Ekonomia (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 173
Poniżej przedstawiamy ostatni odcinek e-booka Roberta J. Burrowesa pt. Analiza historyczna globalnej elity: Plądrowanie światowej gospodarki, „aż „nic nie będziesz posiadać” opublikowana w Global Research 28.01.23. Linki do części poprzednich zamieszczamy na końcu tekstu. (red.)
Zanim zakończymy te dociekania, warto powrócić do rozważań na temat rodziny Rothschildów w kontekście ostatniego zagadnienia: transhumanizmu. Dlaczego to jest ważne?
Podczas tego dochodzenia starałem się udokumentować kilka podstawowych faktów: Globalna Elita zamierza zmienić porządek świata, zabijając znaczną część populacji ludzkiej i zniewalając tych, którzy przeżyją, jako transhumanistycznych niewolników uwięzionych w „inteligentnych” miastach. Aby to osiągnąć, globalna gospodarka jest plądrowana i niszczona: ma to na celu pozbawienie ludzi środków do życia niezbędnych do przeciwstawienia się całemu programowi Elit, który, między innymi, skoncentruje praktycznie całe pozostałe bogactwo w ich rękach.
Program ten został szczegółowo zaplanowany przez elitarne organizacje takie jak Światowe Forum Ekonomiczne i Światowa Organizacja Zdrowia, a wdrażają go odpowiednie organizacje międzynarodowe i korporacje wielonarodowe (szczególnie te z branży farmaceutycznej i biotechnologicznej, a także media korporacyjne), również rządy krajowe i organizacje medyczne.
Ale, jak wskazałem, każda organizacja, korporacja i rząd składają się z indywidualnych ludzi, którzy podejmują decyzje (świadomie lub nieświadomie) o tym, co robią w danych okolicznościach. I chociaż strukturalnej władzy nie można ignorować, jednostki mają sprawczość.
Aby zilustrować ten punkt, użyłem Domu Rothschildów jako przykładu rodziny, której członkowie podejmują decyzje o tym, jak działać na świecie i aby pokazać, jak ogromny wpływ na wydarzenia światowe mają ich decyzje.
Wpływ Rothschildów na światową bankowość i gospodarkę, a zatem systemy polityczne, jest dobrze udokumentowany. Tak więc, biorąc pod uwagę obecne dążenie elit do znacznego zmniejszenia populacji ludzkiej i wprowadzenia państwa technokratycznego zamieszkanego przez transhumanistycznych niewolników, warto byłoby zapytać o możliwe zaangażowanie Rothschildów w badania i rozwój technologii i biotechnologii, które to wszystko umożliwiają.
Wiadomo, że Nathaniel Mayer Victor Rothschild, trzeci baron Rothschild, urodził się w 1910 r. i uczęszczał do Trinity College w Cambridge, gdzie studiował fizjologię, a później uzyskał doktorat. Po pracy dla MI5 podczas II wojny światowej „dołączył do wydziału zoologii na Uniwersytecie Cambridge w latach 1950–1970. Pełnił funkcję przewodniczącego Agricultural Research Council w latach 1948–1958 i światowego szefa badań w Royal Dutch/Shell [jak wspomniano powyżej, rodzinnej firmie] w latach 1963–1970”. (p. „Victor Rothschild, 3. baron Rothschild”) .
Poza tym artykuły w The Financial Times z lat 1982-1983 ujawniają, że NM Rothschild, którego szefem był biolog Lord Rothschild, założył fundusz kapitału podwyższonego ryzyka o nazwie Biotechnology Investments w 1981 r., aby przyciągnąć 25 mln funtów inwestycji na badania biotechnologiczne. Jednak fundusz, zarejestrowany w raju podatkowym Guernsey, miał tak rygorystyczne standardy naukowe i finansowe, że powstały problemy ze zidentyfikowaniem firm, które mogłyby je spełnić, pomimo szybko rozwijającej się dziedziny. Według jednego z doniesień prasowych z 1982 r.: „City [of London] szacuje liczbę nowych firm technologicznych założonych w ciągu ostatnich pięciu lat na około 150, głównie w Ameryce Północnej. Co najmniej 70 z nich zajmuje się inżynierią genetyczną”. (p.„ Wycinki z wiadomości dotyczące Biotechnology Investments Limited (BIL) należącego do NM Rothschild Asset Management ”)
Ale gdybyście byli zaniepokojeni, że Rothschildom nie udało się ugruntować swojej pozycji w tej młodej branży, być może uspokoi was wpis w archiwum CHSL (skupiającym się na „Zachowaniu i promowaniu historii biologii molekularnej”) zatytułowany „Zarządzanie aktywami Rothschildów – Rothschild, Lord Victor” .
Nie będziecie jednak mądrzejsi, bo archiwum jest oznaczone jako „Zamknięte do stycznia 2045 r. – zablokowane wszystkie zdjęcia na 60 lat”.
Jak się jednak okazuje, Rothschildowie, których zmysł biznesowy nigdy nie jest kwestionowany, nadal gromadzą fundusze i inwestują w biotechnologię. (p. „Edmond de Rothschild private equity unit to invest in biotech”) . I gdy słyszysz od elitarnych agentów takich jak Klaus Schwab, Yuval Noah Harari czy Elon Musk, którzy publicznie promują transhumanistyczne przedsięwzięcia, to od takich jak Rothschildowie nie słyszysz nic, bo oni wolą kontrolę i zysk od rozgłosu.
W związku z tym Rothschildowie odgrywają kluczową rolę zarówno w trwającym plądrowaniu światowej gospodarki, jak i w czerpaniu zysków z kontroli, którą pomagają umożliwić poprzez wprowadzenie technologii transhumanistycznych. Nie trzeba dodawać, że rodzina dużo inwestuje w wiele innych technologii, w tym takie, które będą miały kluczowe znaczenie dla sukcesu nadchodzącego technokratycznego porządku świata, jak Internet rzeczy(IoT). (p. na przykład Rothschild Technology Limited) .
Oczywiście, Rothschildowie i inne rodziny z elit, z którymi są powiązani na różne sposoby, są również mocno zaangażowani poprzez inwestycje w duże korporacje zarządzające aktywami, takie jak Vanguard i BlackRock. Ale nie chodzi tylko o koncentrację bogactwa; chodzi również o kontrolę i depopulację. Tak więc na przykład Rockefellerowie, inna rodzina blisko związana z Rothschildami, są również dobrze znani ze swojego długotrwałego zaangażowania w inżynierię społeczną i eugenikę. (p. „Skąd wziął się ten zamach stanu „Nowego Porządku Świata”? Projekt „Inżynierii Społecznej” Rockefellerów” i „Zabijanie ludzkości: jak globalna elita wykorzystuje eugenikę i transhumanizm do kształtowania naszej przyszłości” ).
Co więc możemy z tym zrobić?
