Prawo (el)
- Autor: Justyna Hofman-Wiśniewska
- Odsłon: 3828
Z Tomaszem Schimankiem, ekspertem Instytutu Spraw Publicznych w Warszawie rozmawia Justyna Hofman-Wiśniewska
- Powstała internetowa mapa biur bezpłatnego poradnictwa prawnego. Model bezpłatnej pomocy prawnej dla obywateli. Jaki on będzie?
- Trudno w tej chwili precyzyjnie na to pytanie odpowiedzieć, gdyż prace nad modelem trwają. Ale już teraz widać, że nie będzie łatwo, bo jest wiele sprzecznych opinii na temat tego, jak model powinien funkcjonować. Kwestie chyba najbardziej kontrowersyjne to: kto powinien mieć dostęp do bezpłatnego poradnictwa i kto będzie je finansował?
Bezpłatne poradnictwo prawne pochłania spore koszty, przede wszystkim związane z wynagrodzeniem osób udzielających porad. Z przeprowadzonych przez nas badań wynika, że obecnie koszty te ponoszą przede wszystkim samorządy lokalne oraz same podmioty świadczące porady. Badani pytani o to, kto powinien finansować system bezpłatnego poradnictwa najczęściej wskazywali państwo. A państwo, czyli rząd, w obecnej sytuacji do tego się nie pali. Samorządy chętnie by się zajęły organizacją poradnictwa, ale nie finansowaniem.
Trudno tu o dobre rozwiązania. Pojawiają się także pomysły, aby porady były finansowane ze składek obywateli, którzy wykupili ubezpieczenie na wypadek konieczności skorzystania z pomocy prawnej, ale to chyba najmniej realny obecnie pomysł.
- Ubezpieczenia tego typu ewentualnie wykupią ludzie lepiej czy dobrze sytuowani. A skąd na nie weźmie pieniądze bezrobotny, bezdomny, biedny? Dla kogo miałoby więc być bezpłatne poradnictwo prawne?
- No właśnie. W kwestii finansowania poradnictwa nie ma na razie dobrego pomysłu. A dla kogo miałoby ono być - tu są dwie opcje. Jedna, że dla wszystkich, niezależnie od ich zarobków. Druga, że tylko dla tych, którzy nie osiągają określonego pułapu dochodów i nie stać ich na pomoc płatną.
- Biura bezpłatnego poradnictwa prawnego już funkcjonują. I wyraźnie widać, że jednak ludzie, których na to stać raczej korzystają z usług kancelarii adwokackich czy biur radców prawnych.
- Zdecydowanie tak. Bywa, że korzystają z usług bezpłatnych tylko w celu pozyskania informacji. Potem idą do kancelarii adwokackiej. W połowie 2012 roku przeprowadziliśmy badania na ogólnopolskiej reprezentatywnej grupie Polaków metodą wywiadów bezpośrednich. Badanie objęło 1 050 osób powyżej 18 roku życia. Ci z badanych, którzy mają problemy wymagające pomocy prawnej, najczęściej korzystają z usług odpłatnych kancelarii prawnych. A wracając do kryterium dochodowego, to nie wydaje się to dobre rozwiązanie. Po pierwsze, nie jest sprawiedliwe, bo ktoś, kto ma dochód o 2 złote większy od wyznaczonego pułapu już przestaje mieć prawo do korzystania z pomocy. Są także sytuacje, w których wysoki dochód jest tylko na papierze, a faktycznie go nie ma, bo na przykład całą pensję kobiecie zabiera mąż. Inna sytuacja: ktoś ma formalnie niskie dochody, ale ma spory majątek, który przecież może spieniężyć. Trudno wyobrazić sobie, żeby pracownicy punktów poradniczych zajmowali się dochodzeniem w takich sprawach. Jak i kto miałby więc weryfikować to kryterium dochodowe?
- Pozostaje jeszcze jedna bardzo istotna kwestia: jakość porad.
- Miejsc, w których można uzyskać poradę jest sporo, jak wynika z przeprowadzonych badań i opracowanej mapy poradnictwa, bo grubo ponad 4 tysiące. Problem jest jednak taki, że ponad 90% podmiotów udzielających bezpłatnych porad prawnych nie ma takiego obowiązku. Udzielanie porad zależy od ich dobrej woli i od pieniędzy. To odbija się także na jakości udzielanych porad. Tym bardziej, że większość podmiotów nie stosuje żadnych standardów w tym zakresie.
- Nierównomierna jest też lokalizacja biur bezpłatnych porad prawnych. Dużo jest ich w miastach, bardzo niewiele w małych miasteczkach, na wsiach.
- Dostęp do punktów poradniczych faktycznie w małych ośrodkach i na wsiach jest mniejszy. Zidentyfikowaliśmy w tej kwestii także inny problem. Ludzie w małych miejscowościach nie garną się do korzystania z usług takich punktów. Wstydzą się, że np. sąsiad zobaczy, że on wchodzi do takiego punktu. I cała wieś od razu będzie wiedziała, że ma problemy prawne. To stanowi dość istotną barierę w korzystaniu z poradnictwa. Niektóre instytucje pozarządowe ustanawiają np., dyżury prawników w małych miejscowościach. Ale ludzie wstydzą się tam pójść. Wolą pojechać do dużego miasta, gdzie są anonimowi. Oczywiście, wówczas wyłania się często problem pieniędzy. Zwykle się przecież takie sprawy nie kończą na jednej wizycie.
- Nie jest najlepiej też ze świadomością prawną. Ludzie z reguły nie zdają sobie sprawy z tego, że powinni szukać pomocy prawnej zanim im coś zagraża, zanim wobec nich zostanie wszczęte postępowanie prawne, w ogóle jakiekolwiek procedury.
- To prawda i ten problem bardzo wyraźnie widać w naszych badaniach. Tylko 23% Polaków deklaruje, że w ostatnich pięciu latach miało problemy wymagające pomocy prawnej. Przyczyną jest niska świadomość prawna obywateli. A warto zwrócić uwagę, że i tak ponad połowa z tych, którzy szukali pomocy prawnej robiła to w sprawach, w których powstał spór, a więc można powiedzieć na dość zaawansowanym etapie.
- Przysłowiowy spór o miedzę?
- Albo spór z urzędem. Spory z urzędami są trudne, bo z reguły są już dość zaawansowane w momencie, gdy obywatel przychodzi po poradę. Większość Polaków nie szuka pomocy wcześniej, zanim sprawa nabierze takiego charakteru, bo nie jest tego świadomych.
- Z czego to wynika?
- Badając wspomnianą reprezentatywną grupę Polaków zadawaliśmy też pytania dotyczące państwa i prawa. 23% badanych powiedziało, że ma zaufanie do państwa i panującego w nim prawa, a zaledwie 39% powiedziało, że prawa należy bezwzględnie przestrzegać.
