banner


W dniach 28-29 listopada 2013 w Warszawie odbył się IX Kongres Ekonomistów zorganizowany prze Polskie Towarzystwo Ekonomiczne.




Hasłem przewodnim kongresu była „Ekonomia dla przyszłości”, które rozwijano nie tylko tematami dwóch sesji plenarnych, ale i w 9 sesjach dedykowanych różnym dziedzinom, jakimi zajmuje się współczesna ekonomia.

Kongres zainaugurowało wystąpienie prof. Marka Belki na temat lekcji z obecnego kryzysu dla ekonomii i praktyki gospodarczej, natomiast zasadnicza kongresowa debata odbyła się  podczas sesji poświęconej fundamentalnym problemom w teorii ekonomii i praktyce gospodarczej.  Zgromadziła ona czołówkę polskich, (także pracujących na Zachodzie), ekonomistów nurtów krytycznych wobec panującego obecnie neoliberalizmu.

Otwierająca debatę prof. Elżbieta Mączyńska, prezes Polskiego Towarzystwa Ekonomicznego, podkreśliła szczególny czas, w jakim żyjemy – przełomu epok, zmiany cywilizacji z papierowej, gutenbergowskiej, na cyfrową, ale o niesprecyzowanym jeszcze obliczu społeczno-gospodarczym. Nie wiadomo więc, w jakim kierunku rozwija się ekonomia – co podkreślił prof. Bogusław Fiedor prowadzący tę sesję otwarcia, choć podczas podsumowania kongresu stwierdził, iż po triumfalizmie ekonomii nastał czas jej imperializmu i ekonomiści, będący w konflikcie interesów ze sferą gospodarczą, są jednak odpowiedzialni za kryzys.



Diagnozę sytuacji, w jakiej znalazła się ekonomia i ekonomiści, których obarcza się winą za neoliberalny model gospodarki, jaki zapanował na świecie w końcu XX wieku, próbował przedstawić w skrócie (paneliści mieli na wypowiedzi po kilka minut) prof. Jerzy Hausner. Według niego, mamy do czynienia z kryzysem, którego przyczyny leżą w teorii, zwłaszcza ekonomii dóbr. I potrzeba teraz dorobku innych nauk, zwłaszcza antropologii, aby z tego wyjść. Nie dostrzegamy, że świat jest dziś bardzo złożony i niesterowalny i jeżeli nie sięgniemy do zasobów związanych z kulturą – tego kryzysu nie da się przezwyciężyć.



Na konieczność rozwoju ekonomii jako nauki interdyscyplinarnej  i humanistycznej, zwrócił też uwagę prof. Grzegorz Kołodko, który podkreślił, iż jej sens polega na interdyscyplinarności i etyce. To dziedzina ulokowana między matematyką a filozofią i zawsze dotyczy człowieka. Niestety, zdaniem mówcy, ekonomia bardzo często nauką nie jest – niektórzy z ekonomistów bowiem zajmują się lobbingiem na rzecz grup interesu lub stają się doktrynerami. I widać na tym kongresie, że ekonomia się kompromituje. Na poprzednich kongresach niektórzy z ekonomistów mówili o nadchodzącym kryzysie, ale nie chciano słuchać, że kapitalizm uwikłany jest w kryzysy państwa i rynku, które w przyszłości będą jeszcze dotkliwsze.

Z kolei ostrożnie o interdyscyplinarności ekonomii wyrażał się prof. Adam Noga  (na sesji podsumowującej kongres), podkreślając, iż ekonomiści znają się głównie na ekonomii. Przytoczył przy tym zabawną metaforę, dotyczącą  trudności, na jakie ekonomiści napotykają. Odzwierciedla to następujące zadanie: jak z miasta A dojechać do miasta B, skoro wiadomo, że łączą je dwie drogi, niestety, obie nieprzejezdne.
 