Ponieważ elita kontroluje polityczne, ekonomiczne, finansowe, technologiczne, medyczne, edukacyjne, medialne i inne ważne dźwignie społeczeństwa, czerpie ogromne zyski z codziennej ludzkiej aktywności. Ale może również przyspieszyć „ekstremalne wydarzenie” (lub urojenie jakiegoś) – wojnę, kryzys finansowy (w tym depresję), rewolucję, „klęskę żywiołową”, „pandemię” (jeśli uważasz, że oszustwo Covid-19 było ostatnim tego rodzaju, obejrzyj „Kto prowadzi ekspres pandemii?” i obejrzyj plan następnego, już dostępnego: „Katastrofalne zakażenie” ) – i wykorzystać swoją kontrolę nad politycznymi, ekonomicznymi, technologicznymi i innymi wspomnianymi dźwigniami, by zarządzać sposobem, w jaki wydarzenia się rozwijają, jednocześnie zarządzając narracją o tym, co się dzieje tak, aby prawda została ukryta.
Oznacza to, że zabijanie i eksploatowanie ludzkości przez elity odbywa się za maską dowolnego „wroga” (ludzkiego lub innego), na którego agenci elit w rządzie i mediach kierują w danym momencie uwagę opinii publicznej.
Nie ma znaczenia, czy wszyscy skończymy obwiniając Hitlera, Saddama czy „Rosjan”, „kapitalistów” czy „Wall Street”, „rząd”, „klimat” czy „wirusa” - nigdy nie obwiniamy elity. Dlatego nigdy nie podejmujemy działań, które są skoncentrowane na powstrzymanie tych osób i ich korporacji i instytucji, fundamentalnie odpowiedzialnych za wyrządzanie niekończącej się krzywdy nam wszystkim, a także Ziemi i wszystkim innym jej stworzeniom.
Na szczęście, podczas gdy Elita jest biegła w wymyślaniu stale rozszerzającego się zakresu narzędzi, które mogą być użyte do manipulowania wydarzeniami, jednocześnie ukrywając to za gradem propagandy, jest jeszcze wystarczająco dużo czasu, aby w końcu rozpoznać co się dzieje i to zakończyć. W przeciwnym razie, tak jak w grze planszowej „Monopoly”, gdzie jeden gracz w końcu posiada wszystko, a inni gracze zostali wyrzuceni z gry, Elita wygra „ostateczną bitwę” z ludzkością, przejmie całe bogactwo i sprowadzi tych ludzi i transhumanów, którzy pozostali przy życiu, do statusu niewolników. (p. „Ostateczna bitwa o ludzkość: to „teraz albo nigdy” w długiej wojnie z Homo Sapiens”).
Czy to brzmi dla Ciebie szalenie? Oczywiście, że tak. Czy uważasz, że Elita jest szalona? Oczywiście, że tak. (p. 'The Global Elite is Insane Revisited' z dalszymi szczegółami w ' Why Violence? ' i ' Fearless Psychology and Fearful Psychology: Principles and Practice ').
Ale to, że ktoś jest szalony, i jego plan jest szalony, nie oznacza, że nie może odnieść sukcesu. Pamiętasz Adolfa Hitlera? Idi Amina w Ugandzie? Pol Pota w Kambodży? Szalona przemoc o niewypowiedzianej skali może odnieść sukces, jeśli zbyt wiele osób albo nie jest w stanie dostrzec szaleństwa, boi się go lub po prostu uważa, że jest zbyt absurdalne – „To nie może być prawda” – i nic z tym nie robi. Albo w przypadkach właśnie wymienionych reaguje dopiero, gdy jest już za późno, aby zapobiec masowym zabójstwom.
Oto podsumowanie: Ludzkość stoi w obliczu najpoważniejszego zagrożenia w naszej historii. Ale ponieważ nasz przeciwnik – Globalna Elita – jest szalony, nie możemy polegać wyłącznie na rozumie lub rozwadze, aby wydostać się z tego bałaganu: Nie można rozumować szaleństwem. A ponieważ Globalna Elita kontroluje międzynarodowe i krajowe procesy polityczne, globalną gospodarkę i systemy prawne, wysiłki zmierzające do uzyskania zadośćuczynienia za pośrednictwem tych kanałów nie mogą się nie powieść. (p. „The Elite Coup to Kill or Enslave Us: Why Can't Governments, Legal Actions and Protests Stop Them?”).
Jeśli zatem chcemy pokonać to długo planowane, złożone i wieloaspektowe zagrożenie, musimy pokonać jego podstawowe elementy, a nie łudzić się, że uda nam się pokonać je po kolei, a nawet wybierając te zagrożenia, które uważamy za najgorsze i zajmując się nimi w pierwszej kolejności.
Dzieje się tak, ponieważ program elitarny, niezależnie od jego wad i niespójności, a także jego potencjału do czasami technologicznej porażki, jest głęboko zintegrowany, więc musimy skierować nasze wysiłki na zapobieganie lub zatrzymywanie tych podstawowych komponentów, które sprawiają, że wszystko inne jest możliwe. Dlatego przypadkowe akty oporu niczego nie osiągną. Skuteczny opór wymaga skoncentrowanego wykonywania naszej mocy.
Mówiąc prościej, musimy być „strategiczni”.
Jeśli chcesz podjąć strategiczne działania w celu przeciwstawienia się „Wielkiemu Resetowi” i związanym z nim planom, zapraszamy do wzięcia udziału w kampanii „Jesteśmy ludźmi, jesteśmy wolni”, w ramach której wskazano listę 30 strategicznych celów, które należy osiągnąć.
Dodatkowo i prościej, możesz pobrać jednostronicową ulotkę, która identyfikuje krótką serię kluczowych działań bez użycia przemocy, które każdy może podjąć. Ta ulotka, niedawno zaktualizowana i dostępna w 23 językach (chiński, chorwacki, czeski, duński, holenderski, angielski, fiński, francuski, niemiecki, grecki, hebrajski, węgierski, włoski, japoński, malajski, polski, portugalski, rumuński, rosyjski, serbski, hiszpański, słowacki i turecki) z kilkoma innymi językami w przygotowaniu, może zostać pobrana stąd: ' Jednostronicowa ulotka ' .
Jeśli ten strategiczny opór wobec „Wielkiego Resetu” (i powiązanych z nim programów) jest dla ciebie interesujący, rozważ dołączenie do grupy na Telegramie „Jesteśmy ludźmi, jesteśmy wolni” (link dostępny na stronie internetowej).
A jeśli chcesz zorganizować masową mobilizację, taką jak wiec, upewnij się przynajmniej, że co najmniej jedna osoba z zespołu organizatorów i/lub mówców odpowiada za zaproszenie ludzi do wzięcia udziału w tej kampanii, a także, że niektóre osoby na wydarzeniu zostaną wyznaczone do rozdawania ulotek o tej kampanii.
Jeśli chcesz, możesz także obejrzeć, udostępnić i/lub zorganizować pokazanie krótkiego filmu o kampanii tutaj: Film „ Jesteśmy ludźmi, jesteśmy wolni” .
