banner

 

Na Kijowskim Uniwersytecie Narodowym im. Tarasa Szewczenki (KNU), wybuchł skandal - pisze Wiktoria Titowa na portalu Ukraina.ru. Wydział Etnologii i Studiów Regionalnych opublikował apel zbiorowy, a raczej donos na swojego kolegę, światowej sławy naukowca i doktora historii oraz nauk fizycznych i matematycznych Stefana Maszkiewicza:


„Wydział Etnologii i Historii Lokalnej potępia haniebny czyn Stefana Maszkiewicza, który cynicznie wyrażał niezadowolenie z intensyfikacji procesów na Ukrainie mających na celu wyparcie języka rosyjskiego ze sfery edukacji, nauki, kina, wydawnictw książkowych i innych sektorów społeczeństwa.
Szkoda, że nie przedstawił swoich poglądów aż do 2020 roku, kiedy to został rekomendowany przez wydział do obrony pracy doktorskiej. Tym bardziej żałujemy, że takie wypowiedzi należą do wnuka byłego dziekana wydziału historii naszej uczelni, represjonowanego przez Moskwę w latach 30. XX wieku. Zainicjujemy proces pozbawienia Maszkiewicza stopnia naukowego doktora nauk historycznych” – napisano w apelu naukowców.

Stefan Maszkiewicz jest absolwentem KNU. Działalność naukowo-badawczą rozpoczął po studiach podyplomowych w Kijowie, pracował we Francji, Norwegii i USA. Obecnie pracuje w firmie Schrödinger w Nowym Jorku, jest czołowym badaczem w Instytucie Fizyki Teoretycznej. N. N. Bogolyubov w Kijowie. Przez wiele lat prowadził w ukraińskiej telewizji programy historyczne o Kijowie. Jest dobrze znany w środowisku naukowym, nie tylko krajowym.

Maszkiewicz wywołał oburzenie kolegów naukowców swoim postem na portalach społecznościowych tydzień temu. Historyk napisał:
„18 lipca (30) 1863 r. wydano osławiony okólnik Wałujewa. Dwa punkty z historii okólnika:

- w marcu 1863 r. Generalny Gubernator Terytorium Południowo-Zachodniego Nikołaj Annienkow napisał list do szefa żandarmów Dołgorukowa, w którym znalazł się następujący fragment:
„Do tej pory w literaturze trwa spór o to, czy dialekt małoruski jest tylko cechą języka rosyjskiego, czy też jest językiem samodzielnym. Po dokonaniu tłumaczenia Pisma Świętego na dialekt małorosyjski, zwolennicy partii małoruskiej osiągną, że tak powiem, uznanie niepodległości języka małoruskiego, a potem oczywiście nie poprzestaną na tym i, powołując się na odrębność języka, zaczną domagać się autonomii Małej Rusi.

- 27 czerwca (9 lipca) 1863 r. przewodniczący kijowskiej komisji cenzury, dziekan wydziału historyczno-filologicznego Uniwersytetu Kijowskiego Orest Nowicki wysłał Wałujewowi notatkę od cenzora tej komisji Łazowa, w której w szczególności napisał:
„… samo zainicjowanie kwestii korzyści i możliwości używania tego dialektu w szkołach zostało przyjęte przez większość Małorusów z oburzeniem. Dość dokładnie udowadniają, że nie było, nie ma i nie może być żadnego specjalnego języka małoruskiego, a ich dialekt, którym posługuje się lud, to ten sam język rosyjski, tylko zepsuty wpływami Polski <...> ogólny język rosyjski <...> jest znacznie bardziej zrozumiały niż tzw. język ukraiński, który obecnie komponują dla niego niektórzy drobni Rosjanie, a zwłaszcza Polacy”./…/


Oczywiście taka opinia historyka Maszkiewicza, wyrażona w sieciach społecznościowych, wywołała potoki nienawiści i nadużyć. I wkrótce poleciały też donosy do odpowiednich władz od patriotów.
Dziś mówienie o języku rosyjskim i prawach rosyjskojęzycznych na Ukrainie jest niezwykle niebezpiecznym zajęciem. A upieranie się przy łamaniu Konstytucji w zakresie „kwestii językowej” i wolności człowieka jest karalne.

Niemniej jednak Stefan Maszkiewicz otrzymał wsparcie od środowiska eksperckiego.
Jednym z pierwszych, który zwrócił uwagę na publikację wydziału Kijowskiego Uniwersytetu Narodowego, był ukraiński historyk prof. Georgy Kasjanow. Napisał post w obronie kolegi: „Nie uwierzysz, ale ten „dokument” został wyprodukowany w murach flagowego okrętu naszego szkolnictwa wyższego — KNU nazwanego na cześć Szewczenki jego imieniem./…/
Z kolei politolog Jurij Romanenko odbył jeszcze trudniejszy spacer po środowisku naukowym, nadmiernie entuzjastycznie nastawionym do patriotyzmu: „Cały wydział Uniwersytetu Szewczenki przyznał, że nie chodziło im o wiedzę, ale o świadectwo patriotyzmu”/…/.

Na dzisiejszej Ukrainie, pisze Wiktoria Titowa,
- edukacja w języku rosyjskim jest zabroniona;
– zabronione jest publikowanie artykułów naukowych w języku rosyjskim (w języku chorwackim, łotewskim lub fińskim – tak);
- zabrania się organizowania wycieczek dla obywateli Ukrainy w języku rosyjskim;
- kręcenie filmów w języku rosyjskim jest zabronione;
- zabronione jest granie spektakli w języku rosyjskim (specyfikacja: w teatrze państwowym lub miejskim) bez tłumaczenia;
- zabronione jest wydawanie gazety lub czasopisma w języku rosyjskim bez jednoczesnej publikacji nakładu w języku ukraińskim (w języku irlandzkim, maltańskim lub greckim - nie ma problemu, publikuj dla zdrowia, tłumaczenie nie jest potrzebne);
- publikowanie tłumaczenia jakiejkolwiek książki na język rosyjski nie jest jeszcze zabronione, ale będzie to niedługo;
- wreszcie kasjerowi w supermarkecie, kelnerowi w restauracji, mechanikowi w serwisie samochodowym nie wolno komunikować się z klientem w języku rosyjskim, chyba że sam klient wyraźnie o to poprosi. 
(opr. Al.)

Całość pod linkiem - https://ukraina.ru/20220811/1037551705.html

O ograniczaniu wypowiedzi naukowców odnośnie Ukrainy w Polsce i na świecie pisaliśmy w SN Nr 6-7/22 - Na UW znaleziono pierwszą czarownicę.