banner

W Mądralinie, 26-27 marca 2014 odbyła się kolejna konferencja Komitetu Prognoz PAN Polska 2000 Plus z cyklu „Zagrożenia globalne barierami rozwoju”.



Tym razem dotyczyła kryzysu intelektualnego („Rewolucja informacyjna a kryzys intelektualny”), który – o ile rzeczywiście istnieje (np. według prof. Lecha Zachera – jest tylko w naszej głowie) – być może jest spowodowany przez rewolucję informacyjną. Problem ten rozważało duże grono specjalistów z różnych obszarów nauk: od filozofów i socjologów poczynając, na przedstawicielach nauk technicznych kończąc.

Prof. Jerzy Kleer, otwierając konferencję zauważył, iż to, co się dzieje na świecie jest słabo wytłumaczalne (albo wcale) przy pomocy istniejących teorii. (Prof. Roman Galar uważa, że nie dysponujemy intelektem pozwalającym ogarnąć rzeczywistość.)

Niewątpliwie świat znalazł się w przesileniu cywilizacyjnym, o czym świadczą takie rodzące konflikty zjawiska, jak np. zastępowanie kapitału produkcji kapitałem wiedzy, zmiana roli PKB i struktury zatrudnienia, tworzenie mega miast, czy rozwój imitacyjny w skali świata. Brak opisu tych zmian (bo posługujemy się tradycyjnymi teoriami), czy niemożność przewidzenia tego, co nas czeka (także z tego powodu, że narzędzia rewolucji informacyjnej pozwalają manipulować informacją, czy ją zawłaszczać),  to wymowne cechy kryzysu intelektualnego. Np. ekonomia nie  reaguje na nierównomierny podział dochodów, destrukcję przestrzeni publicznej, rozerwanie więzi między gospodarką realną a wirtualną, marnotrawstwo zasobów, w tym – pracy (prawdopodobnie ok. 1/3 zasobów ludzkich jest niewykorzystane), nie potrafi też rozwiązać jednolitości reguł gry na rynku światowym.

Ale czy do kryzysu intelektualnego przyczynia się rewolucja informacyjna, skoro stworzyła ona dogodne warunki dla edukacji, upowszechnienia informacji i licznych wygodnych dla ludzi rozwiązań jak np. Internet? A może tylko ekonomia przeżywa kryzys intelektualny? Na tym polu pojawiły się jednak nowe  nurty badawcze jak ekonomia instytucjonalna, behawioralna  i inne, co nie świadczy o uwiądzie tej nauki. Jednak problemem ekonomii jest ciągle dominujący w niej nurt neoliberalny, który ogarnął nie tylko umysły naukowców, ale i praktyków gospodarczych i odbija się negatywnie na społeczeństwach. Kryzys światowy dobitnie pokazał, że ten kierunek, jakiemu hołduje współczesna ekonomia spowodował jej upadek, choćby wskutek oderwania tej nauki od podstaw społeczno-kulturowych.

Czy jednak mamy do czynienia z kryzysem  intelektualnym, czy może tylko przełomem – dyskutanci w swych ocenach byli podzieleni (np. dr Dominik Batorski uważa, że mówienie o kryzysie jest nieuprawnione, bo wszystko to, co się dzieje było wcześniej, teraz tylko dzieje się szybciej).

Prof. Andrzej Wierzbicki przychylił się do poglądu, iż występuje kryzys rozumienia świata, czyli kryzys poznawczy i dotyczy on także fachowców. Ekonomiści nie potrafią powiedzieć jak zmodyfikować swoje klasyczne teorie, aby były one adekwatne do rewolucji informacyjnej, socjolodzy nie dostrzegają jak rozpada się klasyczna struktura społeczna (automatyzacja i robotyzacja spowodują koniec pracy), informatycy nie dostrzegają jak człowiek staje się uzależniony od rozwiązań sieciowych. To zagubienie widoczne jest  w kryzysie epistemologicznym, który wyraża się rozpadem starej wiedzy.
Rozeszły się też drogi nauk społecznych i humanistycznych z naukami ścisłymi i technicznymi. Nauki społeczne i humanistyczne uległy modzie relatywizmu i postmodernizmu, nauki ścisłe i przyrodnicze pozostają paradygmatyczne, stosują teorie wzorcowe jako punkt odniesienia, podstawę oceny prawdziwości nowych osiągnięć. Nauki techniczne w tych warunkach wypracowały własną episteme, pragmatyczną, choć zdają sobie sprawę z nieosiągalności wiedzy w pełni obiektywnej. Jednak po rewolucji informacyjnej niezbędne jest stworzenie episteme wspólnej dla wszystkich nauk, pozwalającej na zrozumienie nowego świata. Także nowego społeczeństwa, nazwanego „społeczeństwem spektaklu”, które ukształtowała telewizja i Internet, i które może generować zagrożenia  ładu światowego.  Być może trzeba ponownie ograniczyć kapitalizm (co już w historii było, kiedy wprowadzono 8-godzinny dzień pracy), aby uniknąć niebezpieczeństwa wynikającego z zagrożeń świata, nawet – samozagłady naszej cywilizacji.