Równolegle z naszym oporem musimy tworzyć struktury polityczne, ekonomiczne i społeczne, które służą naszym potrzebom, a nie potrzebom elity. Dlatego tak ważne są długotrwałe wysiłki mające na celu zachęcanie i wspieranie ludzi do uprawy własnej żywności, uczestniczenia w lokalnych schematach handlowych (obejmujących wymianę wiedzy, umiejętności, usług i produktów z lokalnym środkiem wymiany lub bez niego) oraz rozwijanie struktur współpracy, zarządzania, obrony bez przemocy i nawiązywania kontaktów z innymi społecznościami.
Oczywiście, ludy tubylcze nadal mają wiele z tych zdolności – utraconych przez ogromną liczbę ludzi w miarę rozwoju cywilizacji w ciągu ostatnich pięciu tysiącleci – ale wiele osób jest teraz zaangażowanych w odnowienie wysiłków na rzecz tworzenia lokalnych społeczności, takich jak ekowioski i lokalne schematy handlowe, takie jak Community Exchange Systems . Oczywiście, musimy zainicjować/rozszerzyć te formy zaangażowania jednostek i społeczności również w dzielnicach miejskich.
Co więcej, jak przypomina nam Catherine Austin Fitts, jeśli wybierzemy tę opcję, nic nie powstrzyma nas przed posiadaniem własnego zdecentralizowanego systemu pieniężnego, zaczynając od naszego lokalnego banku centralnego i naszej lokalnej waluty. Obejrzyj „Musimy porozmawiać o panu Global – część druga” .
Na koniec, jak zauważył profesor Carroll Quigley w ostatnich słowach swojego liczącego prawie 1000 stron epickiego dzieła Tragedy & Hope:
„Niektórych rzeczy wyraźnie jeszcze nie znamy, w tym najważniejszej - jak wychowywać dzieci, aby ukształtować z nich dojrzałych, odpowiedzialnych dorosłych”. (p. Tragedy & Hope: A History of the World in Our Time , s. 947).
Na szczęście, upływ czasu od napisania tych słów przez Quigleya ujawnił odpowiedź na to wyzwanie. Tak więc, jeśli chcesz wychować dzieci, które są w stanie badać, analizować i działać, zapraszamy do złożenia „Mojej obietnicy dla dzieci” .
Wniosek
Od zarania ludzkiej cywilizacji 5000 lat temu, w różnych sytuacjach niektórzy ludzie, bardziej przerażeni niż inni w ich bezpośrednim otoczeniu, starali się zwiększyć swoje osobiste „bezpieczeństwo” poprzez uzyskanie i sprawowanie większej kontroli nad ludźmi i zasobami wokół nich.
Stopniowo, z czasem, ta poważna dysfunkcja psychologiczna narastała, aż do dziś, gdy stopień „bezpieczeństwa” i kontroli, którego wymagają niektórzy ludzie, obejmuje nas wszystkich i wszystkie zasoby świata. Z braku lepszego określenia, moglibyśmy nazwać ich „globalną elitą”, ale ważne jest, aby zrozumieć, że są szaleni, kryminalni i bezwzględnie brutalni.
Przejęcie kontroli nad nami wszystkimi i nad wszystkim, co znajduje się na planecie Ziemia, jest obecnie podejmowane przez tę Elitę za pośrednictwem „Wielkiego Resetu” i związanej z nim czwartej rewolucji przemysłowej, programów eugenicznych i transhumanistycznych.
W istocie intencją jest zabicie znacznej części z nas, jak dzieje się to obecnie, zamknięcie na zawsze Wspólnoty (i zmuszenie mieszkańców obszarów regionalnych do opuszczenia ziemi), a pozostałych przy życiu uwięzienie jako transhumanistycznych niewolników w ich technokratycznych „inteligentnych miastach”, gdzie „nie będziemy posiadać niczego”, ale będziemy dostarczać posłuszną siłę roboczą konieczną do realizacji celów elit.
Niezależnie od tego, czy chodzi o wojny, kryzysy finansowe (w tym depresje), „klęski żywiołowe”, rewolucje czy „pandemie”, elita organizuje wielkie wydarzenia, aby odwrócić uwagę od porządku świata i ułatwić jego głębokie zmiany, a także ukryć ogromne transfery bogactwa od zwykłych ludzi do elity.
Dzieje się to przy czynnym współudziale przedstawicieli elity – w tym organizacji międzynarodowych, takich jak Organizacja Narodów Zjednoczonych, rządów krajowych i systemów prawnych – dlatego też zadośćuczynienia nie można uzyskać za pośrednictwem głównych kanałów politycznych lub prawnych.
Jednakże, rozproszeni przez niekończący się strumień nieistotnych „wiadomości”, powierzchowne debaty na temat: kapitalizm kontra socjalizm, monarchia kontra demokracja, jedna partia polityczna kontra druga, a nawet takich: która drużyna piłkarska jest lepsza, praktycznie wszyscy ludzie nie mają pojęcia, jak naprawdę działa świat i kto decyduje, w jaki sposób elity będą pisać historię.
Czy istnieje konflikt między jednostkami, rodzinami i grupami w Elicie? Oczywiście! Ale w przeciwieństwie do konfliktów, które nieustannie rzucają nam w twarz, aby nas rozpraszać i manipulować nami, jednoczącym planem, do którego wszyscy się stosują, jest nieustanna restrukturyzacja porządku świata w celu rozszerzenia kontroli Elit i wydobycia większego bogactwa dla Elit. 5000 lat historii ludzkości kategorycznie to pokazuje.
Jeśli zatem ludzkość ma pokonać program Elit, musi zrobić to sama.
A jeśli chcesz, aby twój opór wobec tego starannie zaplanowanego przejęcia przez elitarnych technokratów był skuteczny, to musi być strategiczny. W przeciwnym razie twoja śmierć lub technokratyczne zniewolenie jest teraz nieuchronne.
Robert Burrowes
Źródło: Global Research -
https://www.globalresearch.ca/historical-analysis-of-the-global-elite-ransacking-the-world-economy-until-youll-own-nothing/5805779
Jest to dziewiąta, ostatnia część e-booka Robeta J. Burrowesa pt. Analiza historyczna globalnej elity: Plądrowanie światowej gospodarki, „aż „nic nie będziesz posiadać” opublikowana w Global Research 28.01.23.
Pierwszą część - Historia globalnej elity (1) - zamieściliśmy w SN Nr 6-7/24, drugą - Kim jest globalna elita i jak działa? w SN Nr 8-9/24, trzecią – System Rezerwy Federalnej USA w SN Nr 10/24, czwartą - Bank Rozrachunków Międzynarodowych w SN Nr 11/24, piątą – II wojna światowa i to, co po niej nastąpiło w SN Nr 12/24, szóstą - Zniszczyć gospodarkę światową i przejąć całe bogactwo w SN Nr 1/25, siódmą - Coup de grace: Wielki Reset w SN Nr 2/25, ósmą – Załamanie gospodarki światowej w SN Nr 3/25 (red.)
- Autor: Ewa Jastrzębska
- Odsłon: 3762
Jedną z form pomocy rozwojowej udzielanej społecznościom państw słabo rozwiniętych jest coraz szerzej propagowana inicjatywa Fair Trade - sprawiedliwego handlu.
