Recenzje (el)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1006
Na tę książkę czekaliśmy długo. Marian Rejewski zmarł w roku 1980 w Warszawie. Zostawił po sobie sporo wspomnień, listów, wywiadów, ale swej pełnej, wyczerpującej, bogatej biografii napisać już nie zdążył. Ukazała się teraz, po ponad 40 latach od jego śmierci nakładem lubelskiego wydawnictwa Episteme. Jej autorem jest również bydgoszczanin, badacz i analityk polityki publicznej, doradca instytucji samorządowych i rządowych, Robert Gawłowski.
Dzieło, jak mówi sam jego autor, nie ma charakteru naukowego i należy je traktować jako reportaż historyczny. Może i tak, ale to reportaż świetnie napisany, oparty na ogromnej liczbie źródeł, wyszukanych m.in. w archiwach Londynu (Instytut Józefa Piłsudskiego, Instytut Polski i Muzeum im. gen. Sikorskiego), Rembertowa (Wojskowe Biuro Historyczne Centralnego Archiwum Wojskowego), Warszawy (Biblioteka Narodowa), Bydgoszczy (Biblioteka Miejska oraz bydgoski oddział Instytutu Pamięci Narodowej), Getyngi (archiwum Uniwersytetu), czy Poznania (archiwum Uniwersytetu im. A. Mickiewicza). Są to druki, dokumenty, fotografie, wypowiedzi różnych osób, cytaty, fragmenty wywiadów.
Autor korzystał także z literatury historycznej, z prasy, filmów (wszystkie wyszczególnione w źródłach) oraz wspomnień osób, które przebywały w tych samych miejscach co Marian Rejewski. Konsultował się także w wielu sprawach z panią Janiną, córką bohatera wydarzeń mieszkającą do dziś w Warszawie, a w sprawach związanych ściśle z matematyczno-naukowym i kryptologicznym podejściem do rozpracowania najsłynniejszej, niemieckiej maszyny szyfrującej m.in. z Markiem Grajkiem, autorem wydanej w roku 2007 przez poznański Rebis książki Enigma, bliżej prawdy.
Opowieść o Rejewskim zachowuje chronologię wydarzeń. Wychodzi od opisu historii jego najbliższej rodziny, mówi o czasach jego narodzin (Bydgoszcz, rok 1905), dorastania, nauki, studiów matematyczno-przyrodniczych na Uniwersytecie w Poznaniu, kursu kryptologicznego zorganizowanego przez wojskowe Biuro Szyfrów (wraz z poznanymi na studiach kolegami w osobach Henryka Zygalskiego i Jerzego Różyckiego), ponad jednorocznych studiów z matematyki statystycznej i ubezpieczeniowej na uniwersytecie w Getyndze, pracy asystenta na Uniwersytecie Poznańskim i równolegle pracownika poznańskiej filii Biura Szyfrów, w którym zajął się rozszyfrowywaniem przechwyconych przez polskie służby niemieckich meldunków radiowych.
Nowy dla niego etap życia wiąże się z przeprowadzką (wraz z wymienionymi wcześniej równie jak on utalentowanymi kolegami ) do warszawskiego Biura Szyfrów Sztabu Głównego w Warszawie; biuro mieściło się najpierw w Pałacu Saskim, a pięć lat później zostało przeniesione do nowo postawionego budynku w podwarszawskich Pyrach. W ogóle w latach trzydziestych życie Rejewskiego nabiera jakby dodatkowego tempa. To w tym czasie w wyniku wytężonej, ale i emocjonującej pracy nad złamaniem niemieckiej maszyny szyfrującej Enigma, Rejewski odnosi największe sukcesy, mimo iż Niemcy przez całe lata komplikują pracę maszyny wbudowując w nią wciąż nowe elementy i żyją – jak dowodzi historia – w mocnym przekonaniu, że ich Enigmy nikt nie jest w stanie pokonać.
Dalsze rozdziały książki koncentrują się na tych wydarzeniach, jakie miały miejsce potem, w czasie wojny i po niej, w okupowanej i walczącej Europie, a pod koniec wojny w Wielkiej Brytanii (przygody trzech wymienionych wcześniej polskich bohaterów opowiada poza Robertem Gajewskim obrazami pokazywany w 1979 roku w telewizji film Romana Wionczka Sekret Enigmy) oraz w Polsce, do której jako jedyny z trzech kryptologów wraca w 1946 roku do ocalałej szczęśliwie rodziny Marian Rejewski (Zygalski zostaje na stałe w Wielkiej Brytanii, Różycki ginie w roku 1942 podczas katastrofy morskiej na Morzu Śródziemnym).
