Recenzje (el)
- Autor: Barbara Janiszewska
- Odsłon: 2744
Książka Finansjeryzacja gospodarki i jej wpływ na przedsiębiorstwa, wydana w Oficynie Wydawniczej SGH jest pierwszą polską próbą przedstawienia analizy zjawiska, które na świecie jest obserwowane od lat.
Zjawisko nasilającego się wpływu sfery finansowej na gospodarkę realną jest widać przede wszystkim w Stanach Zjednoczonych oraz w wielu rozwiniętych krajach Europy przynajmniej od początku lat 80. XX wieku. To wtedy te procesy zidentyfikowano i zaczęto zajmować się postępującym rozwojem sfery finansowej w działalności przedsiębiorstw.
Używana w książce terminologia - finansjeryzacja (nawiązanie do terminu „finansjera”), finansjalizacja (spolszczenie angielskiego financialization), wreszcie zgodne z regułami polskiego języka: finansyzacja lub ufinansowienie - wskazuje na niejednoznaczność w rozumieniu i percepcji tego zjawiska.
Prób definicji jest wiele. Według J.B.Fostera, „finansjeryzacja to proces przesuwania się punktu ciężkości w gospodarce ze sfery produkcji do sfery finansów”. Wielu badaczy zdefiniowało finansjeryzację jako „sposób akumulacji kapitału, w którego ramach zyski są gromadzone głównie poprzez wykorzystanie kanałów finansowych, a nie w handlu i produkcji towarów” (G. R. Krippner, P. M. Sweezy, G. Arright). Wreszcie skrajnie zwięźle zdefiniował zjawisko Hiszpan, N. Alvarez jako „proces wzrostu siły kapitału finansowego, widoczny od przedostatniej dekady XX wieku”.
Wielu badaczy istotę zjawiska widzi w przemianach, jakim ulegał kapitalizm. Trudno nie zgodzić się z takim podejściem. Kapitalizm na świecie, w którym kluczową rolę odgrywają przedsiębiorcy przekształcił się w kapitalizm rentierski. W konsekwencji w gospodarce przestali dominować przedsiębiorcy. Zastąpili ich inwestorzy, głównie instytucjonalni. Czyli finansjeryzacja to przejście od kapitalizmu menedżerskiego, w którym zyski i rentowność inwestycji są kreowane przez przedsiębiorstwa produkcyjne, do formy kapitalizmu finansowego, w którym przedsiębiorstwa są postrzegane jako aktywa przeznaczone do obrotu i przedmiot strategii finansowych.
Badacze zajmują się zakresem zjawiska, szukając odpowiedzi na pytanie czy dotyczy ono sektora finansowego, ogółu przedsiębiorstw lub gospodarki, czy może jeszcze szerszego spectrum. Autorzy książki w sposób uporządkowany i poparty szczegółowymi danymi przedstawiają różne aspekty finansjeryzacji.
„Po zmianie ustrojowej, pomimo niższego poziomu rozwoju gospodarki, istotne objawy finansjeryzacji dostrzec można także w Polsce. Dotyczy ona zarówno samych instytucji oraz rynków finansowych, jak i podmiotów pośrednio narażonych na konsekwencje jej działania” – czytamy w nocie redakcyjnej.
W części poświęconej „aspektom ilościowym finansjeryzacji w Polsce” autorzy uznali, że jednym z istotnych mierników, który może zobrazować wymiar finansjeryzacji w Polsce w latach 2005 – 2014 jest zmiana wartości produktu krajowego brutto z wydzieleniem zmian w wartości działalności finansowej i ubezpieczeniowej. Analiza pokazuje wzrost znaczenia działalności finansowej i ubezpieczeniowej w kształtowaniu PKB w Polsce. Polsce poświęcono również „przyszłościowy” rozdział „System finansowy zorientowany rynkowo czy bankowo – zewnętrzne źródła pozyskiwania kapitału przez przedsiębiorstwa w Polsce w XXI wieku”.
Zjawisko finansjeryzacji jest rozpatrywane również w kontekście przeszłych kryzysów finansowych. Jednak nie można negować całokształtu zjawiska, ponieważ przynosi ono także korzyści, m.in. ułatwienie wymiany handlowej i dostępu do źródeł kapitału.