Gdy stało się jasne, że korzyści płynące ze wzrostu obrotów handlowych nie rozkładają się równo między państwami i innymi interesariuszami, a zwłaszcza, że udział niektórych z państw (i grup społecznych) ulega marginalizacji, podjęto działania na rzecz równoważenia korzyści dla poszczególnych stron.
Środkami skutecznego osiągnięcia celu mają być działania na rzecz stopniowego ograniczania hegemonii państw i transnarodowych korporacji (KNT) z bogatej Północy, otwierania rynków dla partnerów z Południa, a wreszcie walka z niesprawiedliwymi praktykami handlowymi, które przez klasyczny wyzysk utrzymują w nędzy miliony ludzi.
Chodzi zatem nie tyle o doraźną, finansową pomoc rozwojową i charytatywną, kierowaną przez najbogatsze państwa świata, ile o pomoc we włączeniu państw rozwijających się do głównego nurtu gospodarki światowej (współpraca na rzecz rozwoju) i możliwość osiągania przez nie zysków z wymiany międzynarodowej. Jedną z form pomocy rozwojowej udzielanej społecznościom państw słabo rozwiniętych jest coraz szerzej rozpropagowana inicjatywa Fair Trade - sprawiedliwego handlu.
Fair Trade to zorganizowany ruch społeczny skupiający świadomych konsumentów, organizacje pozarządowe i firmy zaangażowane w handel międzynarodowy. Jego celem jest likwidacja społecznego i ekonomicznego zmarginalizowania ubogich producentów z globalnego Południa, co ma służyć wyeliminowaniu ubóstwa i promocji koncepcji rozwoju zrównoważonego.
Fair Trade nie jest formą pomocy charytatywnej czy humanitarnej, lecz postuluje alternatywny model handlu – trwałe, bezpośrednie relacje między lokalnymi wytwórcami z ubogich państw globalnego Południa a konsumentami żyjącymi w dostatnich państwach Północy.
Idea Fair Trade wykorzystuje zatem podejście rynkowe do poprawy sytuacji społeczeństw państw rozwijających się, jednak jest ona przeciwieństwem wolnego handlu, ponieważ zapewnia im równe szanse w handlu (w stosunku do subwencjonowanych produktów rolnych państw rozwiniętych), a więc dostęp do bogatych rynków państw Północy na sprawiedliwych warunkach.
Pierwsza międzynarodowa definicja Fair Trade została sformułowana w 1999 r. przez FINE – utworzoną w 1998 r. nieformalną platformę współpracy, zajmującą się koordynacją i harmonizacją działań sieci członkowskich, w tym lobbingiem na rzecz sprawiedliwego handlu. Do FINE należą cztery główne organizacje sieciowe działające na rzecz sprawiedliwego handlu: Fairtrade Labelling Organizations International – FLO, International Fair Trade Association – IFAT (teraz World Fair Trade Organization – WFTO), Network of European Worldshops – NEWS! oraz European Fair Trade Association – EFTA.
Według definicji FINE sformułowanej w 2001 r., Fair Trade to partnerstwo w handlu opierające się na dialogu, przejrzystości i szacunku, które dąży do większej równości w handlu międzynarodowym. Przyczynia się ono do rozwoju zrównoważonego, oferując lepsze warunki handlowe i broniąc praw marginalizowanych producentów i pracowników globalnego Południa.
Wspieranie producentów
Organizacje Fair Trade, przy wsparciu świadomych swoich wyborów konsumentów, aktywnie angażują się we wspieranie producentów, podnoszenie świadomości społeczeństwa i prowadzenie kampanii na rzecz zmian w regułach i praktykach konwencjonalnego handlu międzynarodowego.
Jak wynika z definicji FINE, działania Fair Trade są prowadzone w dwóch uzupełniających się dziedzinach – działalności handlowej, uwzględniającej zasady etyczne, wspierającej producentów i pracowników z państw Południa, oraz inicjatywach prowadzących do budowania świadomości konsumenckiej w państwach Północy.
Całe przedsięwzięcie Fair Trade może funkcjonować dzięki dwóm wchodzącym w jego skład grupom – z jednej strony są to organizacje importerskie w państwach wysoko rozwiniętych, z drugiej – federacje zrzeszające drobnych rolników i rzemieślników w Afryce, Ameryce Południowej i Azji. To porozumienie i współpraca między nimi, czego wyrazem było powstanie IFTA, jest istotą całej inicjatywy.
Fair Trade nie jest centralnie zarządzaną siecią poszczególnych placówek, ale zbiorem autonomicznych organizacji, zachowujących swoją odrębność, zgadzających się jednak na przestrzeganie wspólnych standardów dotyczących dystrybuowanych produktów. Wymagania, jakie Fair Trade stawia produktom, umożliwiają organizacjom sprawiedliwego handlu oraz innym stosującym praktyki sprawiedliwego handlu, rozszerzenie zasięgu i wpływu ich działań, a także demonstrację i wyrażanie wobec rządów i decydentów publicznego poparcia dla zmian w zasadach handlu międzynarodowego.
Według Karty Zasad Sprawiedliwego Handlu (A Charter of Fair Trade Principles), opublikowanej przez WFTO i FLO w styczniu 2009 r., do najważniejszych zasad, specyficznych i nierozerwalnie związanych z celami rozwojowymi tego ruchu, należą:
– dostęp do rynku dla producentów marginalizowanych;
– zrównoważone i sprawiedliwe relacje handlowe (uwzględnianie wszelkich kosztów produkcji – bezpośrednich i pośrednich, np. ochronę zasobów naturalnych oraz ustanawianie długoterminowych relacji handlowych);
– budowanie i wzmacnianie zdolności produkcyjnej (pomoc dla wytwórców w lepszym zrozumieniu warunków i tendencji rynkowych oraz w rozwijaniu wiedzy, umiejętności i zasobów);
– podnoszenie świadomości i poparcia wśród konsumentów (aktywne wspieranie ruchu Fair Trade polegające na kupowaniu oznaczonych ich logo produktów, pytaniu o nie w sklepach i promowaniu ich w swoim środowisku);
– sprawiedliwy handel jako „umowa społeczna” (kupujący zgadzają się płacić więcej niż tego wymaga rynek konwencjonalny, w zamian za co producenci z globalnego Południa wykorzystują korzyści czerpane ze sprawiedliwego handlu do poprawy warunków społecznych i ekonomicznych najbardziej pokrzywdzonych członków ich organizacji).
W Karcie Zasad Sprawiedliwego Handlu podkreśla się także pozytywny wymiar idei Fair Trade w odniesieniu do praw pracowniczych. W ramach tego ruchu przestrzegane są bowiem standardy pracy zgodne np. z konwencjami MOP, które choć szeroko uznawane, są powszechnie łamane w państwach Południa. Ruch ten stara się więc oddziaływać na ukryte przyczyny ubóstwa nie tylko przez usuwanie symptomów (kontrola realizacji standardów w obrębie producentów indywidualnych i całych łańcuchów dostaw), lecz także przez nowe formy relacji handlowych.