- Trudno się dziwić, gdy stale patrzymy na nieprzestrzeganie prawa i bezkarność…
- Oczywiście. Podstawowy argument, który słyszy się od przeciętnego Polaka, to twierdzenie: dlaczego ja mam przestrzegać prawa skoro inni, w tym decydenci, go nie przestrzegają? I nie ponoszą za to konsekwencji. Rzeczywiście przykład idzie z góry, ale taki stosunek do państwa i prawa jest też balastem przeszłości. Polacy nigdy nie mieli szczególne szacunku do prawa, aparat państwowy bywał często nie nasz, a w PRL-u okoliczności były takie, że często tego prawa nie należało przestrzegać.
- To dotyczy, powiedzmy, naszego pokolenia. Ale ludzie młodzi też nie mają szacunku dla prawa.
- Skąd mają go mieć? Nie wynieśli tego szacunku z domu, nie wpaja się go im w szkole, słyszą dookoła o mało budujących przykładach nieprzestrzegania prawa i bezkarności. Świadomość prawna to kwestia wiedzy i pewnych nawyków. U nas nie ma ani tego, ani tego. Niestety, zawodzą też media, które do tej edukacji powinny się przykładać.
- Edukacja, nie sensacje.
- Właśnie, a sensacje dominują. Ta edukacja, co istotne, powinna być prowadzona tak, by każdy zrozumiał, o czym mowa. Wyliczenie przepisów z reguły nic nie daje, po przeciętny człowiek będzie tak samo mądry po ich przeczytaniu, jak przed. W podstawie programowej gimnazjów są co prawda od paru lat elementy prawa, ale po pierwsze bardzo ograniczone, po drugie nie ma kto ich realizować, bo nie ma odpowiednio przygotowanej kadry. Np. w jednym z warszawskich gimnazjów takie zajęcia prowadzi pan, który całe życie uczył przysposobienia obronnego. To chyba najważniejsza przyczyna tego, że świadomość prawna jest u nas na takim, a nie innym poziomie. Panuje właściwie prawny analfabetyzm. Ale niewiele się w tym zakresie robi, choć wszyscy mają świadomość, że nie jest dobrze. Podobna sytuacja jest zresztą w wielu innych dziedzinach życia. Na przykład, w pomocy bezrobotnym w podjęciu zatrudnienia. Wiele jest głosów na temat tego, że obecny system urzędów pracy jest mało skuteczny i nieefektywny. W ubiegłym roku na spotkaniu z Klubem Solidarna Polska pan premier w dyskusji wokół wydłużenia wieku emerytalnego i związanych z tym działań osłonowych, powiedział, że niewiele zna osób, które dzięki urzędom pracy znalazły zatrudnienie.
- I co? I dalej są i funkcjonują jak funkcjonowały. Mając świadomość tej sytuacji nic jako premier nie proponuje?
- Teraz Ministerstwo Pracy przygotowuje zmiany, ale to raczej usprawnianie tego co jest, a nie radykalna zmiana systemu. Według mnie, to wyraz słabości naszej polityki społecznej. Nie ma, niezależnie od politycznej opcji, jasnej, sprecyzowanej wizji funkcjonowania społeczeństwa i działań państwa w sferze polityki społecznej. Politycy i urzędnicy, zachęcani przez media, dyskutują o sprawach bieżących, drugorzędnych, zamiast o rzeczach perspektywicznych, o pryncypiach.
- Zdarzają się, zwłaszcza w społecznościach lokalnych, dobre pomysły.
- Tak, ale to są wyjątki od reguły. To, że te dobre pomysły się nie upowszechniają wynika m. in. z nadal powszechnej Polski resortowej. Tu branże, tu pomoc społeczna, tu piecza zastępcza, tu rynek pracy - te państwa w państwie zabijają dobre pomysły. Bo one wymagają wyjścia poza schematy, wymagają współpracy i integracji działań i zasobów. Najczęściej nie jest to możliwe, bo każdy okopuje się na własnym polu.
- Prawo, normy prawne – wracając do naszych baranów – to podstawa jakiegokolwiek dialogu władzy ze społeczeństwem i społeczeństwa z władzą. Jak więc kształtować tą świadomość prawną?
- Badania wskazały, że w naszej sytuacji to podaż kształtuje popyt na usługi poradnicze. Jeżeli punktów poradniczych będzie dużo i to zlokalizowanych tak, by ludzie mieli do nich w miarę blisko, to będą korzystać z informacji i porad. Przykład: wspólnoty czy spółdzielnie mieszkaniowe. Jeżeli na miejscu dyżury ma prawnik i nie trzeba za jego usługi płacić, to mieszkańcy chętnie korzystają z jego pomocy. A kontakt z prawnikiem to często najprostsza i najskuteczniejsza forma edukacji. Taką rolę na etapie sądowym pełnią biura obsługi interesantów coraz częściej powstające przy sądach okręgowych i rejonowych. One nie udzielają porad, a jedynie informacji, ale stanowi ona bezcenne źródło wiedzy prawnej dla obywatela.
- Została stworzona mapa biur bezpłatnego poradnictwa prawnego. To bardzo cenne.
- To ważne, bo po raz pierwszy, w jednym miejscu udało nam się zgromadzić informacje o ponad 4 tysiącach podmiotów, które udzielają porad prawnych i obywatelskich. Niestety, ta mapa ma jedną podstawową słabość. Wynika on z faktu, że – jak wspomniałem – większość podmiotów świadczących bezpłatne usługi robi to dobrowolnie i w zależności od tego, czy ma takie możliwości. Oznacza to – mówiąc obrazowo – że dzisiaj bezpłatna pomoc prawna jest, a pojutrze już jej nie ma, bo na przykład skończyły się na nią pieniądze, albo nie ma prawników, którzy mogliby udzielać fachowych porad. A my nie mamy możliwości, aby to weryfikować, sprawdzać. Możemy jedynie prosić, by podmioty figurujące na mapie same zgłaszały nam zmiany w zakresie udzielanych porad. Będziemy to robić poprzez wysyłkę e-maili, takie komunikaty pokazują się przy przeglądaniu mapy. Liczymy też na sygnały od ludzi, którzy próbowali skorzystać z pomocy oraz ich wyrozumiałość. Choć na pewno część osób, które trafią akurat do punktu poradnictwa, który już przestał działań, będzie zawiedziona.
- Mówimy o tym, że pieniądze dziś są, jutro już ich może nie być. Podobna sytuacja może dotknąć i wasz projekt. Zrobiono badania, stworzono mapę, opracowywany jest model. Dobrze. I w pewnym momencie pieniądze się kończą. Co wtedy?
- To kluczowa kwestia, nad którą się zastanawiamy. Liderem naszego projektu jest Ministerstwo Pracy i Polityki Społecznej i na nim spoczywa przede wszystkim odpowiedzialność za to, co dalej. Bo ono ma – przynajmniej potencjalnie - instrumenty prawne, instytucjonalne i finansowe, aby wdrożyć wypracowane w ramach projektu rozwiązania.