Bardzo przejmujący miejscami też jest – nie mniej niż wszystkie pozostałe – siedemnasty, przedostatni rozdział biografii słynnego polskiego matematyka i kryptologa, specjalisty w dziedzinie kombinatoryki i teorii permutacji, twórcy tzw. „bomby” swego imienia, zwłaszcza od tego momentu (rok 1973), kiedy to po raz pierwszy publicznie, w prasie, już bez obawy, że może zostać aresztowany przez władze pisze o sobie to, co zawarte jest w tytule tej biografii: „To ja jestem tym, który rozszyfrował Enigmę”. Wraz z tą chwilą jakby rozpoczyna swe nowe życie.
Waldemar Pławski
Jestem tym, który rozszyfrował Enigmę. Nieznana historia Mariana Rejewskiego, Robert Gawłowski, Wydawnictwo Episteme, Lublin 2022, 320 str., 116 przypisów oraz spis materiałów i źródeł.
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1401
Rok 2019, ogłoszony przez Sejm RP Rokiem Stanisława Moniuszki, jako że właśnie upływa dwóchsetna rocznica urodzin kompozytora, przyniósł wiele wydarzeń związanych zarówno z przypomnieniem biografii kompozytora, jak i jego twórczości. Poza tymi o charakterze czysto artystycznym, jak wystawianie jego bardziej i mniej znanych dzieł operowych oraz innych utworów muzycznych, nie brakowało Moniuszki w publicystyce, ani literaturze.
Jednym z przykładów uczczenia kompozytora jest książka Adama Czopka i Juliusza Multarzyńskiego pt. Maria Fołtyn – życie z Moniuszką. Książka o tyle oryginalna, że jej autor pokazuje biografię artystki, która poświęciła swoje życie innemu artyście – w hołdzie dla jego twórczości, która nie zawsze jest doceniana przez rodaków, choć z różnych powodów na to zasługuje.
Maria Fołtyn – bo o niej ta książka-album – to jednak osobowość zdecydowanie różna od Moniuszki, o którym mawiała, iż jest jej trzecią miłością, po mamie i muzyce. Artystka o niebywałym temperamencie, a przez to wzbudzająca nieustannie kontrowersje, sama o sobie mówiła, iż ludzie albo ją kochają, albo nienawidzą.
Tymczasem Stanisław Moniuszko – ojciec polskiej opery narodowej - był wzorem skromnego człowieka – o którym mawiała, że nigdy nie chciałaby mieć takiego męża, bo jak na jej gust był za porządny. A jednak mimo odmienności temperamentów połączyła ją z nim muzyka i był to związek nie tylko trwały, ale i niezwykle twórczy.
To dzięki Marii Fołtyn - niezłomnej w działaniach popularyzujących muzykę Moniuszki – jego dzieła objechały prawie cały świat i prawie cały świat przyjeżdżał do Polski na konkurs śpiewaczy jego imienia, czy Międzynarodowy Festiwal Moniuszkowski w Kudowie, które stworzyła. Ona także zawiązała Towarzystwo Miłośników Muzyki Moniuszki, kiedy już zakończyła karierę śpiewaczki, w której zawsze było miejsce dla twórczości Moniuszki. Reżyserowane przez nią spektakle moniuszkowskie – zwłaszcza „Straszny Dwór” i „Halka” traktowano za wzorzec wystawiania opery narodowej – wszak robiła to sama „wdowa po Moniuszce”, jak żartobliwie określano jej nową rolę.
O tym wszystkim barwnie, ale i skrupulatnie „donosi” Adam Czopek, biograf artystki, a ubarwiają i dokumentują prawdziwość tej opowieści liczne zdjęcia - teatralne oraz okolicznościowe, związane z uroczystościami poświęconymi artystce i jej bohaterowi, które w znakomitej większości wykonywał Juliusz Multarzyński, wydawca książki.
Obaj panowie znali Marię Fołtyn i przez lata dokumentowali jej działalność artystyczną i organizacyjną, co znajduje odzwierciedlenie w układzie książki. Poza częścią biograficzną, zawierającą mnóstwo ciekawostek z życia artystki, są w niej rozdziały pokazujące jej dorobek reżyserski, inscenizatorski, organizacyjny, dowody uznania, jakich miała niemało, środowisko, w jakim przebywała a także wykaz nagrań i śpiewanych przez nią partii operowych. Całości dopełnia obszerna bibliografia oraz indeks nazwisk, a dodatkowym walorem są rysunki (także okładka) scenografki współpracującej z Marią Fołtyn - Jadwigi Jarosiewicz, będące zwiewnym, poetyckim wyróżnikiem każdego rozdziału. (al.)