Standaryzacja
Wszystkie produkty Fair Trade pochodzą od producentów stosujących zasady sprawiedliwego handlu. Są one sprzedawane i wprowadzane na rynek za pomocą dwóch odmiennych, lecz uzupełniających się kanałów. Dwie organizacje, które reprezentują różne podejścia do sprawiedliwego handlu, opracowały na kanwie tych zasad niezależne, wiarygodne i weryfikowalne systemy standaryzacji. WFTO wypracowało standardy (Sustainable Fair Trade Management System), które muszą spełniać organizacje sprawiedliwego handlu zajmujące się dystrybucją produktów Fair Trade przez zintegrowany łańcuch dostaw.
Misja i działania tych organizacji w całości oparte są na idei sprawiedliwego handlu, którą wykorzystują jako narzędzie służące wsparciu i rozwojowi pokrzywdzonych producentów i redukcji ubóstwa na globalnym Południu, a swoją działalność handlową łączą z kampaniami informacyjnymi.
Natomiast FLO stworzyło system certyfikacji Fairtrade (Fairtrade- Certified), oparty na standardach produkcji i wymiany handlowej, w odniesieniu do konkretnych produktów.
Standardy Fair Trade dzielą się na ogólne i specyficzne dla poszczególnych produktów. Opierają się na następujących kryteriach, których spełnienie jest wymagane zarówno od producentów z państw rozwijających się, jak i od bezpośrednich nabywców ich produktów:
– cena minimalna (stała cena, wyższa od warunków rynkowych, ustalona tak, aby zapewniać rolnikowi zwrot kosztów produkcji i godziwe wynagrodzenie, różni się w zależności od produktu i regionu świata);
– dodatkowa premia na rzecz społeczności lokalnej (wypłacana corocznie dla zrzeszenia producentów Fair Trade, kształtuje się w zależności od ilości sprzedanych produktów, służy wzmocnieniu pozycji drobnych producentów i rozwojowi całej społeczności lokalnej przez różne projekty, np. budowę szkół, studni, wodociągów i dróg, ośrodków zdrowia i wyposażanie ich);
– demokratyczny system podejmowania decyzji w ramach wspólnot (wszyscy członkowie organizacji producenckiej, także kobiety, mają głos w podejmowaniu decyzji, np. o przeznaczeniu premii i podziale zysków);
– możliwość otrzymania zaliczki lub kredytowania (system sprzedaży Fair Trade wymaga od importerów częściowego prefinansowania nabywanych produktów, co umożliwia producentom podjęcie wymaganych inwestycji i opłacenie siły roboczej jeszcze przed faktyczną sprzedażą);
– umowy długoterminowe (zabezpieczenie kontraktu handlowego – umożliwiające producentom stabilizację życia, długoterminowe planowanie i rozwój oraz oparcie produkcji na zasadach sustainable development);
– mniejsza liczba pośredników (dla producentów oznacza możliwość uzyskania zaliczki i płatności z góry, pozyskanie informacji na temat wymogów rynku zbytu ostatecznego produktu, gwarancję ceny minimalnej; w przypadku kupca – zapewnia mu produkt o najwyższej jakości, prosto od producenta, poza tym mniej pośredników oznacza niższą cenę ostateczną);
– odpowiednie warunki socjalne (godziwe płace, wolność zrzeszania się, bezpieczeństwo i ochrona zdrowia, ochrona praw kobiet, zakaz dyskryminacji, zakaz pracy przymusowej i niewykorzystywanie pracy dzieci);
– przestrzeganie standardów środowiskowych (minimalizowanie oddziaływania na środowisko, ograniczanie użycia w rolnictwie środków chemicznych, wycinania lasów, zanieczyszczania środowiska odpadami i nadmiernego zużycia energii, zakaz stosowania GMO, naturalne i ekologiczne metody upraw).
Produkty z certyfikatem
Produkty ze znakiem certyfikacyjnym Fairtrade muszą być certyfikowane na każdym etapie obrotu od producenta do gotowego do konsumpcji wyrobu, aby zagwarantować konsumentom, że produkt rzeczywiście spełnia standardy Fair Trade. Certyfikaty wydają organizacje certyfikujące, np. FLO-CERT, a system certyfikacji jest niezależny i zgodny z normami ISO.
Obecnie istniejące standardy obejmują 20 grup produktów, m.in.: banany, cukier, herbatę, kakao, kawę, komosę ryżową, miód, owoce suszone, owoce i warzywa świeże, soki, orzechy i ziarna oleiste, zioła i przyprawy, ryż, kwiaty cięte i rośliny ozdobne, bawełnę, piłki sportowe, złoto, rękodzieło.
W przypadku takich produktów, jak lody, czekolada, dżemy, wino, piwo i wódka, istnieją oddzielne kryteria przyznawania certyfikatu Fairtrade, tzn. znacząca część ich półproduktów musi być wytworzona w tym systemie.
Natomiast w przypadku piłek sportowych – pierwszego produktu Fairtrade nie będącego żywnością – zasady odnoszą się tylko do warunków pracy i handlu. FLO stopniowo ustala wytyczne dla kolejnych produktów pochodzących z państw rozwijających się.
W 2009 r. liczba certyfikowanych organizacji sieciowych, zrzeszających producentów respektujących ideę sprawiedliwego handlu, wynosiła 827 i wzrosła o 63% w stosunku do 2005 r. Organizacje te pochodziły z 60 państw i zatrudniały 1,23 mln robotników, przede wszystkim w Afryce i na Środkowym Wschodzie (780 tys.).
W 2009 r. liczba licencji przyznanych firmom sprzedającym produkty certyfikowane przez Fair Trade wyniosła 2849, przy wzroście w stosunku do roku poprzedniego o 8%. W 2009 r. w ponad 70 państwach sprzedano około 27 tys. produktów Fair Trade o łącznej wartości około 3,4 mld euro.
Mimo ogólnoświatowego kryzysu gospodarczego, wartość globalnej sprzedaży detalicznej wzrosła w 2009 r. w stosunku do roku poprzedniego o 15%, najszybciej w Kanadzie (66%), Finlandii (60%) oraz Australii i Nowej Zelandii (58%).
Największy rynek sprzedaży produktów sprawiedliwego handlu znajduje się w Wielkiej Brytanii (26% całego rynku Fair Trade w 2009 r.) i Stanach Zjednoczonych (25%).
Wzrost sprzedaży certyfikowanych produktów spowodowany jest przede wszystkim wzrostem popytu. Coraz więcej dużych sieci sklepów jest zainteresowanych dystrybucją towarów posiadających certyfikat Fairtrade. Prawie 72% sklepów na świecie oferujących produkty Fair Trade to właśnie sklepy wielkopowierzchniowe, które zapewniają większą dostępność towarów i możliwość bezpośredniego porównania produktów Fair Trade, ekologicznych oraz standardowych, w związku z czym klienci mogą chętniej wybierać produkty gwarantujące producentom odpowiednią cenę.