- Dlaczego zostało to ulokowane w Ministerstwie Pracy i Polityki Społecznej, a nie Ministerstwie Sprawiedliwości?
- Ministerstwo pracy administrowało środkami unijnymi przeznaczonymi na wsparcie poradnictwa prawnego i obywatelskiego. Raz dlatego, że nie bardzo miał kto się tym zająć, dwa, że dostrzeżono w poradnictwie ważny instrument tak zwanego włączenia społecznego, w szczególności osób zagrożonych społeczną marginalizacją. Konsekwencją tego jest nasz projekt, który bazuje na tych wcześniejszych doświadczeniach ministerstwa pracy. Ale Ministerstwo pomyślało również o wciągnięciu do współpracy innych resortów, które mogą mieć tu wiele do powiedzenia, tworząc Komitet Konsultacyjny projektu złożony m. in. z przedstawicieli Ministerstwa Sprawiedliwości czy Ministerstwa Finansów. Czy to wypali, czas pokaże, ale mam obawy czy i tu nie da o sobie znać Polska resortowa, o której wspominałem.
- Czy z tej mąki więc będzie chleb?
- Są wątpliwości dotyczące tego, czy wypracowane w projekcie rozwiązania przełożą się na określone decyzje, nowe rozwiązania prawne, organizacyjne i finansowe. Ale niezależnie od tego, już widać inne efekty realizacji projektu. Powoli tematyka poradnictwa zaczyna przebijać się w mediach i debacie publicznej. Dostrzegamy ożywienie samorządów, z którym konsultujemy różne propozycje rozwiązań. Mamy sporą wiedzę z przeprowadzonych badań. Natomiast wdrożenie wypracowanych rozwiązań wymaga woli i determinacji rządu, której na razie nie dostrzegam. Związane jest to w dużej mierze z rozpowszechnionym wśród decydentów przekonaniem, że powszechny system poradnictwa jest nieefektywny i drogi. Doświadczenia innych krajów, takich jak np. Anglia czy Holandia, pokazują, że tak nie jest. Cała sztuka, żeby dostrzegać i liczyć korzyści płynące z dostępu obywateli do bezpłatnych porad, a nie wyłącznie myśleć, ile to będzie kosztowało. A tych korzyści jest wiele, także dla państwa. Jedna z najważniejszych to profilaktyka poradnictwa. Zanim problemy obywateli zaowocują procesami sądowymi, sporami z urzędami, które generują spore koszty także po stronie państwa, zanim obywatele pod wpływem nierozwiązanych problemów przejdą na utrzymanie państwa, wcześniej może im pomóc bezpłatna porada. To kolosalne oszczędności dla budżetu, ale oczywiście pojawiające się nie dziś czy jutro, a w dłuższej perspektywie.
- W rządzeniu państwem o tę perspektywę chodzi. Czy nie byłoby warto zorganizować na temat bezpłatnego poradnictwa prawnego ogólnopolską debatę, w której wzięliby udział przedstawiciele różnych organizacji, władz, ale także różnych środowisk, bezdomnych, bezrobotnych, wykluczonych itp.?
- Myślimy o tym. Zastanawiamy się jak to najsensowniej zrobić. Usiłujemy też uświadamiać politykom, że to jest ważne, że powinno być priorytetem.
- Czy model tego profesjonalnego poradnictwa nie jest idealistyczny? Są kancelarie prawne, adwokackie, w których za usługi się po prostu płaci określoną stawkę. Czy nie pojawią się tu różnice interesów?
- Na razie prawnicy różnie reagują na nasze pomysły. Część wydaje się zagrożona, że powstanie jakiś system, który pozbawi ich klientów. Dlatego uważamy – i większość się z tym zgadza - że przyszły system powinien być otwarty dla wszystkich podmiotów świadczących poradnictwo, które spełniają określone warunki. Nie ma znaczenia, czy jest to organizacja pozarządowa, instytucja publiczna, czy prywatna kancelaria. Obecnie bezpłatne porady są świadczone głównie przez organizacje pozarządowe i instytucje publiczne. Adwokaci czy radcy prawni robią to rzadko, najczęściej w ramach akcji bezpłatnego poradnictwa podejmowanych raz czy dwa razy w roku przez rady adwokackie czy radcowskie. Prawnicy skarżą się, że udzielanie bezpłatnych porad ogranicza w przypadku prywatnych kancelarii podatek VAT, który muszą odprowadzać od porady, choć jest ona bezpłatna. Inne ograniczenie, to opodatkowanie takich porad od strony klienta, tym razem podatkiem PIT, bo skarbówka uważa, że to jest przysporzenie korzyści dla osoby korzystającej z porady.
- Jeżeli jest to człowiek biedny czy bezrobotny, to z czego ma on ten podatek zapłacić? To jakaś bzdura i de facto oszustwo, bo udaje się, że się ludzi wspomaga, a naprawdę naraża na koszty.
- Do tego wniosku doszło Ministerstwo Gospodarki, które przygotowuje projekt, żeby bezpłatne porady zwolnić z VAT-u oraz z PIT-u. Ale nie wiemy, co na to Ministerstwo Finansów. Wracając do prywatnych kancelarii, to warto zauważyć, że rynek płatnych usług prawnych nie reaguje na wszystkie problemy i problemy obywateli. Organizacje pozarządowe świadczące poradnictwo sygnalizują nam, że są takie obszary, w których ani adwokaci, ani radcy prawni się nie specjalizują, bo są dla nich niszowe. Nieefektywne jest więc specjalizowanie się w nich, bo wymaga to dużych nakładów, a przychody są niewielkie. Klasycznym przykładem jest działalność Fundacji ITAKA, która specjalizuje się w pomocy rodzinom w odnajdywaniu osób zaginionych. Ale takich obszarów nieatrakcyjnych rynkowo jest więcej, to np. pomoc uchodźcom czy osobom niepełnosprawnym. Potwierdzeniem może być przykład organizacji działającej na rzecz osób głuchoniemych, która długo szukała prawnika znającego język migowy. Nie znalazła i porady udzielane są przez dwie osoby: prawnika i tłumacza języka migowego.
- Czy jest jakiś mechanizm pilnowania jakości usług?
- Z badań jednoznacznie wynika, że z jakością faktycznie nie jest dobrze. Tylko nieco ponad 30% podmiotów świadczących porady przyznało, że kontroluje w jakiś sposób ich jakość. W jakiejś mierze wynika to z akcyjności poradnictwa, traktowania go przez wiele podmiotów niemalże jak działalność charytatywną. A, jak wiadomo, wcale charytatywna ona nie jest, gdyż wiąże się z kosztami, także związanymi z utrzymaniem wysokiej jakości udzielanych porad. Z drugiej strony, we wspomnianych badaniach pytaliśmy ludzi, którzy korzystali z bezpłatnego poradnictwa, czy są z niego zadowoleni i 2/3 odpowiedziała, że tak. Może więc nie jest z tą jakością porad najgorzej. Ale to nie może być sprawa przypadkowa, powinny być powszechne, systemowe mechanizmy kontrolowania jakości udzielanych porad. I oczywiście motywacja do ich stosowania. Najprostszym bodźcem są pieniądze. Ten, kto finansuje świadczenie bezpłatnych porad powinien wymagać gwarancji ich jakości. Na razie, nieliczne podmioty wspierające finansowo świadczenie usług poradniczych tego nie robią, także traktując poradnictwo trochę jak działalność charytatywną.