Część uczestników konferencji skupiła się nie tyle na rozważaniach istnienia, bądź nieistnienia, kryzysu intelektualnego, co na zagrożeniach, jakie niesie rewolucja informacyjna. Tego głównie dotyczyło wystąpienie prof. Lecha Zachera, który przedstawił konsekwencje rewolucji informacyjnej - radykalne, głębokie i gwałtowne przerwanie ciągłości dotychczasowych procesów cywilizacyjno-kulturowych, nieadekwatność tradycyjnych instytucji społecznych, zmianę układów władzy i wpływów, upadek tradycyjnych autorytetów, powstanie nowej gospodarki i nowego społeczeństwa. Rewolucja oznacza zmianę wyobraźni i mentalności ludzi, i ma wymiar generacyjny. Jej twórcy oraz użytkownicy mający stosowną wiedzę informatyczną i informacyjną określają przyszłość nie tylko sieci, ale i świata. Niestety, nie umiemy pewnych zjawisk zdiagnozować, ani im przeciwdziałać, gdyż edukacja za tymi zmianami nie nadąża.

Wątek ten rozwinął prof. Julian Auleytner, przedstawiając zagrożenia, jakie już są widoczne w cyberprzestrzeni, z której korzysta dziś elita władzy i pieniądza do załatwiania swoich interesów, manipulując jednostką i grupą w mikro- i makroskali. Nie byłoby to możliwe, gdyby nie zostały osłabione więzi pokoleniowe, skutkujące zagubieniem osoby ludzkiej. A będzie się ono powiększać, gdyż narastająca liczba zagrożeń cyberprzestrzeni osłabia zdolność do kreatywnego myślenia i prowadzi do cyfrowej gettyzacji. W dodatku nie mamy od kogo uczyć się o tych zagrożeniach. Możliwe, że jest to spowodowane brakiem utopii, charakterystycznych dla minionych czasów (podkreślał ich potrzebę – jako źródła wolności - także dr Waldemar Czajkowski).

Wszystkie sesje zdominowały jednak wystąpienia dotyczące kryzysu intelektualnego, przepowiedzianego w jednym z raportów Klubu Rzymskiego jako nieuchronność globalizacji.

Dr Krzysztof Wielecki dowodził, iż kryzys, jako punkt zwrotny, nie musi oznaczać katastrofy, jednak bez nauki możemy sobie z nim nie poradzić. Taki kryzys jak obecny, w historii świata zdarzył się bowiem 2-3 razy. Są to b. dynamiczne procesy i nauka oraz kultura nie są w stanie tym zmianom towarzyszyć, stając się niekiedy tych procesów ofiarą. Kryzys cywilizacyjny jest zapowiadany od 60 lat, ale ciągle problemem jest wiedza o jego naturze i sposobie zachowania się w nim. Nauka jest w tym względzie dość bezradna, np. socjologia – będąca też w kryzysie - zajmuje się sama sobą. Wiadomo, że każdy kryzys daje nowe możliwości, ale najpierw trzeba go przeżyć. Przedsiębiorstwo może bowiem zbankrutować, ale trudno to odnieść do ludzkości.

Z kolei o skutkach rewolucji informacyjnej dla sfery wartości mówiła prof. Maria Szyszkowska, zauważając, iż do niedawna człowiek żył w zgodzie ze światem przyrody, kultury, ideałów. Teraz nastąpiła radykalna zmiana - świat ideałów jest wyśmiewany i pomijany. Wartości wyższe od ok. 50 lat są zastępowane użytecznymi. W kulturze zaczął dominować amerykański pragmatyzm nastawiony na zaspokajanie potrzeb jednostki, nie społeczeństwa - jest to odwrotność sposobu myślenia właściwego Europie. Kultura obrazkowa osłabiła wyobraźnię – niedoceniony składnik życia człowieka. Ale skoro ceni się wolność, to trzeba cenić i wyobraźnię: bo w jaki sposób tę wolność sobie zbudujemy?

Sprzeczności logicznych jest więcej: ponoć chcemy mieć społeczeństwo pluralistyczne, ale je ujednolicamy, tępiąc indywidualizm, ekscentryczności nie wspominając. Kształtuje się świadomość pod naciskiem tego, co przeciętne, liczy się tylko opłacalność, oglądalność.
Tymczasem osłabienie wyobraźni, to osłabienie dróg rozwoju nauki, zmniejszenie ciekawości poznawczej i złudne poczucie potęgi człowieka.
W czasach rewolucji informacyjnej zanika też wartość dialogu – cenione są kontakty poprzez maszynę. Szybkość uzyskiwania informacji, owszem jest imponująca, ale też skutkuje lenistwem i wygodnictwem.
Zalew informacji – często spreparowanych i odwracających uwagę od istotnych spraw – osłabia dążenie człowieka do poznania istoty zjawisk. (prof. Galar zauważył, iż nawet częściej zamiast kontaktów jest bezmyślne gapienie się w ekran czy monitor jako substytut kontaktu z rzeczywistością).

Rewolucja informacyjna doprowadziła do globalizacji, ale na bardzo niskim poziomie – biologicznym. Globalizacja, o której pisali już stoicy, miała polegać na łączeniu ludzi w oparciu o wartości. Tymczasem obecna globalizacja ludzi dzieli – są to podziały rasowe, ekonomiczne, polityczne. Ta rewolucja prowadzi do zapomnienia o ideałach, zatem i do kryzysu intelektualnego. Tymczasem człowiek stanowi jedność psychofizyczną.

Kryzys intelektualny przejawia się w dominacji niższych wartości, niedorozwoju ideałów, zubożeniem wyobraźni i rozproszeniu. Niszczone jest prawo do samotności – możliwości rozmowy jednostki ze sobą, nie uleganie rewolucji informacyjnej, która doprowadziła do zaniku wartości mądrości. Mamy deprecjację mądrości i ludzi starszych, najważniejsze miejsce zajmują dzieci. To miałkość nowej kultury, spłaszczenie społeczeństwa, uczenie braku odwagi (kultura wirtualna).

Wszystkie wystąpienia panelistów ukażą się w kolejnym tomie komitetu Prognoz PAN.

Anna Leszkowska