Maria Fołtyn – życie z Moniuszką, Adam Czopek, Juliusz Multarzyński, agencja Reklamowa MULTART, wyd. I, Warszawa 2019, s. 305
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 2015
Wydawnictwo Akademickie Sedno wydało znakomitą książkę Tito słoweńskiego historyka Joža Pirjeveca będącą obszerną, niezwykle wnikliwą i drobiazgowo udokumentowaną biografią Josipa Broza Tity (1892-1980) w tłumaczeniu Joanny Pomorskiej i Joanny Sławińskiej.
Jak podaje wydawca, jest to najobszerniejsza jak dotąd biografia legendarnego przywódcy (marszałka i prezydenta) Jugosławii, którego sława otaczała już w okresie, kiedy kierował jugosłowiańską partyzantką komunistyczną w czasie wojny, przyczyniając się do wyzwolenia kraju bez znaczącego wsparcia Armii Czerwonej.
Autor opowiada w niej o niezwyklej karierze Tity wywodzącego się z rodziny chłopskiej, uzdolnionego i szaleńczo odważnego, o niezłomnej postawie moralnej i twardych przekonaniach politycznych. Losy Josipa Broza Tity – także związane z życiem prywatnym - autor przedstawia na tle wydarzeń w ówczesnej Europie i świecie, a jest to czas gęsty od zdarzeń, walk ideologicznych, w których Tito odgrywa niepoślednią rolę.
W Polsce marszałek Tito – bo tak go często tytułowano – cieszył się wielką sympatią i estymą, choć propaganda stalinowska przedstawiała go jako „psa łańcuchowego imperializmu”. Szacunek, jakim go Polacy darzyli wynikał nie tylko z charyzmy, jaką posiadał, ale i z jego umiejętności zbudowania w bloku państw socjalistycznych państwa o dużej niezależności politycznej i gospodarczej od ZSRR, jakim była pod jego rządami Jugosławia.
Był to jedyny przywódca, który miał odwagę przeciwstawić się Stalinowi i który swoje państwo widział jako socjalistyczne, ale idące własną drogą (w Polsce tzw. trzecią drogę do socjalizmu, czyli próby niezależności od Moskwy próbował wprowadzić Władysław Gomułka, co udało się tylko częściowo).
Była to wówczas niebezpieczna dla przywódców państw socjalistycznych gra. Mogła się skończyć zamachem na życie, jak w przypadku Tity (udaremniono ich ponad 20), co dokumentuje jego korespondencja do Stalina, którą przytacza Adam Michnik, autor wstępu do książki.
Tito pisał: „Towarzyszu Stalinie, przestańcie wysyłać zamachowców w celu zamordowania mnie. Złapaliśmy już pięciu, jednego z bombą, drugiego z karabinem. Jeśli to się nie skończy, wyślę do Moskwy swojego człowieka i nie będzie już potrzeby wysyłania kolejnych”.
Na taki list do Stalina mógł się zdobyć tylko człowiek o wyjątkowej odwadze i charakterze. Toteż marszałek Tito był bohaterem dla wszystkich nacji tworzących Jugosławię. Nie tylko z powodu stworzenia państwa, w którym na tle innych demoludów żyło się znacznie lepiej. Nie tylko z powodu wygaszenia waśni, jakie toczyły narody tworzące to państwo (zawsze sprzeciwiał się nacjonalizmowi). I nie tylko dlatego, że Jugosławia za jego długich rządów (35 lat) zaczęła odgrywać znaczącą rolę w polityce międzynarodowej, przewodzić państwom niezaangażowanym (nazwano go „orędownikiem biednych tego świata”).
Na kult Tity największy wpływ miał jego talent polityczny, na który złożyło się głębokie rozumienie procesów historycznych, politycznych i społecznych (przewidział rozpad Jugosławii), tolerancja, talent do kompromisu i umiejętność łączenia ludzi, oraz tak ceniona na Bałkanach afirmacja życia.
Wspaniała to książka, znakomicie napisana, z ogromną bibliografią i przypisami, ilustracjami, przejrzysta edytorsko. Lektura będąca refleksją nad wiekiem XX, jego okrucieństwem i szaleństwami, ale i przemijaniem -systemów społeczno-politycznych, upadkiem państw – i to na oczach jednego pokolenia. (al.)