- Warto wspomnieć też o Studenckich Poradniach Prawnych.
- To – obok sieci Biur Porad Obywatelskich – jeden z nielicznych przykładów świadczenia porad z dbałością o jakość. Studenckie Poradnie Prawne mają swoje standardy świadczenia porad, które winny gwarantować odpowiednią jakość. To ważne nie tylko dla klienta, ale dla edukowania przyszłych prawników, którzy pod okiem opiekunów tych porad udzielają. Ten opiekun pełni rolę superwizora, co także zwiększa jakość udzielanych porad. To bardzo trudno jest zrobić w sytuacji, w której porad udzielają praktykujący prawnicy, bo oni nie godzą się z reguły na to, aby ich pracę „recenzował” inny prawnik, taka superwizja nie jest więc możliwa.
- Jak jeszcze można upowszechniać dostęp do pomocy prawnej?
- Po pierwsze, opierać poradnictwo nie tylko na prawnikach. Na Zachodzie do udzielania informacji czy podstawowych porad wykorzystywani są tak zwani paralegals, czyli osoby bez wykształcenia prawniczego, ale odpowiednio przygotowane. To daje możliwość poszerzenia świadczonych porad, a także zwiększa ich efektywność, bo klient, jeżeli trafia później do prawnika, jest już do tego odpowiednio przygotowany. Po drugie, wykorzystywać nowe technologie, które pozwalają radykalnie większyć zasięg i skrócić czas udzielanych porad. Pod tym względem jesteśmy jeszcze w powijakach. Badania wykazały, że niewiele porad udzielanych jest za pośrednictwem telefonu, Internet to na razie zupełny margines. Po trzecie, w wielu krajach do upowszechniania poradnictwa przyczyniają się media, zwłaszcza telewizja, która ma wciąż największą siłę oddziaływania społecznego. Nie tylko informując, gdzie taką poradę można znaleźć, ale także udzielając rzetelnych informacji i porad prawnych. W Polsce z tym także nie jest dobrze, bo media, zamiast rzetelnie informować, szukają przede wszystkim sensacji, emocji. Dziękuję za rozmowę.
Więcej o badaniach poradnictwa i innych działaniach - www.ppio.eu
Mapa poradnictwa - www.mapaporadnictwa.org
- Autor: ANNA LESZKOWSKA
- Odsłon: 2959
Deklaracja podstawowych zasad wymiaru sprawiedliwości odnoszących się do ofiar przestępstw i nadużyć władzy. Rezolucja Zgromadzenia Ogólnego ONZ 40/34 z dnia 29 listopada 1985 r.
A. Ofiary przestępstw
- „Ofiara” oznacza osobę, która, indywidualnie lub wspólnie z innymi osobami, poniosła szkodę, włączając w to uszczerbek fizyczny lub psychiczny, dolegliwość emocjonalną, stratę materialną lub znaczące naruszenie jej podstawowych praw, w rezultacie działań lub zaniechań stanowiących naruszenie przepisów prawa karnego będących w mocy na terenie Państw Członkowskich, włącznie z przepisami zakazującymi kryminalnego nadużycia władzy.
- Osoba może być uznana za ofiarę w rozumieniu tej Deklaracji niezależnie od tego, czy sprawca jest zidentyfikowany, zatrzymany, prowadzone jest przeciwko niemu postępowanie karne, czy jest skazany, i niezależnie od relacji rodzinnej pomiędzy sprawcą a ofiarą. Wyrażenie „ofiara” w odpowiednich sytuacjach obejmuje również najbliższą rodzinę i osoby pozostające na utrzymaniu bezpośredniej ofiary, jak również osoby, które poniosły szkodę angażując się w udzielenie pomocy ofierze lub w zapobieżenie staniu się ofiarą.
- Postanowienia tutaj zawarte będą znajdowały zastosowanie wobec wszystkich, bez różnic wynikających z kryteriów jakiegokolwiek typu, takich jak rasa, kolor skóry, płeć, wiek, język, religia, narodowość, przekonania polityczne lub inne, przekonania lub praktyki kulturowe, majątek, urodzenie lub status rodzinny, pochodzenie etniczne lub społeczne i niesprawność.
4. Ofiary powinny być traktowane ze współczuciem oraz szacunkiem dla ich godności. Są one uprawnione do dostępu do procedur wymiaru sprawiedliwości oraz, na zasadach wynikających z krajowych przepisów prawnych, do uzyskania niezwłocznego odszkodowania za poniesioną szkodę.
5. Powinny zostać ustanowione, lub wzmocnione, w sytuacjach gdy jest to potrzebne, odpowiednie mechanizmy sądowe i administracyjne w celu umożliwienia ofiarom uzyskania odszkodowania poprzez formalne lub nieformalne procedury, które powinny być szybkie, sprawiedliwe, niedrogie i dostępne. Ofiary należy informować o ich prawach w zakresie dochodzenia odszkodowania poprzez takie mechanizmy.
6. Dostosowanie procedur sądowych i administracyjnych do potrzeb ofiar powinno być realizowane poprzez:
(a) informowanie ofiar o ich roli oraz zakresie, harmonogramie i postępach postępowań, a także o rozstrzygnięciach podejmowanych w ich sprawach, szczególnie w sytuacjach, gdy w grę wchodzą poważne przestępstwa i gdy zwróciły się one o taką informację;
(b) dopuszczanie aby, w przypadkach gdy zaangażowane są interesy osobiste ofiar, na właściwych etapach postępowania mogły być prezentowane oraz rozpatrywane ich opinie i obawy, bez uszczerbku dla praw oskarżonego i zgodnie z krajowym systemem wymiaru sprawiedliwości w sprawach karnych;
(c) zapewnienie właściwej pomocy ofiarom w trakcie całego postępowania;
(d) podejmowanie środków w celu zminimalizowania niedogodności napotykanych przez ofiary, ochrony ich prywatności, gdy jest to potrzebne, oraz zapewnienia im bezpieczeństwa, jak również ochrony ich rodzin i świadków mających zeznawać na ich rzecz przed zastraszeniem i zemstą;
(e) unikanie niepotrzebnego opóźnienia w rozstrzyganiu spraw oraz w wykonywaniu poleceń i zarządzeń przyznających odszkodowania ofiarom.
7. W przypadkach gdy jest to wskazane, powinny być stosowane nieformalne sposoby rozstrzygania sporów, włącznie z mediacją, arbitrażem i zwyczajowymi środkami wymierzania sprawiedliwości lub praktykami lokalnymi, w celu ułatwienia pojednania i uzyskania odszkodowania przez ofiary.