Produkty z takim logo można obecnie znaleźć w 55 tys. supermarketów na terenie całej Europy, a ich udział w rynku stał się w niektórych państwach znaczący, np. w Szwajcarii około 47% wszystkich bananów, 28% kwiatów oraz 9% cukru nosi znak certyfikacyjny Fairtrade.
W Wielkiej Brytanii, gdzie krajowy rynek jest ośmiokrotnie większy niż w Szwajcarii, certyfikowane produkty zdobyły 5% rynku cukru, 5,5% rynku bananów oraz 20% rynku kawy mielonej.
Organizacje sprawiedliwego handlu tworzą obecnie mały, ale znaczący i dynamicznie rozwijający się rynek alternatywny o udziale w światowym handlu wynoszącym mniej niż 1%. Fair Trade ma szanse stać się bardzo ważnym podmiotem w co najmniej kilku branżach – przede wszystkim w handlu kawą, herbatą, produktami tworzonymi na bazie kakao czy niektórymi owocami; w kilku segmentach rynku Fair Trade już dziś odgrywa zasadniczą rolę. Świadomość marki Fairtrade wśród konsumentów niektórych państw przekroczyła 80%.
Czujny marketing
Chociaż ruch Fair Trade ma na celu przeciwdziałanie negatywnym efektom zewnętrznym globalizacji oraz działalności transnarodowych korporacji (KTN), to zaczyna on być wykorzystywany przez transnarodowe korporacje. Jest to możliwe, gdyż certyfikacja dotyczy bezpośrednio danego produktu, a nie całej firmy. Dlatego firma Nestlé, jako jeden z głównych eksporterów kawy z państw ubogich, wraz z kilkoma innymi gigantami kawowymi oskarżana o zaniżanie cen skupu surowca, czyli o działalność, z którą Fair Trade ma w swoim założeniu walczyć, mogła otrzymać certyfikat Fair Trade na kawę Nestlé Partners Blend.
Transnarodowe korporacje wykorzystują znak Fair Trade do celów czysto marketingowych, tzn. wypuszczają na rynek kilka produktów z symbolem Fair Trade, budując tym samym etyczne oblicze własnej marki, jednak całą resztę produkcji prowadzą w sposób odbiegający od zasad przyświecających idei systemu.
Często dochodzi także do stosowania podwójnych standardów – certyfikacja obejmuje producentów, ale nie obejmuje już przestrzegania praw pracowniczych w supermarketach czy sieciach kawowych, które sprzedają dany produkt Fair Trade.
Z drugiej strony, uznając poprawę sytuacji ubogich producentów Południa za priorytet, dopóki sprawiedliwie zarabiają, nie ma znaczenia, czy produkt sprzedaje Tesco, czy Starbucks. Ponadto ilość kawy, którą tak olbrzymie podmioty są w stanie kupić od producentów z ubogich regionów na odpowiednich zasadach, nie pozwala na łatwe odrzucenie ich propozycji. Należy także podkreślić, że bez zaangażowania KTN i sieci supermarketów ruch Fair Trade byłby skazany na jeszcze większą niszowość.
Włączanie w system Fair Trade dużych korporacji jest kontrowersyjnym zagadnieniem, nie przez wszystkich jest pozytywnie widziane, a nawet uznawane za sprzeczne z ideą tego ruchu, który jest przecież wymierzony przeciwko polityce wielkich korporacji.
Podstawowy zarzut polega na tym, że chociaż udział transnarodowych korporacji może przyczynić się do szybkiego rozszerzenia rynku na towary Fair Trade, to jednak zagraża wielu aspektom kluczowym dla tej inicjatywy – trosce o interesy małych producentów i rozwijaniu alternatywnego podejścia do handlu i rozwoju, a w długim okresie - także samej inicjatywie.
Pytanie o formę współpracy Fair Trade z dużymi KTN jest zatem jednym z podstawowych dylematów stojących przed organizacjami zajmującymi się sprawiedliwym handlem. Jednak także same KTN powinny rozważyć włączanie do swojej oferty produktów ze znakiem Fairtrade, zadając sobie podobne pytanie, jak T. Hudghton – dyrektor ds. marketingu marki brytyjskiej sieci sklepów Co-operative Group: „Jeśli twierdzisz, że handel jakimś jednym produktem jest sprawiedliwy, to co można sobie pomyśleć o reszcie twojej oferty”?
Fair Trade nie panaceum
Z pewnością Fair Trade nie rozwiąże wszystkich problemów ekonomicznych, z jakimi borykają się państwa Południa, i nie zastąpi panujących obecnie zasad handlu międzynarodowego. Nie jest też wystarczającą odpowiedzią na problemy rolników w państwach Południa, gdyż pomija problem subsydiowania rolnictwa w państwach wysoko rozwiniętych.
Co więcej, chociaż produkcja w ramach Fair Trade stale się rozwija, rośnie liczba wspólnot, a także asortyment oferowanych produktów, to jednak trzeba przyznać, że jest to działalność niszowa, która w krótkim okresie nie będzie miała znaczącego wpływu na sytuację społeczno-gospodarczą państw globalnego Południa. Trzeba także zauważyć, że często warunkiem ograniczającym sprzedaż produktów w ramach Fair Trade jest ich wyższa cena.
Ruch Fair Trade może jednak stać się stałym i istotnym elementem globalnej gospodarki. System wprawdzie nie jest doskonały, ale ogromną jego zaletą jest niewątpliwie to, że pobudza lokalne społeczności w państwach ubogich do własnej inicjatywy i daje im, zamiast materialnej pomocy, możliwość własnej pracy za wynagrodzenie pozwalające na życie na godnym poziomie. Skrócenie łańcucha dostaw w handlu jest korzystne dla obu stron porozumienia i przyczynia się do rozwoju społeczno-gospodarczego na poziomie lokalnym w państwach Południa. Działania podejmowane na rzecz sprawiedliwego handlu należy uznać za formę pomocy rozwojowej skierowanej do najbiedniejszych regionów świata.
Ewa Jastrzębska
W numerze 2/15 SN zamieściliśmy artykuł autorki - Korporacje - więcej szkody niż pożytku .
Poprzedni i obecny tekst są wyborami z obszernego opracowania dostępnego na stronie:
http://kolegia.sgh.waw.pl/pl/KES/kwartalnik/archiwum/Documents/EJastrzebska8.pdf
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 2830
Koncepcja zarządzania ryzykiem powstała w początkach lat 20. ub. wieku. Zwrócił na nie uwagę amerykański uczony, autor książki „Ryzyko i niepewność” (Risk, Uncertainty and Profit) – F.H. Knight. Zauważył, że ryzyko jest mierzalne, a niepewność niemierzalna.
Jeśli idziemy do banku czy firmy ubezpieczeniowej, to tam ryzyko umieją wyliczyć matematycznie. Jeżeli idziemy do psychiatry, to on się zajmuje naszym ryzykiem w aspekcie niepewności. Niepewność jest kategorią psychologiczną i nie można jej zmierzyć – tak jak nie można wyliczyć, jakie będzie jutro nasze samopoczucie.