Nie jest to łatwa książka. Ale dzięki koncentracji na aspektach stricte ekonomicznych - pasjonująca. Autorzy przedstawili w niej złożoność problemu. Szukali odpowiedzi na pytania: jakie jest nasilenie tego procesu, na czym on w istocie polega, jakie są jego główne symptomy i konsekwencje, oraz jak finansjeryzacja wpłynęła na przedsiębiorstwa sektora finansowego, a jak na pozostałe.
Barbara Janiszewska
Finansjeryzacja gospodarki i jej wpływ na przedsiębiorstwa, red. naukowa Andrzej Fierla, Oficyna Wydawnicza SGH, Warszawa 2017, wydanie I, stron 312.
- Autor: kh
- Odsłon: 3474

Rola jednostek w sferze publicznej ulega przeobrażeniom, wraz ze zmieniającymi się warunkami zdobywają nowe prawa, z niektórych muszą rezygnować. Autor w pierwszym rozdziale omawia dzieje idei i instytucji obywatelskich, od starożytności po czasy obecne, wskazując na historyczne wzorce wykorzystywane do tworzenia współczesnego obywatelstwa. Wyraża przekonanie, że obywatelstwo w punkcie wyjścia jest instytucją prawną. Oznacza przynależność państwową, kompleks praw, wolności i obowiązków oraz udział we wspólnocie politycznej, który jest filarem demokratycznego obywatelstwa.
J. Raciborski zwraca uwagę, że w ostatnich dziesięcioleciach obserwujemy wielki przyrost praw obywatelskich, które zostały ściśle powiązane z prawami człowieka, a także ich internacjonalizację, co dotyczy zarówno ich treści i zasięgu, jak też sposobu egzekwowania. W tym aspekcie obywatelstwo jest systematycznie wyrywane z ram państwa narodowego. Pojawiają się też statusy podobne do obywatelstwa. Obywatelstwo Unii Europejskiej jest ich najlepszym przykładem, ale powracać może idea obywatelstwa miejskiego, regionalnego i nawet stara Kantowska idea obywatelstwa światowego. Przyszłość obywatelstwa jawi się w sposób niedookreślony.
We wszystkich demokracjach, zauważa J. Raciborski, zmniejsza się intensywność politycznej partycypacji, obserwuje się spadek zaangażowania obywatelskiego w wielu płaszczyznach. Dotyczy to zarówno wyborów władz politycznych, zainteresowania polityką, jak i udziału w stowarzyszeniach czy działaniach obywatelskich, chociaż trzeba też dostrzec nowe pola owej partycypacji, jak np. Internet. Szczególną wagę ma jednak uczestnictwo w wyborach, gdyż dzięki nim państwo demokratyczne jest stale podtrzymywane, a jego władze legitymizowane. Ponadto, odgrywając rolę wyborcy, jednostka staje wobec państwa nie jako jego klient, petent czy poddany, lecz jako członek ‘demos’ rozstrzygającego podstawowe sprawy wspólnoty politycznej.
Wiele uwagi poświęca Jacek Raciborski rozważaniom na temat przyczyn deficytu obywatelskości w Polsce, kładąc nacisk na kwestię minimalnych kompetencji obywatelskich i problem partycypacji wyborczej. Poziom absencji wyborczej jest w Polsce wyjątkowo wysoki. W latach 1989 – 2007 średnia frekwencja w wyborach parlamentarnych wyniosła 47% i była najniższa wśród krajów Unii Europejskiej. Wyjaśnienie obserwowanych u nas problemów z zakorzenieniem się demokratycznego obywatelstwa jest wielkim zadaniem dla badaczy. J. Raciborski uważa jednak, że ułomność praktyk obywatelskich w ostatnim 20-leciu nie powinna prowadzić do pesymistycznych wniosków, zważywszy że obywatelstwo kształtuje się długo i ma wielorakie uwarunkowania.