O ekonomii, jako nauce, która nie może przewidzieć przyszłości mówił  prof. Marek Ratajczak. Mimo modnej „finasyzacji” ekonomii, potrzebne jest jej świeże spojrzenie na matematykę i uwzględnienie roli historii. Z nauczania i dyskusji publicznych zniknęła bowiem zarówno historia gospodarcza, jak i historia myśli ekonomicznej, a zjawisk ekonomicznych nie rozpatruje się razem z kulturalnymi.



Głos w obronie ekonomii zabrał natomiast wieloletni prezes PTE, prof. Zdzisław Sadowski. Czy ekonomię można winić za negatywne zjawiska społeczne, skoro ekonomia bada to, co już się stało? System gospodarczy bardzo szybko się zmienia, jest w dodatku zdominowany przez rynki finansowe, a ekonomia wyciąga wnioski opieszale. Ekonomia to nauka smutna, jak medycyna. Do ekonomistów można mieć pretensje o uleganie modom intelektualnym jak neoliberalizm, bo to doktryna ahistoryczna. Niestety, w złym postrzeganiu ekonomii odgrywają wielką rolę media.

O ekonomii jako rozumieniu tego, co się zdarzyło i odpowiedzialności ludzi, a nie nauki, mówił z kolei prof. Tomasz Szapiro. I przytoczył zgrabną metaforę dotyczącą  nauki – że jest ona ciągiem morderstw, które zabijają arystokratyczne teorie faktami.

Do poglądu na bankructwo ekonomii w naszych czasach skłaniał się natomiast jeden z zaproszonych praktyków, prof. Herbert Wirth, prezes KGHM, zauważając, iż zabrakło jej oceny skutków działania. Więcej uwagi więc należy poświecić ekonomii umiaru, nie konsumeryzmu – potrzebna jest nam ekonomia społecznej odpowiedzialności.

Zaproszony  do dyskusji panelowej psycholog społeczny, prof. Janusz Czapiński przypomniał zebranym ekonomistom, iż w ekonomii wszędzie ma znaczenie psychologia różnic indywidualnych, podobnie jak wszędzie znaczenie ma bezrobocie, natomiast nigdzie nie ma znaczenia inflacja. Odnosząc się do sytuacji społeczeństwa polskiego, wskazał,  iż rozwój w Polsce dokonał się tylko dzięki indywidualnym umiejętnościom Polaków oraz niskim płacom. Nie był do tego potrzebny kapitał społeczny. I jak długo pozostaniemy na tym poziomie rozwoju, tak długo kapitał społeczny nie będzie potrzebny. Zatem może być tak, że po 2020 roku, kiedy nie będzie już dotacji z UE, całkowicie zatrzymamy się w rozwoju, gdyż nie będziemy mieć suwerennej gospodarki, której rozwój wymaga znacznie wyższego kapitału społecznego.

O ekonomii jako nauce i ekonomistach ją uprawiających, ich odpowiedzialności za eksperymenty społeczne wspominano też w pozostałych sesjach (niestety, zabrakło sesji o ekonomii przyszłości).  Dotyczyły one modelu gospodarki, Polski w UE, edukacji ekonomicznej, wyzwań współczesności, determinantów rozwoju Polski (m.in. demografii, polityki innowacyjnej, finansów publicznych, rolnictwa).
Ich atutem było szerokie spojrzenie na zagadnienia ekonomiczne, ale wskutek tego często brakowało czasu na twórcze dyskusje (zwracał na to uwagę m.in. dr Artur Pollok). Większość czasu bowiem poświęcano naświetleniu problemów, często dobrze już zdefiniowanych, a mniej - „burzy mózgów”, której tak brakuje nie tylko w środowisku naukowym. Wnioski z kongresu jego organizatorzy przedstawią rządowi, z którego nikt na to ważne zgromadzenie teoretyków i praktyków gospodarczych nie raczył przybyć. Co i nie dziwne, skoro rząd mamy neoliberalny, a chęci dyskusji i wymiany poglądów w elitach władzy od dawna nie ma.


Anna Leszkowska