Tito, Jože Pirjevec, Wydawnictwo Akademickie Sedno, Warszawa 2018, s.847, cena 60 zł (w tym VAT)
- Autor: Anna Leszkowska
- Odsłon: 1379
Matka wynalazku, czyli jak uprzedzenia hamują postęp, to tytuł książki Katrine Marçal, szwedzkiej pisarki i dziennikarki, wydanej przez oficynę Czarne. Tłumaczem książki jest Mariusz Kalinowski.
Książkę można uznać za swoisty manifest feministki i feministek, choć pewnie podpisałoby się pod tezami autorki wielu mądrych mężczyzn dostrzegających anachronizm patriarchatu. Autorka pokazuje bowiem oczywiste wykluczenia kobiet z wielu obszarów życia spowodowane nie tyle różnicami biologicznymi płci, ile kulturą wzmocnioną ekonomią. Wychodząc z prostych, banalnych wręcz przykładów, jak choćby wynalezienie walizki na kółkach (przez mężczyznę), wskazuje wszystkie ograniczenia, jakie miały wpływ na to, że ten bardzo potrzebny – obu płciom przecież – wynalazek długo nie mógł się przebić do powszechnego użytkowania. Dlaczego? Bo pozbawiał mężczyznę dotychczasowego atrybutu: męskiej siły fizycznej, którą imponował kobiecie, a także czynił ją od niego zależną. Dopiero w końcu XX wieku kobieta – m.in. dzięki temu prostemu urządzeniu - mogła podróżować samodzielnie, nie oglądając się na jakąkolwiek pomoc w dźwiganiu bagażu.
Patriarchalne rozumienie kobiecości było też powodem skonstruowania samochodu elektrycznego, który powstał dla kobiet (!) z uwagi na to, że nie miały siły używać korby do uruchamiania silników aut. (Około roku 1900 jedną trzecią aut w Europie stanowiły samochody elektryczne). Ale choć w uzasadnieniach wielu wynalazków, mężczyźni nader często posługiwali się i posługują argumentami różnic biologicznych, de facto zawsze chodzi o pieniądze, które gwarantują siłę ekonomiczną i władzę.
Kobiety z racji swojej biologii i tradycyjnie pełnionej roli społecznej nie mają możliwości zdobycia takich pozycji zawodowych i życiowych, jakie osiągają mężczyźni. Tym samym są narażone na wyzysk ekonomiczny, co autorka pokazuje na przykładach w wielu dziedzinach. Szczególnie ciekawe są opisy rozwoju komputeryzacji w Wielkiej Brytanii, gdzie w roli komputerów pracowały właśnie kobiety, często matematyczki z wyższym wykształceniem. Była to jedna z najgorzej płatnych i pogardzanych prac. Praktyki takie stosowano także w USA, a męscy „geniusze” stworzyli nawet nową miarę opłacalności komputerów: "dziewczynolata" (na wzór konia mechanicznego).
Uważa się powszechnie (niestety, ciągle), że mężczyźni zajmują się sprawami doniosłymi i ważnymi dla rozwoju świata (technicznymi, finansowymi). Utarło się też, że to oni stanowią awangardę ludzkości. Takie „drobiazgi”, jak kobieca praca opiekuńcza, edukacja, to prace „miękkie”, nie wymagające ponoć intelektu, a tym samym niskopłatne i bez uznania społecznego. Jak błędny to jest podział widać choćby w kryzysach ekonomicznych czy obecnym, zdrowotnym.
To „miękka”, często nieopłacona, praca kobiet – jak wielokrotnie w dziejach - ratuje rodziny przed upadkiem (w Polsce podczas kryzysu COVID widać to szczególnie), ale też pozwala mężczyznom – odciążonym od prac życiowo niezbędnych - zajmować te najwyższe pozycje społeczne.
Pora zatem zastanowić się nad zmianą tych stereotypów i przewartościować dotychczasowy porządek rzeczy – postuluje autorka. Dostrzec, że praca zarówno jednej, jak i drugiej połowy ludzkości jest równie ważna i winna zostać należycie wyceniona. Zlikwidować tym samym społeczne nierówności z uwagi na płeć.(tm)
Matka wynalazku, czyli jak uprzedzenia hamują postęp, Katrine Marçal, Wydawnictwo Czarne, Wołowiec 2021, s.301, cena 44,90 zł.