Naprawienie szkody8. Sprawcy przestępstwa lub osoby trzecie odpowiedzialne za ich zachowanie powinny we właściwych przypadkach dokonać sprawiedliwego naprawienia szkody na rzecz ofiar, ich rodzin lub osób pozostających na ich utrzymaniu. Taka restytucja powinna obejmować zwrot własności lub zapłatę za poniesioną szkodę bądź utratę, zwrot kosztów poniesionych w rezultacie stania się ofiarą przestępstwa, świadczenie usług oraz przywrócenie praw.
9. Rządy powinny dokonać przeglądu praktyk, przepisów prawa i innych regulacji, w celu rozważenia stosowania restytucji, jako możliwego wariantu orzekania obok pozostałych sankcji karnych.
10. W przypadkach wyrządzenia znaczącej szkody środowisku obowiązek restytucji, jeżeli zostanie orzeczony, w takim stopniu w jakim jest to jest możliwe powinien obejmować przywrócenie dotychczasowego stanu środowiska, odbudowę infrastruktury, wymianę służących wspólnocie lokalnej urządzeń użytku publicznego oraz zwrot kosztów przeniesienia lokalnej wspólnoty na inne miejsce, wtedy gdy konieczność taka będzie rezultatem wyrządzonej szkody.
11. W przypadkach naruszenia krajowych przepisów karnych przez funkcjonariuszy publicznych bądź innych pracowników działających w ramach urzędowych bądź quasi – urzędowych kompetencji, ofiary powinny uzyskać naprawienie szkody od Państwa, którego funkcjonariusze bądź pracownicy są odpowiedzialni za jej wyrządzenie. W przypadkach, gdy rząd, pod którego władzą wyrządzające szkodę działanie lub zaniechanie miały miejsce, już nie istnieje, naprawienie szkody powinno zapewnić Państwo lub rząd będący jego następcą prawnym. Wyrównanie poniesionych strat
12. Gdy nie jest w pełni możliwe uzyskanie wyrównania poniesionych strat od sprawcy lub z innych źródeł, Państwa powinny podejmować starania w celu zapewnienia finansowego wyrównania:
(a) ofiarom, które doznały znaczącego zranienia ciała lub uszkodzenia zdrowia fizycznego bądź psychicznego w rezultacie popełnienia poważnych przestępstw;
(b) rodzinom ofiar, w szczególności osobom pozostającym na utrzymaniu osób, które zmarły lub stały się fizycznie bądź psychicznie niesprawne w rezultacie stania się ofiarą przestępstwa.
13.Należy wspierać powstawanie, rozwój i wzrost znaczenia funduszy państwowych na rzecz wyrównywania ofiarom przestępstw poniesionych strat. W sytuacjach gdy jest to potrzebne, mogą być w tym celu tworzone również inne fundusze, włączając w to środki obejmujące przypadki, gdy poniesionych strat nie jest w stanie wyrównać Państwo, którego ofiara jest obywatelem.
Pomoc14. Ofiary powinny otrzymywać potrzebną pomoc materialną, medyczną, psychologiczną i społeczną przy użyciu środków rządowych, ochotniczych, samorządowych i lokalnych.
15. Należy informować ofiary o przysługujących im świadczeniach służby zdrowia oraz świadczeniach społecznych, a także innej odpowiedniej pomocy, oraz zapewnić im łatwy do nich dostęp.
16. Pracownicy policji, wymiaru sprawiedliwości, służby zdrowia i opieki społecznej oraz inny odpowiedni personel, powinni podlegać szkoleniu mającemu na celu uwrażliwienie ich na potrzeby ofiar oraz otrzymywać wskazówki zapewniające udzielenie właściwej i szybkiej pomocy.
17. Podczas świadczenia odpowiednich usług i udzielania pomocy ofiarom, powinno się uwzględniać potrzeby tych, którzy posiadają szczególne potrzeby wynikające z charakteru wyrządzonej szkody lub z czynników, takich jak wymienione w punkcie 3 powyżej. B.Ofiary nadużycia władzy.
18. „Ofiara” oznacza osobę, która, indywidualnie lub wspólnie z innymi osobami, poniosła szkodę, włączając w to uszczerbek fizyczny lub psychiczny, dolegliwość emocjonalną, stratę materialną lub znaczące naruszenie jej podstawowych praw, w wyniku działań lub zaniechań, które nie stanowiąc naruszenia krajowych przepisów karnych, stanowią jednak naruszenie uznanych na płaszczyźnie międzynarodowej norm odnoszących się do praw człowieka.
19. Państwa powinny rozważyć włączenie do prawa krajowego norm zakazujących nadużycia władzy oraz zapewnienie odpowiednich środków dochodzenia praw przez ofiary takich nadużyć. W szczególności środki takie powinny obejmować naprawienie szkody i/lub wyrównanie poniesionych strat, a także potrzebną materialną, medyczną, psychologiczną i społeczną pomoc i wsparcie.
20.Państwa powinny rozważyć wynegocjowanie wielostronnych międzynarodowych traktatów dotyczących ofiar w rozumieniu definicji zawartej w punkcie 18.
21. Państwa powinny dokonywać okresowego przeglądu istniejących przepisów prawnych i praktyk w celu zapewnienia, by odpowiadały one zmieniającym się okolicznościom, jeśli jest to konieczne tworzyć i wprowadzać w życie przepisy prawne zakazujące działań stanowiących poważne nadużycia władzy politycznej lub ekonomicznej oraz wspierające politykę i mechanizmy zapobiegania takim działaniom, a także rozwijać i czynić łatwo dostępnymi odpowiednie prawa i środki dochodzenia tych praw przez ofiary takich działań.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1111
W XX wieku doktryna wolności mórz (Mare Liberum) sformułowana w XVII w. przez niderlandzkiego prawnika i filozofa Hugo Grotiusa okazała się niewystarczająca dla regulacji stosunków miedzy państwami posiadającymi dostęp do morza i tymi, które nie mając dostępu, chciały jednak z morza korzystać. Doktryna zakładała dla wszystkich swobodny dostęp do morza, a więc także do jego zasobów.
Coraz więcej państw posiadających dostęp do morza, uprawnionych do korzystania z tzw. wód terytorialnych szerokości 12 mil morskich (mila morska = 1852 m) w linii prostopadłej do wybrzeża, zaczęło rozciągać swoją jurysdykcję – często jednostronnie – na znacznie większe obszary, tworząc tzw. strefy wyłączności ekonomicznej (Exclusive Economic Zones, EEZ).
Szczególnie dotyczyło to rejonów zasobnych w złoża kopalin (zwłaszcza ropy naftowej i gazu) lub obejmujących produktywne łowiska. Sytuacja taka prowadziła do wielu konfliktów międzynarodowych, z użyciem sił militarnych włącznie i dojrzała do prawnego rozwiązania.