Dla socjologów bardzo istotny jest tożsamościowy wymiar współczesnego obywatelstwa, zagadnienia tożsamości jednostki i tożsamości zbiorowej. Analizując zmiany w tej dziedzinie autor zwraca uwagę na proces rozrywania się ścisłego niegdyś związku między państwem i narodem, a wraz z tym tożsamość obywatelska uwalnia się spod ciężaru tożsamości narodowej. Zmiany te przyspiesza globalizacja i wymuszane przez nią migracje, a także multikulturalistyczne praktyki rządów czy organizacji obywatelskich. Coraz bardziej wpływowa staje się idea obywatelstwa postanarodowego. W świadomości Polaków państwo nie jest traktowane jako wspólnota obywateli, ale jako umiejscowienie narodu i ta przynależność narodowo-państwowa ma wielkie tożsamościowe znaczenie.
W kończącym książkę eseju Jacek Raciborski uzasadnia tezę, że współczesne państwo nie tylko nie jest w kryzysie, ale jest potężne jak nigdy dotąd. Czy dokonuje się proces uspołecznienia państwa? Zdaniem autora, silniejsze są procesy upaństwowienia społeczeństw. Na Zachodzie problemem jest ochrona autonomii obywatela, której zagraża narastająca kontrola różnych agend państwowych. Jednak głoszone w odpowiedzi liberalne hasła państwa minimum można uznać za nierealistyczne. Jacek Raciborski konkluduje: lud chce właśnie więcej państwa i chce państwa surowego. Co jednak ważniejsze, państwo opiekuńcze jest funkcjonalne dla demokracji. Właściwa odpowiedź na ten rodzaj niebezpieczeństw jest w swoim duchu republikańska: tylko lud politycznie zmobilizowany podtrzymuje elementarny poziom uspołecznienia państwa oraz niezbędny stopień jego segmentacji. (kh)
Obywatelstwo w perspektywie socjologicznej, Jacek Raciborski, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2011, s. 304
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 278
Fundacja Oratio Recta wydała obszerną i niezwykle interesującą autobiografię znanego ekonomisty, prof. Andrzeja Karpińskiego zatytułowaną Jak ja to widziałem.
Autor zajmował się naukowo i zawodowo polityką gospodarczą państwa od 1948 roku, a jego wspomnienia są – choćby z racji długiego stażu zawodowego na najwyższych szczeblach władzy szczególnie cenne, nawet jeśli zawierają subiektywne oceny zdarzeń, w których nie brał osobiście udziału. Był jednak aktywnym uczestnikiem i obserwatorem procesów społeczno-polityczno-gospodarczych w trzech ustrojach, co jest atutem nie do przecenienia dla każdego badacza historii gospodarczej, ale i dla wiedzy kolejnych pokoleń, zwłaszcza tych, którym politycy „wytatuowali” mózgi korzystną dla siebie propagandą i przepisali historię. Takich ludzi, którzy mają bogatą biografię nie mamy już wielu – autor ocenia, że jest ich tylko ok. 300 tysięcy, z których zapewne tylko jednostki utrwaliły swoje wspomnienia życiowe dotyczące spraw ogólniejszych niż rodzinne.
Ten szczególny nakaz wewnętrzny, aby dawać świadectwo swoich czasów (zwłaszcza zakłamywanego obecnie okresu PRL i tzw. transformacji), Andrzej Karpiński spełnił już w 2010 roku, kiedy opublikował książkę Wspomnienia ze zwykłego życia. W 10 lat później zdecydował się za namową wydawnictwa na wydanie poszerzonej, zaktualizowanej i uzupełnionej o nieuwzględnione problemy w pierwszym wydaniu autobiografii. Dotyczyło to zwłaszcza globalnego kryzysu 2008 roku.
O ile lata PRL, na które przypada szczyt aktywności zawodowej autora powoli odsuwają się w pamięci społecznej przeszłość (a wraz z nimi problemy, jakim wówczas państwo musiało stawić czoła i ich skutków w kolejnych latach), tak ostatnie 30 lat od wprowadzeniu kapitalizmu wciąż budzi wielkie emocje - żyją przecież dwa pokolenia, których ta zmiana dotknęła osobiście i trwale określiła ich przyszłość – także ich dzieci. Ten okres jest szczególnie wnikliwie zbadany i opisany przez autora, nie tylko w autobiografii, ale i innych książkach i opracowaniach naukowych.