- Czy ryzyko zawsze można wyliczyć?
- Nie każde. Są obszary, gdzie jest to niemożliwe, czy trudne. Na pewno można w finansach i ubezpieczeniach. Matematycy od dawna liczą je stosując rachunek prawdopodobieństwa i to nawet na giełdzie, która polega na spekulacji. Ale o ile w latach 60. i 70. giełda była racjonalna i ryzyko dało się wyliczyć, to dzisiaj giełda jest pralnią pieniędzy. Nad tym ryzykiem, jakie niesie gra na niej, nie możemy już zapanować. Na giełdach świata dziennie operuje się ok. 2 bln USD. Jeśli uzmysłowić sobie, jakimi sumami operuje się na giełdzie w ciągu roku, to widać, iż jest to jakiś absurd w porównaniu z eksportem towarów. Jest to handel powietrzem. Problem liczenia ryzyka, jego szacowania, pojawił się na szerszą skalę dopiero w latach 80. XX w. i to głównie w USA. Ryzykiem zaczęto się zajmować głównie z tego powodu, że stawało się coraz bardziej dotkliwe. Globalizacja kapitałów otworzyła granice. Jeszcze w latach 70., jeżeli ktoś chciał wytransferować pieniądze z Francji czy Niemiec, to musiał uzyskać zgodę banku centralnego, gdyż finanse były kontrolowane. Czyli ryzyko było pod kontrolą rządów, które pilnowały, aby ono nie było duże. Ale kiedy nastąpiła deregulacja, przez granice zaczęto transferować ogromne kwoty. Przyczynił się do tego także rozwój technologiczny – komputery i Internet. Wskutek tego ryzyko rozlało się na wszystkie obszary działalności. Stało się coś niedobrego. Przypuszczam, że w najbliższych 5-10 latach rządy będą musiały wrócić do regulacji gospodarek, czyli zmniejszania ryzyka. Widać to na przykładzie handlu narkotykami, w kasynach online, itd. To ryzyko jest i skumulowane i ponadpaństwowe.
- Dlaczego nie próbujemy tego opanować poprzez regulacje prawne? Neoliberalizm nie pozwala?
- Po pierwsze panuje chciwość. A po drugie - można byłoby nad tym zapanować, pod warunkiem, że regulacja uwzględniałaby etykę firm, wykonawców. Oni musieliby chcieć robić coś dobrego: drogę, która nie rozleci się po 5 latach użytkowania, dobry samochód, itp. Producenci muszą zwracać uwagę na jakość produktów, bez względu na miejsce produkcji, muszą panować nad ryzykiem. Ale tak postępuje niewielu, dlatego zwracam uwagę na konieczność uwzględniania etyki.
Mając bowiem na uwadze etyczny i moralny aspekt oceny ryzyka, należy wziąć pod uwagę fakt, że osoby, które decydują o wyborze metody zarządzania ryzykiem nie zawsze są jedynymi podmiotami dotkniętymi danym ryzykiem. Negatywne skutki ryzyka w różnym stopniu dotykają zaangażowane podmioty.
W praktyce problem ryzyka jest regulowany konkretnymi normami i ustawami, ale niezwykle trudno jest znaleźć identyczne standardy i normy. Dominuje zatem tendencja ustalania norm prawnych adekwatna do procesów globalizacji oraz harmonizacji norm i przepisów w UE.
- Czy w neoliberalizmie można mówić o etyce i hierarchii wartości?
- Oczywiście, choć liberałowie i neoliberałowie postawili na chciwość, są pazerni, poza pieniędzmi nic ich nie interesuje. Ryzyko ponoszą inni. Nie jest ważna też wiedza, umiejętności związane z wykonywaną pracą. Ważny jest zysk. W tej sytuacji ryzyko musi być kategorią pomijaną lub celowo pomniejszane.
- Jest jeszcze sprawa kultury – nie wszyscy jednakowo podchodzą do ryzyka, zarządzania nim. Polakom żadne, nawet największe ryzyko nie przeszkodzi w działaniu... My – jak pokazuje choćby katastrofa smoleńska – totalnie lekceważymy ryzyko, uważając się z tego powodu za bohaterów.
- To wynika z kultury. Inne jest zarządzanie ryzykiem w Wielkiej Brytanii, a inne np. w Chinach. Są obszary, gdzie ryzyko traktuje się poważnie i takie, gdzie się je lekceważy. Często wynika to z powodów ekonomicznych, ale też z braku wiedzy. Inaczej ryzykiem zarządza się w państwach słabiej rozwiniętych, inaczej w wysokorozwiniętych. W skandynawskim obszarze kultury, czy w Niemczech, przestrzega się wszelkich norm, tam się panuje nad ryzykiem. Zwraca się też uwagę na aspekt etyczny ludzkiego działania.
- Jak się definiuje ryzyko, które intuicyjnie każdy rozumie? - Współcześnie w badaniach nad ryzykiem uwzględnia się głównie doświadczenia i problemy państw wysoko rozwiniętych. Można zatem uważać, że w pewnym sensie pojęcie to ma charakter socjologiczny, ponieważ dotyczy charakterystycznych cech współczesnego człowieka w rozwiniętym społeczeństwie, które podlega coraz częściej zdywersyfikowanym niebezpieczeństwom (np. terroryzm) i katastrofom, a z drugiej strony dąży do bezpieczeństwa społecznego.
Moja definicja ryzyka, którą razem z kolegami z Niemiec wprowadzamy do literatury fachowej brzmi: ryzyko jest możliwością zaistnienia negatywnych zdarzeń. Ono nie musi się urzeczywistnić, ale może.
Źródłem ryzyka są ludzie, którzy świadomie podejmują decyzje, natomiast niebezpieczeństwa zagrażają z zewnątrz i trudno jest na nie wpływać. Okazuje się, że wskutek technicznego postępu powstaje obecnie więcej niebezpieczeństw niż ryzyka. Definicja ryzyka nie jest obiektywną kategorią, lecz wymaga wielu kompromisów, uzgodnień i społecznej akceptacji. Najczęściej to, co jest uznawane za niebezpieczeństwo albo szkodę, zależy od uwarunkowań ekonomicznych i kulturowych, które historycznie stale się zmieniają. Brak jest zatem stałego punktu odniesienia dla sformułowania jednej obiektywnej i uniwersalnej definicji ryzyka występującego w różnych dziedzinach działalności.
- Pisze pan w swojej książce*, że zarządzanie ryzykiem, mające na celu zwiększenie bezpieczeństwa, ograniczenie ryzyka i niepewności musi się wiązać z ograniczeniem wolności.
- Wchodzimy tu w obszar etyki, psychologii, polityki. Czy ryzyko ogranicza wolność, czy wolność ogranicza ryzyko? Uważa się, że lepiej nie mieszać tych dwóch kategorii. Jeżeli jednak pewne rodzaje ryzyka będzie się analizować, to te związki są. Filozofowie nie uważają tych związków za oczywiste.