Tym rozwiązaniem okazał się ponad 20-letni proces negocjacji międzynarodowych podjęty przez ONZ w 1967 r. z inicjatywy Arvida Pardo (1914-1999), ambasadora Malty przy ONZ.
Pardo wezwał do ustanowienia regulacji międzynarodowych zapewniających pokój na morzach, zapobieganie zanieczyszczeniom i ochronę zasobów morskich. Zaproponował, by zasoby dna morskiego stanowiły wspólne dziedzictwo ludzkości oraz by część zasobów morskich została przeznaczona na zniwelowanie nierówności między krajami bogatymi i ubogimi.
Wspomniany proces doprowadził do uchwalenia w kilku etapach -począwszy od 1982 r. a skończywszy na 1994 r. - Konwencji ONZ o Prawie Morza (United Nations Convention on the Law of the Sea, UNCLOS), czyli „konstytucji” mórz, która w założeniach swych miała stanowić ramy prawne dla wszelkich spraw związanych z obecnością człowieka na morzu.
Polska ratyfikowała Konwencję 6 listopada 1998 r. Należy powiedzieć, że nie wszystkie kraje członkowskie ONZ podpisały i/lub ratyfikowały Konwencję; do tych „wielkich nieobecnych” należą m.in. Stany Zjednoczone.
W odniesieniu do dna morskiego (a więc i jego zasobów) Konwencja dokonała bardzo ważnego rozróżnienia na obszary znajdujące się w obrębie jurysdykcji państw nadbrzeżnych (sankcjonując de facto istnienie wód terytorialnych i EEZ) i obszary poza tą jurysdykcją.
W myśl Konwencji, dno morskie leżące poza obszarami jurysdykcji państw nadbrzeżnych podlega zarządzaniu przez Międzynarodową Organizację Dna Morskiego (International Seabed Authority, ISA), autonomiczny organ ONZ powołany na mocy Konwencji. W UNCLOS obszar ten określa się mianem „The Area”, czyli „Obszar”.
Prawo morza obowiązuje wszystkich sygnatariuszy Konwencji, co oznacza, że zakres i sposób ich działania w „Obszarze” jest ściśle określony przepisami prawa międzynarodowego.
Kwestia zarządzania rejonami dna morskiego poza obszarami jurysdykcji międzynarodowej jest o tyle istotna, że w wielu miejscach tych rejonów występują cenne surowce, m.in. ropa naftowa, gaz, rudy metali. Te ostatnie – występujące w odrębnych rejonach w różnych postaciach (konkrecje polimetaliczne, złoża siarczków polimetalicznych i naskorupienia kobaltonośne) – stanowią szczególnie cenny rezerwuar zasobów surowcowych, których eksploatacja rozważana jest już od lat 70-tych XX w.
Ewentualną eksploatację musi jednak poprzedzić eksploracja (rozpoznanie rozmieszczenia, ilości i jakości tych zasobów), a także – a może przede wszystkim – zbadanie oddziaływania potencjalnej eksploatacji na ekosystemy głębokowodne, w tym na unikalne zespoły organizmów.
Niestety, o ekosystemach tych wiemy jeszcze bardzo niewiele. Poznawanie ich stało się celem wielu międzynarodowych programów badawczych, a działania dla ich ochrony – ambicją wielu organizacji międzynarodowych. Działania dla ochrony tych ekosystemów i związane z tym plany zarządzania obszarami dna oceanicznego o potencjalnym znaczeniu eksploatacyjnym leżą również w gestii ISA, która podjęła długofalowy program zmierzający do ustalenia ram prawnych tego zarządzania. Takie ramy prawne stworzono już dla specyficznego obszaru dna Pacyfiku, położonego mniej więcej między Meksykiem a Hawajami, zwanego Strefą Rozłamów Clarion-Clipperton (Clarion-Clipperton Fracture Zone, CCFZ).
CCFZ to olbrzymi (pokrywający ok. 2 mln km2) obszar zalegania rud metali w postaci tzw. konkrecji polimetalicznych, mniejszych lub większych grud jak gdyby „rozsypanych” na dnie. Od ponad 20 lat w CCFZ prowadzone są prace rozpoznawcze na mocy przyznanych przez ISA licencji eksploracyjnych w ramach specjalnych kontraktów (obecnie w CCFZ jest ich 16).
Podczas gdy istnieją ramy prawne dla ubiegania się o przyznanie kontraktów na eksplorację i kontrakty takie są już zawierane, nie do końca ustalona jest kwestia zawierania kontraktów na ewentualną eksploatację (wydobywanie) zasobów dna oceanicznego poza obszarami jurysdykcji narodowych. W ISA trwają prace nad regulacjami prawnymi (tzw. Exploitation Code, EC) szczegółowo definiującymi sposób ubiegania się o licencję wydobywczą, przyznawania jej i wygaszania, a także określającymi metody sprawowania kontroli nad kontraktorami przez ISA oraz państwa sponsorujące.
O licencję wydobywczą będą mogli ubiegać się tzw. kontraktorzy – podmioty gospodarcze lub państwa. Za każdym potencjalnym kontraktorem musi stać co najmniej jedno państwo sponsorujące, którego obowiązki i prawa są określone w Konwencji i sprowadzają się do zapewnienia zgodności wszystkich działań kontraktora z zapisami Konwencji (a także ustaleniami zawartymi w kontrakcie poszukiwawczym lub wydobywczym).
W obecnym kształcie, czyli w drugiej wersji roboczej EC, przewiduje się cesję kontraktu na rzecz innego podmiotu za zgodą ISA; przewiduje się także możliwość ustanowienia innego państwa sponsorującego danego kontraktora w przypadku rezygnacji dotychczasowego (prof. J. Marcin Węsławski w wywiadzie opublikowanym w numerze majowym Spraw Nauki określił to jako „obrót prawami”).
Polska (obok Bułgarii, Czech, Federacji Rosyjskiej, Kuby i Słowacji) jest jednym z 6 państw sponsorujących Wspólną Organizację Interoceanmetal (IOM), konsorcjum posiadające obecnie koncesję eksploracyjną w obszarze CCFZ. W związku z tym uczestniczy w pracach związanych z rozpoznaniem zasobów i stanu ekosystemu tego obszaru. Ponadto w lutym 2018 r. Polska zawarła z ISA kontrakt na prowadzenie eksploracji zasobów siarczków polimetalicznych w wyznaczonym obszarze Grzbietu Śródatlantyckiego, niezwykłego łańcucha „gór” w oceanie. Bez wątpienia ta licencja eksploracyjna da polskim badaczom oceanów okazję do poznawania tego fascynującego środowiska, jednego z najbardziej niezwykłych w oceanie.