Jak sam pisze, „zawarta w moich wspomnieniach ocena całego okresu transformacji po 1989 roku, dotycząca głównie wydarzeń w gospodarce i przemyśle, jest w wielu przypadkach raczej gorzka i i bardzo krytyczna z punktu widzenia profesjonalnych kryteriów ekonomicznych. Wprawdzie minione 30-lecie (1990-2020) przyniosło pod wpływem otwarcia na zachód realny i głęboki przełom cywilizacyjny o historycznym znaczeniu oraz ogromne postępy w rozwoju wielu dziedzin i poprawie warunków życia, ale cena tego postępu, którą poniosła nasza gospodarka i społeczeństwo była w moim przekonaniu bardzo wysoka, często zbyt wysoka, a w wielu przypadkach wręcz nadmierna”.
Autorytet zawodowy prof. Karpińskiego tę – według niego subiektywną – ocenę każe traktować jako ocenę obiektywną – autor przez prawie 40 lat pracował na wysokich stanowiskach w Komisji Planowania przy Radzie Ministrów*, a kiedy odszedł z administracji państwa, przeszedł do pracy naukowej w Polskiej Akademii Nauk, gdzie swoje doświadczenie i wiedzę przekazywał w Komitecie Prognoz PAN, walcząc jednocześnie przez wiele lat o konieczność przywrócenia w państwie centralnego urzędu zajmującego się prognozowaniem i planowaniem.Ale i poprzez książki, jakie pisał.
Najsłynniejsze stały się epokowe opracowania dotyczące historii upadku przemysłu w Polsce po 1989 roku** – do czego autor odnosi się także i w omawianej autobiografii.(rozmawialiśmy o tym z prof. Karpińskim w 2013 roku i zamieściliśmy w SN 3/2013)
Dla interesujących się historią gospodarczą Polski książka ta stanowi znakomitą lekturę poszerzającą wiedzę podręcznikową historii ogólnej – zwłaszcza, że historię gospodarczą rządy solidarnościowe i postsolidarnościowe wymazały ze świadomości społecznej (i studiów). (Zapewne celowo, abyśmy nie pamiętali jak było i nie porównywali z tym, co jest). Historyków gospodarczych nigdy w Polsce nie było wielu, ale ich prawie zupełny brak (po odejściu prof. Witolda Kuli) sprawia, że aby zdobyć taką wiedzę, jesteśmy skazani głównie na śledzenie dokumentów i literaturę pamiętnikarską. Niestety, na tym polu książka prof. Karpińskiego jest niczym samotny biały żagiel.
Anna Leszkowska
Jak ja to widziałem. Wspomnienia z życia w trzech ustrojach, Andrzej Karpiński, Fundacja Oratio Recta, Warszawa 2024, wyd. II, zmienione, s.640
*Komisję Planowania przy Radzie Ministrów utworzoną w 1956 r. zlikwidowano w 1988 r. po czym utworzono Centralny Urząd Planowania, zlikwidowany w 1996 roku (pierwszy CUP powstał w 1945 roku i przetrwał do 1948 r. pod kierownictwem prof. Czesława Bobrowskiego). W jego miejsce utworzono w 1997 roku Rządowe Centrum Studiów Strategicznych (RCSS) zlikwidowane przez PiS w 2006 roku. W 2018 utworzono Centrum Analiz Strategicznych. Każda kolejna z tych instytucji miała coraz mniejsze uprawnienia i tym samym wpływ na politykę rządów.
