21 kwietnia 2025 odszedł od nas kolega i autor Spraw Nauki - Tomasz Kowalik, zajmujący się ochroną przyrody i turystyką.Był postacią legendarną w wielu środowiskach: dziennikarzy, ekologów, turystów, górali łąckich, przewodników beskidzkich – wszędzie Go znali, a i On znał chyba wszystkich, łącznie z ich koligacjami.
Miał niezwykłą pamięć do ludzi, których spotykał na swojej drodze życia, ale i do zdarzeń, dzięki czemu spotkania z nim były ucztą towarzyską – zwłaszcza, że cechowały go rzadko dziś spotykane przymioty charakteru jak dyskrecja, grzeczność, skromność, kultura osobista.
Był wspaniałym gawędziarzem, nigdy nie podkreślającym własnych działań ani zasług, których miał wiele. Nie tylko w nieustannej popularyzacji idei ochrony środowiska prof. Władysława Szafera, ale i poszanowania działań rzeszy tych, którzy budowali w Polsce po 1919 roku zręby ustawowe pozwalające dostrzec niezbędność ochrony zasobów naturalnych państwa.
W tekstach publicystycznych Tomka najwięcej miejsca zajmowała ochrona przyrody, ale traktowana holistycznie, wraz z troską o pamięć historii opisywanych miejsc i roli ludzi starających się ochronić pejzaż kulturowy. Sam najbardziej był związany z Beskidem Sądeckim – nie tylko jako przewodnik beskidzki, ale i miłośnik krajobrazu i piękna przyrody tej Jego drugiej ojczyzny – po Warszawie, gdzie się urodził i którą znał „od podszewki”. Uciekał do swojej Tylmanowej jak tylko robiło się ciepło i spędzał tam wiele miesięcy w roku, penetrując i opisując ten region i jako dziennikarz, i jako przyrodnik, i jako członek tej społeczności, którą bardzo cenił.
Efektem tych długich pobytów zawsze były teksty dziennikarskie i publicystyczne, gdyż bez pisania nie potrafił żyć. I bez literatury, której znajomości wielu mogłoby mu pozazdrościć i to nie tylko tej „poważnej”, gdyż znał na pamięć mnóstwo wierszy i piosenek – jak na harcerza i turystę przystało. Znali Go chyba wszyscy księgarze nowosądeccy – u wielu miał szczególne fory.
Do końca życia opisywał problemy parków narodowych i rezerwatów przyrody, pokazywał ludzi zaangażowanych w ratowanie środowiska, z wieloma się przyjaźnił. Tę swoją wiedzę ciągle poszerzał badaniami, czego dowodem są Jego książki, z ostatnią, najsławniejszą – obszerną biografią Mieczysława Orłowicza, krajoznawcy i autora wielu przewodników turystycznych.
Dla nas przynosił ciągle jakieś nowości z życia przyrody, której w mieście nie widzieliśmy, nawet wówczas, kiedy miał trudności zdrowotne - znajdował sobie bowiem nowe obszary do penetracji przyrodniczej, dostępne Mu w nowej sytuacji życiowej.
Nigdy się jednak nie skarżył na trudności, których doświadczył sporo. Był bowiem takim człowiekiem, który swoją obecnością na świecie – a zwłaszcza swoimi problemami - nie chciał nikogo obarczać i sprawiać najmniejszego kłopotu. Nawet wówczas, kiedy potrzebował pomocy. I takim go zapamiętamy.
Żegnaj, Druhu Tomku!
Anna Leszkowska