Kamila Mianowicz
Dr hab. Kamila Mianowicz jest pracownikiem naukowym Wydziału Nauk o Ziemi Uniwersytetu Szczecińskiego.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 3471
Z dr Ireną Lipowicz, Rzecznikiem Praw Obywatelskich, rozmawia Anna Leszkowska
- Pani Profesor, rolą Rzecznika Praw Obywatelskich jest badanie, czy na skutek działania lub zaniechania organów, organizacji lub instytucji obowiązanych do przestrzegania i realizacji wolności i praw człowieka i obywatela nie nastąpiło naruszenie prawa, a także zasad współżycia społecznego i sprawiedliwości społecznej.
Są to zwykle przypadki jednostkowe, indywidualne.
Czy na ich podstawie można jednak wnioskować o jakości tworzonego w Polsce prawa?
- W dużej mierze tak. W naszej pracy rozpatrujemy przede wszystkim sprawy indywidualne, analizujemy sytuację prawną obywateli, którzy składają do nas skargi, ale jeżeli problemy się powtarzają lub wyłania się z nich jakieś większe zagadnienie, to formułujemy tzw. wystąpienie generalne i kierujemy je do odpowiedniego ministerstwa czy innej instytucji. Zwracamy w nim uwagę na to, że jakaś ustawa, bądź przepis, powinny ulec zmianie.
Statystycznie to wygląda to w ten sposób, że rocznie przychodzi do nas ponad 60 tysięcy skarg obywateli, a biuro RPO podsumowując te skargi sporządza ok. 200 wystąpień generalnych dotyczących właśnie zagadnień prawnych. W tych przypadkach, w których widzimy poważne naruszenie Konstytucji i brak reakcji ze strony adresatów naszych wystąpień, sporządzamy wniosek do Trybunału Konstytucyjnego (ok. 20 rocznie, to szczyt tej „piramidy”).
- Czy te wystąpienia dotyczą obszaru całego prawa, czy tylko określonych jego zagadnień. W ub. roku najwięcej skarg było w obszarze prawa karnego...
- Oczywiście, zajmujemy się skargami obywateli dotyczącymi całego obszaru prawnego, choć nie wszystko leży w kompetencjach RPO i czasami nasza pomoc musi sprowadzić się do tego, że informujemy autora skargi do kogo powinien się zwrócić. Natomiast sprawy karne są rzeczywiście najliczniejsze, stanowią jedną trzecią wszystkich napływających spraw, być może dlatego, że są dla ludzi najbardziej dotkliwe, bolesne. Dużo wystąpień obywateli dotyczy również obszaru prawa cywilnego (ok. 20%) oraz prawa administracyjnego i gospodarczego (ok. 16%).
- Powiedziała pani kiedyś, iż źródłem naruszeń prawa w Polsce bywa samo prawo a proces stanowienia prawa wymaga zdecydowanej reformy. Z jednej strony, prawo zawsze będzie niedoskonałe, bo nie nadąża za życiem, ale z drugiej – w Polsce odnosi się wrażenie, że całe prawo jest nieprzyjazne dla ludzi. To chyba świadczy o tym, że to prawo jest źle stanowione?
- Mówiłam o tym podczas wystąpienia w Sejmie, bo należy kierować tego typu uwagi do osób, które prawo stanowią. Mówiłam o tym także podczas dorocznego spotkania w Trybunale Konstytucyjnym.
Patrząc z perspektywy mojego urzędu, w ciągu ostatnich 10-15 lat jakość prawa w Polsce rzeczywiście się pogorszyła. Być może dlatego, że parlamentarzyści są rozliczani przez opinię publiczną i wyborców z innych sukcesów niż porządne stanowienie prawa. Ta właściwa praca, najważniejsza w parlamencie, nie zapewnia częstej obecności w mediach.
Rozumiem, że parlament jest miejscem ścierania się poglądów, rywalizacji partii politycznych – i tak być powinno. Tyle tylko, że relacja stanowienia prawa, ogromnej, żmudnej pracy legislacyjnej, do tej czysto politycznej funkcji parlamentu winna być jak 70:30 procent. Tymczasem odnoszę wrażenie, że dziś jest odwrotnie. Niestety, prowadzi to do takich sytuacji, że mamy nawet do czynienia z nowelizacją ustanowionego prawa jeszcze przed jego wejściem w życie, albo z narastającymi rozbieżnościami orzecznictwa w danej sprawie, w zależności od miejsca rozpatrywania na mapie Polski.
- Może i w Sejmie panuje taka medialna praktyka, że „to się wytnie”, czyli najpierw stworzymy ustawę, a jak coś w niej okaże się niedobre, to poprawi Senat lub Prezydent? Może kiepska jakość dokumentów prawnych spowodowana jest niskimi płacami prawników sejmowych, jak to bywa tłumaczone?
- Co do płac w Biurze Studiów i Ekspertyz Kancelarii Sejmu nie chcę się wypowiadać, to nie moja kompetencja. Natomiast chciałam zwrócić uwagę na inny problem, powiedzmy: związany z etyką. I mówię to nie tylko jako osoba reprezentująca obywateli w sporach z władzą publiczną, ale jako osoba, która spędziła 8 lat w parlamencie, w czasach, kiedy to Tadeusz Mazowiecki narzucał posłom standardy etyczne, a komisja do spraw etyki z Olgą Krzyżanowską rozliczała ewentualne przewinienia. Już samo użycie takiego sformułowania, że „zrobiłem błąd, ale to się wytnie”, byłoby podstawą przynajmniej do odpowiedzialności wewnątrz klubu. Bo to oznaczało, że po prostu poseł źle wykonał swoją pracę.
Po drugie, na początku istnienia niepodległej RP, jeżeli sejmowe biuro legislacyjne powiedziało, że się czegoś nie da zrobić, bo przecież prawo nie działa wstecz, albo nie można dwa razy karać za to samo, czy naruszane są inne podstawowe zasady konstytucyjnego państwa prawnego – dla nas, posłów, kończyła się dyskusja. Rolą przewodniczącego komisji – niezależnie od przynależności partyjnej – było doprowadzenie do tego, aby autorytet biura legislacyjnego miał rozstrzygające znaczenie w sprawach czysto legislacyjnych.
Niestety, dzisiaj nie zawsze tak to wygląda. Jednak niedawno otrzymałam optymistyczne zapewnienie, że Senat chce się w końcu zająć złym stanowieniem prawa. Między innymi członkowie Senatu chcą monitorować w sejmowych komisjach sprawy, których dotyczą wystąpienia generalne RPO i w których wskazujemy na błędy popełnione przez parlament, bądź kiepską jakość prawa. Dla mnie sytuacja jest bardzo poważna – polski parlament cieszy się bowiem obecnie tylko 17-procentową akceptacją społeczną. To zagraża naszej demokracji.
- Sądząc po planach stawiania płotów wokół gmachu na Wiejskiej, chyba mają tego świadomość... Żyją na wyspie szczęśliwości...
