurskie, w obrębie których znajduje się gaz, mogą wykazywać promieniotwórczość.

Najbardziej istotnym elementem jest analiza wód pod kątem obecności metanu. Gaz ten występuje dość powszechnie w środowisku redukcyjnym przy dostępności substancji organicznej i jest to tzw. metan biogeniczny. Nie ma on nic wspólnego z gazem wydobywanym z głęboko zalegających łupków sylurskich i określanym mianem metanu termogenicznego.

Czy przy udzielaniu koncesji bierze się pod uwagę obszary ochronne, czy wychodzi się z założenia, że koncesje poszukiwawcze to jeszcze nie wydobycie, więc nie ma o co podnosić larum? Choć z drugiej strony, one były wydawane z prawem kupna ziemi na 30 lat.

-  J.J.M. - Nie znam procedur i warunków, na jakich koncesje te zostały przydzielone; głównym adresatem tego pytania jest Ministerstwo Środowiska, a dokładnie Departament Geologii i Koncesji Geologicznych. Jestem przekonany, że ówczesny Główny Geolog Kraju dr Jacek Henryk Jezierski nie miałby trudności z odpowiedzią na to pytanie.
Chciałbym nadmienić, że umiejscowienie przyznanych obszarów koncesyjnych nierzadko koliduje z szeroko rozumianą ochroną środowiska. Pamiętam negatywne opinie Komisji Dokumentacji Hydrogeologicznych - organu doradczego Ministra Środowiska - dotyczące projektów poszukiwań gazu z łupków. Przykładem niech będzie dolina Popradu, gdzie wspólnie z profesorami Ewą Krogulec, Andrzejem Szczepańskim i Józefem Chowańcem udało się nam zablokować badania zagrażające bardzo cennym wodom mineralnym i leczniczym tego rejonu.

- W tej gorączce łupkowej nie ma chyba sensu mówić o ochronie środowiska, skoro z góry złożono przyrodę na ołtarzu pieniędzy. Bo przecież nawet nie wiemy, czy ten gaz jest, a jeśli jest, czy jego wydobycie będzie opłacalne.

- J.J.M. - W tej chwili w Polsce na aktywnych 110 koncesjach poszukiwawczych wykonano kilkadziesiąt otworów, a tych ze szczelinowaniem – kilkanaście. Do tej pory nie stwierdzono żadnego przypadku zanieczyszczenia wód podziemnych. Nie można więc powiedzieć, że eksploatacja gazu to metoda zagrażająca tym wodom. Podkreślam jednak, że wnioski te wyciągam na podstawie danych z kilkudziesięciu otworów, jakie w Polsce wykonano.

Również dotychczasowa ocena zasobów tego paliwa i opłacalności jego eksploatacji jest bardzo szacunkowa. Zaczęliśmy od 5,3 bln m3, obecnie PIG-PIB wraz z Amerykańską Służbą Geologiczną określa zasoby gazu z łupków na 1920 mld m3, a za zakres bardziej prawdopodobny uważa się 346–768 mld m3.
Tymczasem, kiedy w USA technologia szczelinowania hydraulicznego stała się opłacalna, w ciągu 5 lat wykonano ponad 15 tys. odwiertów, tak więc firmy amerykańskie dysponują znacznie większą wiedzą i doświadczeniem od europejskich.
Jednocześnie trzeba zaznaczyć, że nierzadko zasadniczo odmienne warunki geologiczne występowania złóż w USA i w Polsce nie pozwalają na proste przeniesienie technologii wydobywczej. Ponadto nasza wiedza dotycząca polskich złóż jest ograniczana w związku z utajnieniem danych uzyskanych przez zagranicznych inwestorów.

Trzeba zwrócić uwagę na fakt, że w Polsce nie są to pierwsze otwory tak głęboko wiercone. Prowadzone prace poszukiwawcze w latach 80. i 90. wykonywano również ze szczelinowaniem pionowym, tyle, że nikt wówczas nie zajmował się gazem z łupków. Mało tego – przecież cały czas w Polsce poszukujemy i bezkonfliktowo eksploatujemy gaz konwencjonalny, między innymi również w obszarach Głównych Zbiorników Wód Podziemnych (wydobywamy 4,1 mld m3, co stanowi 30% krajowego zapotrzebowania). Dotychczas w tych obszarach nie stwierdzono pogorszenia jakości wód podziemnych.

- Ale tam jest technologia znana, a tutaj przychodzi inwestor i przynosi technologię i nową, i dla nas nieznaną, więc obawy są uzasadnione.

-  J.J.M. - Nikt nie stwierdzi autorytarnie, czy ta technologia jest w 100% bezpieczna. Należy być realistami i prowadzić cały czas badania. Kiedyś przyjdzie taki moment, że będziemy mieć wszystkie dane z otworów wykonanych w Polsce i wtedy nasze odpowiedzi będą formowane znacznie pewniej, ponadto dzięki tym pracom lepiej poznamy budowę geologiczną Polski. Tego gazu może nie uda się eksploatować, ale uzyskana w czasie poszukiwań wiedza zostanie. Obecnie nie mamy dostatecznie dużych funduszy z budżetu pozwalających na prowadzenie głębokich wierceń strukturalnych.

- Czy służby ochrony środowiska mają prawo wstępu na teren eksploatowany przez koncern?

- D.P. - Po to one są przecież powołane. Służby mają prawo wejścia na każdy teren, nawet ten objęty koncesją. Wyższy Urząd Górniczy na podstawie 90 kontroli w 46 otworach poszukujących gaz z łupków stwierdził zgodność wykonywania robót z dokumentacją oraz skuteczność stosowania bezpiecznych dla środowiska technologii, ponadto wskazał, że wiercenia te są bezpieczniejsze od wierceń konwencjonalnych.

- Czyli prawnie jesteśmy dobrze zabezpieczeni.

- J.J.M. Tak, tylko trzeba to prawo konsekwentnie stosować i uczciwie wykorzystywać.

Dziękuję za rozmowę.

*Od Redakcji: dane o bezrobociu w subregionie konińskim - http://www.wup.poznan.pl/obser/php/90.php