Chęć zapobiegania negatywnym zdarzeniom rzeczywiście jednak stawia przed decydentami dylematy związane z coraz większą ingerencją w indywidualne prawo do wolności. Rosnąca tęsknota do poczucia bezpieczeństwa wymaga bowiem coraz szczegółowszych uregulowań.
Dziękuję za rozmowę.
*Tadeusz Teofil Kaczmarek, Zarządzanie ryzykiem. Ujęcie interdyscyplinarne, Difin, Warszawa 2010
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1318
"Każdy, kto wierzy, że wzrost wykładniczy może trwać w nieskończoność na skończonej planecie jest albo szaleńcem, albo ekonomistą"
Kenneth Boulding
Podczas międzynarodowej konferencji dotyczącej postwzrostu, która odbyła się w Lipsku w 2014 roku, przeprowadzono ankietę. Jej celem było ustalenie, co łączy zainteresowane postwzrostem osoby z ruchów i środowisk, które na ogół ze sobą nie współpracują. Okazało się, że są to po pierwsze odrzucenie wiary w „zielony wzrost” i możliwość osiągnięcia zrównoważonej ekonomii poprzez dalszą ekspansję produkcji dóbr i usług. Po drugie, przekonanie, że transformacja musi być „krytyczna wobec kapitalizmu, profeministyczna, pokojowa i oddolna”.
Słowo postwzrost dotarło po raz pierwszy do szerszej publiczności w Polsce za sprawą wystawy „Slow Future” w Centrum Sztuki Współczesnej w Warszawie w 2014 roku. W katalogu do wystawy można było przeczytać: „Nie można [...] sprowadzić postwzrostu tylko do nawoływania o dobrowolną zmianę nawyków, o praktykowanie „odpowiedzialnej konsumpcji” czy „zmniejszania śladu ekologicznego”. Indywidualne wybory mogą uspokoić sumienie osób zatroskanych o „los planety”, nie zmienią jednak zasad gry, a co najwyżej opóźnią jej koniec”.
Postwzrost pomyślany jest jako slogan, słowo, które ma prowokować i uderzać w samo serce zachodniego sposobu myślenia o gospodarce i dobrobycie. Ma na celu wzbudzać emocje i prowokować do dyskusji na temat przyszłości światowej gospodarki, ale także na temat potrzeb i pragnień zwykłych ludzi.
Postwzrost nie jest tylko teorią ekonomiczną, ale czerpie z różnych dyscyplin (ekologia, krytyka rozwoju i antyutylitaryzm, sens życia i dobrostan społeczny, bioekonomika, demokracja, sprawiedliwość). Skupienie ich w jednym nurcie pozwala dostrzec współzależności.
Działacze i autorzy postwzrostowi krytykują tzw. zielony kapitalizm zakładający rozprzężenie (ang. decoupling) wzrostu gospodarczego i zużycia zasobów, uznając go za zbyt życzeniowy i oparty na wierze w adaptację systemu, a nie na danych naukowych. Sami wspierają swoją argumentację badaniami pokazującymi, że wzrost efektywności wykorzystania zasobów jest znikomy i na dodatek relatywny – zagregowane zużycie wciąż rośnie wykładniczo.
Obietnica „zielonej technologii” mami większą wydajnością energetyczną i surowcową, która ma wyrównać straty powodowane przez rosnące zużycie zasobów, ta sama wydajność jest równocześnie przyczynkiem do dalszego wzrostu produkcji i konsumpcji. Taki wzrost efektywności czy produktywności nie przekłada się nijak na dobrostan społeczeństw czy subiektywne poczucie szczęścia – powyżej określonego poziomu PKB poczucie szczęścia czy satysfakcji członków społeczeństwa nie podąża za dalszym wzrostem gospodarczym, a nawet spada.
Centralna dla postwzrostu jest idea, że redukcja konsumpcji i zużycia zasobów naturalnych nie musi oznaczać osobistego poświęcenia i niższego poziomu życia. Zamiast wypełniać je pracą najemną i konsumpcją dóbr moglibyśmy poświęcać ten czas na dbanie o siebie, bliskich i angażowanie się w lokalne społeczności.
Istotna jest też wiara, że poprzez wspólnotowe, lokalne rozwiązania, sprawiedliwe dzielenie pracy i zasobów oraz otwartą, demokratyczną debatę można od nowa zdefiniować pragnienia i potrzeby w zgodzie ze środowiskiem naturalnym.
Rolnictwo jest wdzięcznym terenem dla postwzrostowych idei. Łatwo zobaczyć, że model oparty na wzroście wykładniczym coraz szybciej zjada swój ogon (wyczerpywanie się zasobów, zanieczyszczenie pozostałościami pestycydów, degradacja gleb).
Postwzrostowcy stworzyli termin „skromna obfitość” (frugal abundance). Argumentują, że tworzenie fikcyjnych potrzeb i coraz większych wyzwań produktywności powoduje sztuczne poczucie niedostatku, podczas gdy przestrzeń relacji społecznych pustoszeje, pozostawiając po sobie dotkliwy brak.
Skromna obfitość ma oznaczać zmniejszenie potrzeb materialnych i tym samym zwolnienie tempa życia i stworzenie przestrzeni na bogate życie społeczne i zmysłowe. Uprawa ziemi i produkcja żywności to obszary, gdzie możliwość wytwarzania sensów i znaczeń, których sednem nie jest wzrost poziomu konsumpcji, jest niemal nieograniczona. Można produkować żywność, która nie jest tylko towarem w znaczeniu ekonomicznym, ale generuje „wartość dodaną” w postaci troski o środowisko, budowania relacji współpracy i szacunku, poszanowania praw zwierząt.
Dobre praktyki i przykłady są z nami od tysiącleci. Wystarczy inspirować się chociażby rdzennymi społecznościami. Sumak kawsay – pochodząca z Andów koncepcja „dobrego życia” opisuje sposób życia, który jest skupiony na społeczności i zrównoważony środowiskowo, a ludzie i ich otoczenie są tu czymś więcej niż tylko zasobami. Ta koncepcja jest na tyle silna, że odpowiednie zapisy znalazły się w państwowej legislacji.
Stworzenie odpowiednich warunków dla rozwoju sposobów życia i gospodarowania ziemią zgodnych z naszymi potrzebami i ze środowiskiem, to jedno ważnych z zadań, które przed nami stoją. Poprzez presję ruchów oddolnych, zmiany instytucjonalne czy przykład indywidualny wpływamy na rzeczywistość i zmieniamy zasady gry, które kształtują otaczające nas środowisko. Wspólnie zdecydujmy czy ideą przewodnią zachodniego rozwoju ma być utopia nieskończonego wzrostu i luksusy dla nielicznych, czy postwzrost i sumak kawsay – troska o środowisko i dobre życie dla wszystkich.
Joanna Perzyna, Wojtek Mejor
Od Redakcji: Powyższy tekst pochodzi z publikacji „Polityka na talerzu” przygotowanej przez Nyeleni Polska i Koalicję Żywa Ziemia przy wsparciu Fundacji HBS i Fondation de France - https://pl.boell.org/pl/2020/02/21/polityka-na-talerzu