- Wiem, że ten gmach wciąga. Za moich czasów wchodziło się do Sejmu z ulicy, nie było żadnych barier, bramek, nie przychodziło nam to wówczas do głowy. Nie namawiam jednak do demontowania istniejących urządzeń, bo czasy się zmieniły, choćby z powodu pojawienia się nowych zagrożeń. Ale ta zwiększająca się niechęć społeczna wymaga innego przeciwdziałania, odbudowy ponadpartyjnego autorytetu parlamentu. Być może powinniśmy częściej pokazywać nie tylko spory i kłótnie, ale i promować dobrą pracę. Rozmawiałam na ten temat z Wicemarszałkiem Sejmu. Ponadto trzeba informować społeczeństwo, że poprawa jakości stanowionego prawa zależy od wielu instytucji, nie tylko parlament je tworzy, wszak większość ustaw powstaje w wersji roboczej w resortach i trafia do Sejmu w postaci projektów.
I tutaj chciałam zwrócić uwagę na jeszcze jeden kolejny problem: dokonano szczęśliwie reformy samorządu terytorialnego, ale nie zrobiono reformy centrum. Administracja centralna – mimo pewnych prób przebudowy – została w starym kształcie. Tymczasem są ministerstwa, jak np. Skarbu Państwa, których nie było w poprzednim ustroju i w których panuje zupełnie inna kultura organizacyjna. Są też i takie, jak ministerstwo zdrowia, z którego w ramach zmian wyprowadzono nawet departament ochrony praw pacjenta.
W efekcie mamy „na zewnątrz” rzecznika ochrony praw pacjenta, ale w resorcie zdrowia nie ma nikogo, kto by o prawa pacjenta dbał z urzędu przy tworzeniu każdego projektu ustawy czy rozporządzenia.
- Z tego też widać, że duch prawa ustąpił literze… Gdzieś od połowy lat 90. zaczęły się rozchodzić ich drogi. Prawo stosuje się instrumentalnie, formalnie, zapomina, czemu ono służy, duch staje się nieważny...
- Jestem ostrożna w takim rozdzielaniu ducha i litery prawa. To są ciekawe rozważania teoretyczne. Uważam, że ów duch to po prostu interpretacja litery prawa. To jest to, czego dokonuje Trybunał Konstytucyjny, wydając orzeczenia w wielu sprawach, których rozstrzygnięć wprost w zapisie konstytucyjnym jeszcze nie ma. Natomiast to, co jest istotne w połączeniu ducha i litery, to świadomość, że są sytuacje, kiedy np. w jednej części kraju prawa osób starszych i niepełnosprawnych są dobrze realizowane, jak w Stargardzie Szczecińskim, a w drugiej – np. w Krakowie czy w bardzo opóźnionej pod tym względem Warszawie – fatalnie. A prawo jest to samo i tu i tam.
To również pokazuje dobitnie konieczność reformy administracji centralnej nadzorującej samorząd, zwłaszcza tych „starych” resortów, bo potrzebna jest po prostu większa efektywność zarządzania w skali państwa.
- Ale często jest tak, że prawnikom – choć nie tylko im – nie chce się pochylić nad duchem prawa, wyjść poza jego literę, bo jest to wygodne. Może prawo mamy więc niezłe, tylko wykonanie szwankuje?
- O jakości prawa już mówiliśmy. Pilnej poprawy wydaje się jednak wymagać również zawód prawniczy, edukacja i promocja w tym obszarze. Cóż z tego, że mamy wielu wspaniałych sędziów i prokuratorów, kiedy to nie oni są dostrzegani przez opinię publiczną, tylko ci źli, opieszali i popełniający oczywiste błędy. A swoją drogą, niektórymi „czarnymi owcami” w środowisku samorządy zawodowe prawników powinny się zająć z większym zdecydowaniem i konsekwencją. Mówię o tym otwarcie podczas spotkań z samorządem zawodowym.
- Korporacje zawodowe – zarówno lekarskie jak i prawnicze – są na tyle silne, że nie pozwalają dotknąć swoich członków.
- Siła samorządów zawodowych jest trochę kolosem na glinianych nogach. Jeżeli same nie potrafią się reformować i przystosowywać do nowych czasów, to w pewnym momencie aprobata społeczna będzie tak niska, że zaczną tracić swoje przywileje. W tej chwili nie wszystkie samorządy zawodowe to dostrzegają. Tu jest trochę jak w Sejmie – dobrze spełniającym funkcję polityczną i nie najlepiej legislacyjną. Samorządy zawodowe spełniają dobrze funkcję integrowania środowiska i reprezentacji jego interesów, natomiast wyraźnie kuleje odpowiedzialność zawodowa i dyscyplinarna.
- Czy obecnie, przy tym prawie, jakie mamy, można uzyskać przestrzeganie zasad współżycia społecznego i sprawiedliwości społecznej – co może brzmi anachronicznie, bo pojęcie to bywa marginalizowane.
- Rzecznik Praw Obywatelskich jest tym organem, który zasadę sprawiedliwości społecznej ma wpisaną w zakres działania. I dla mnie jest to bardzo aktualne pojęcie. Istotą instytucji ombudsmana jest to, że o ile wszystkie organy państwa winny przede wszystkim wykonywać prawo, RPO w każdym kraju powinien pilnować również przestrzegania zasad sprawiedliwości społecznej.
Martwi mnie tylko, że Trybunał Konstytucyjny nie zastosował jeszcze tego pojęcia, jako samoistnej podstawy orzeczenia, co więcej niektórzy sędziowie wypowiadają się, że jest to raczej „intuicja prawna” niż konkretne pojęcie konstytucyjne. Bardzo poważnie się tym przejmuję, dlatego wyznaczyłam jako Rzecznik Praw Obywatelskich trzy priorytety, które wywodzą się z zasad sprawiedliwości społecznej. Dotyczą one praw osób starszych, praw osób z niepełnosprawnością i praw imigrantów, czyli grup, które są niewątpliwie bardzo poszkodowane na skutek występowania zjawisk niesprawiedliwości społecznej.
Moim zdaniem, także państwo liberalne może być państwem sprawiedliwym społecznie. Jednak przy takim stanie prawa, jakie mamy obecnie, jest to bardzo trudne, czasami niemożliwe. Dlatego tak potrzebne są zmiany w naszej legislacji i dobra praca parlamentu. Zwłaszcza jedną rzecz musimy zdecydowanie poprawić – zaufanie.
Niestety, jesteśmy krajem pod tym względem niemal patologicznym – mamy najniższy w Europie wskaźnik zaufania społecznego. A ponieważ nie ufamy sobie, to i parlament nie ufa obywatelom.
Nasze prawo jest więc sztywne, kazuistyczne, pełne nieufności wobec człowieka, stąd czasami bierze się jego bezduszność. Aby to zmienić, ciężko pracować musimy wszyscy – obywatele, organizacje pozarządowe, parlament, każdy resort. Zaufanie łatwo się traci, trudniej jest je odbudować, ale to możliwe i wierzę, że tak się stanie. Stać nas na poprawę naszego miejsca w rankingu zaufania społecznego wśród innych państw europejskich i poprawę jakości prawa.
Dziękuję za rozmowę.