Odsłon: 4275

Nieuchwytne dla zmysłów

Autor: Andrzej Klimek 2008-08-21

Człowiek, a w szczególności jego psychika, jest wyjątkowo trudnym obiektem badawczym, wymykającym się często spod ścisłej kontroli.

Mimo szybkiego rozwoju nauk biologicznych i medycznych, żywe organizmy - w tym również człowiek - kryją jeszcze bardzo wiele tajemnic. Równocześnie w żadnej chyba dziedzinie nie popełniono tylu pomyłek, nie postawiono tylu fałszywych hipotez, a także nie popełniono tylu oszustw, jak właśnie w nauce o człowieku.
Bo też człowiek, a w szczególności jego psychika, jest wyjątkowo trudnym obiektem badawczym, wymykającym się często spod ścisłej kontroli. Dlatego w tej właśnie sferze występuje szereg problemów, które balansują na granicy nauki, fantazji, sugestii, a często zręcznej manipulacji. Dotyczy to przede wszystkim zjawiska które zwykło się nazywać parapsychologicznymi.

Z pogranicza świadomości

Termin parapsychologia wprowadzony został przez francuskiego fizjologa Charlesa Richeta na oznaczenie dziedziny badań z pogranicza psychologii, dotyczących występowania zjawisk, których samo istnienie jest często kwestionowane. Zjawiska takie jak telepatia, jasnowidzenie, prekognicja (czyli umiejętność przewidywania przyszłości), psychokineza, kryptoskopia (odczytywanie listów w zamkniętej kopercie), różdżkarstwo łączy jedna wspólna cecha: poznanie dokonane bez udziału zmysłów, które są niezbędne do postrzegania, zgodnie z prawami nauki. Czyli poznanie dokonuje się tu w sposób nie dający się współcześnie wyjaśnić i uzasadnić naukowo. Ba, nie wiadomo nawet, czy poznanie to faktycznie zachodzi.
Zjawiska paranormalne są trudne do powtórzenia, zdarzają się nie zawsze i nie wszystkim. Wraz z rozwojem metod badawczych zmniejsza się zresztą ich zakres, gdyż coraz więcej potrafimy zrozumieć, wyjaśnić i wykorzystać.
Ale tajemniczych zjawisk jest ciągle jeszcze bardzo dużo. Spotykamy się z nimi w zapisach archiwalnych, wspomnieniach, biografiach, opowieściach, a czasem we własnych przeżyciach (chociaż w tym wypadku bardzo rzadko). Zwolennicy i badacze takich zjawisk jak jasnowidzenie czy prekognicja przytaczają często przykłady z historii lub opisy zawarte w dokumentach.

Uzdolnieni iluzjoniści

Przytaczane są zarejestrowane przypadki trafnego przewidywania przyszłych zdarzeń, które wydają się dość dobrze umotywowane. Ale prowadzone w laboratorium badania najczęściej kończą się wynikiem negatywnym. Dokładna analiza z zastosowaniem specjalnych czujników wykazuje, że ludzie obdarzeni rzekomo umiejętnością przewidywania lub zdolnością oddziaływania na przedmioty bez pomocy zmysłów są przeważnie po prostu bardzo uzdolnionymi iluzjonistami.
Specjaliści potwierdzają jednak, że organizm człowieka i wszystkich innych istot żyjących wytwarza swoiste pole biologiczne. Pole takie oddziałuje na znaczne odległości. Dokonano nawet udanych prób jego zarejestrowania za pomocą specjalnej aparatury. Niektórzy sądzą, że biopole ma charakter elektryczny, ale wszyscy są zgodni, że kształt tego pola, jego parametry, są indywidualną cechą danego osobnika i odzwierciedlają stan jego organizmu.

Tajemnicze biopole

W laboratoriach i instytutach potwierdzono, iż niektórzy ludzie, przesuwając ręce nad ciałem innego człowieka potrafią nie tylko ocenić stan jego zdrowia, ale w określonych przypadkach przynieść również choremu ulgę. Przypuszcza się, że nośnikiem informacji o chorym jest jego biopole, zaś osobnicy szczególnie uzdolnieni potrafią wysyłać z dłoni swoisty rodzaj promieniowania. Podobno niektórym specjalistom udało się promieniowanie owo sfotografować, lecz powszechnie fakt ten poddawany jest w wątpliwość. Niektórzy uczeni uważają za dowiedzione, że przy pomocy rąk można leczyć różne choroby, a także zatrzymywać krwotoki.
Stan wiedzy dotyczącej zjawisk parapsychologicznych jest obecnie bardzo ograniczony. Wielu uczonych uważa, że w ogóle nie może ona pretendować do miana nauki. Niewiele pomogły zabiegi techniczne zwolenników zjawisk pozazmysłowych, polegające na utworzeniu nowej nazwy (psychotronika) i rozszerzające zakres badań. Badania te ciągle bowiem przypominają eksperymenty, które miały wykazać, że karaluchy słyszą za pomocą łapek. Eksperymentator oberwał jednemu karaluchowi łapki i wraz z drugim, normalnym, położył na stole. Uderzył w blat – zdrowy owad zaczął uciekać, a okaleczony pozostał w miejscu, co miało dowodzić, że nie usłyszał uderzenia…