**Prawda i kłamstwa o przemyśle oraz Jak powstawały i upadały zakłady przemysłowe w Polsce (1946 – 2012) (współautor – Stanisław Paradysz i in. )
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1188
Dzieje informatyki obejmują mniej więcej siedem dekad, a zaczynają w czasach II wojny światowej. Dla specjalistów praktyków ta dziedzina związana z budową, programowaniem oraz stosowaniem komputerów nie jest może specjalnie krainą pełną tajemnic. Ale dla takich zwykłych jak ja użytkowników, których jest przecież zdecydowana większość, nie jest wcale tak łatwa do ogarnięcia. I to dla takich przede wszystkich osób jest właśnie książka Krótka historia informatyki Ryszarda Tadeusiewicza
Przywołując ze wstępu słowa jej autora, skupia się ona na zagadnieniach praktycznej informatyki, a tytułowe określenie „krótka” oznacza, że nie znajdziemy tu omówień wszystkich odkryć, dokonań i zdarzeń, a jedynie te z nich, które miały największy wpływ na jej różne kierunki. Dla zmniejszenia objętości książki – co warto dodać - zastosowano w niej sprytny, oszczędny i coraz powszechniej obecny w naszym życiu sposób ilustrowania. Zamiast zamieszczać w tekście oryginalne rysunki czy zdjęcia, zgromadzono je wszystkie (jak policzyłem 68) na serwerze, natomiast w tekście, w miejscach gdzie powinien pojawić się obraz umieszczono kod QR. Cała reszta, najkrócej mówiąc, polega już tylko na zeskanowaniu kodu komórką lub tabletem.
Krótka historia informatyki została rozbita na 35, kilkustronicowych najczęściej, rozdziałów, które - nie licząc autorskiego wstępu, zaczynają się od maszyn liczących, opisują m.in. pierwsze generacje komputerów, omawiają układy scalone, mikrokomputery, ich pamięci i nośniki, śledzą losy oprogramowań (także pluskw w programach), systemów operacyjnych, usług i sieci komputerowych, poczty mailowej, edytorów, baz danych, internetowych serwisów i komunikatorów. Całe dzieło wieńczą dzieje internetowej encyklopedii, pierwsze kroki Internetu rzeczy i ery Big data oraz trzy lekko publicystyczne rozdziały o rywalizacji między oprogramowaniem firmowym a tzw. wolnym, politycznych uwarunkowaniach i społecznych skutkach rozwoju informatyki oraz tym „jak komputery dzisiaj wtrącają się nam do codzienności” (chodzi m.in. o spekulacje giełdowe, czy rozsiewanie fałszywych treści).
Nie zabrakło w tej historii także potraktowanych osobno wątków polskich. To przede wszystkim rozdział siódmy o pierwszych polskich komputerach, podrozdział „Komputery osobiste a sprawa polska”, z rozdziału 10 o rewolucji komputerów osobistych oraz „Internet w Polsce”, z rozdziału 28 o eksplozji Internetu.
Nie zawadzi też wspomnieć o dwóch mało, czy może w ogóle nieznanych szerszemu ogółowi kobietach, które wniosły ogromny wkład w rozwój informatyki i którym prof. Tadeusiewicz poświęca w książce sporo miejsca. Pierwsza z nich to urodzona w 1815 roku w Anglii córka poety lorda Byrona - Augusta Ada hrabina Lovelace, a druga żyjąca o cały wiek później w USA - Grace Murray Hopper.
Ada Lovelace napisała sama pierwszy na świecie program komputerowy dla pierwszej na świecie maszyny programowalnej Charlesa Babbage’a (sto lat potem jej imieniem Amerykanie nazwali jeden ze swoich programów wojskowych), a Grace (pierwsza kobieta z doktoratem z matematyki w Yale) wymyśliła w 1951 roku pierwszy translator, czyli program tłumaczący automatycznie polecenia z języka człowieka na język komputera. Obie miały niezwykłe uzdolnienia matematyczne i żyły w kompletnie różnych epokach. Kto ciekaw szczegółów z ich życia (a są niezwykłe) znajdzie je w książce. W ogóle wszystkie poruszone niej tematy są potraktowane rzeczowo i kompetentnie, zawierają wiele istotnych faktów (także w przypisach), mini-biogramów wynalazców i innych ważnych szczegółów (np. o tym jak w różnych krajach i językach nazywa się w mowie potocznej znak @).
Niektóre rozdziały aż proszą się o rozszerzenie (wirusy i robaki, gry, fora, portale, trolle itp.), a całość wręcz woła o infografikę. Wyobrażam ją sobie na przykład w postaci drzewa genealogicznego ze splecionych konarami rodzin komputerów, programów, języków, pamięci, pomysłów które przetrwały i które nie wytrzymały próby czasu. To byłoby coś.
Waldemar Pławski
Ryszard Tadeusiewicz. Krótka historia informatyki, Wydawnictwo RM, Warszawa 2020, str. 271, cena 34,99 zł