banner

nawrot kasiaWraz z wybuchem pandemii koronawirusa na salony powróciła globalizacja, która jak się wydawało wyszła z mody, czy to z powodu przyzwyczajenia, czy też rutyny globalnych powiązań. A to właśnie coraz bardziej intensywne powiązania o różnym charakterze – produkcyjnym, handlowym, kapitałowym, inwestycyjnym, technologicznym, społecznym czy kulturowym – są przejawem zachodzących procesów globalizacji. Prowadzą one do transformacji gospodarki światowej w zintegrowany system rynków wskutek liberalizacji przepływów towarów, usług, kapitału i ludzi.

Siła sprawcza zachodzących procesów ma niewątpliwie wymiar ekonomiczny z powodu postępu naukowo-technicznego, rosnącej konkurencji międzynarodowej oraz polityki ekonomicznej. Ściślejszą integrację państw oraz ludzi spowodowała w pierwszej fazie globalizacji głównie redukcja kosztów transportu, a w drugiej ograniczenie kosztów telekomunikacji oraz zniesienie barier w przepływach dóbr, usług, kapitału, wiedzy oraz ludzi w wymiarze światowym.
Rozprzestrzenianie się COVID-19 w 2020 r. ukazało, jak nigdy przedtem, ogrom istniejących powiązań i współzależności, a jednocześnie wrażliwość na zakłócenia podmiotów współczesnej gospodarki światowej. Co więcej, społeczność ludzka we wszystkich zakątkach globu została skonfrontowana z niepewnością, bezradnością, nieoczywistością, niewiedzą, a wreszcie kruchością życia na Ziemi.

Braliśmy za pewnik, że możemy latać do każdego zakątka globu – byliśmy nawet w stanie zrobić to bardzo tanio. Wiedzieliśmy również, że możemy kupić towary z całego świata, a za pośrednictwem gigantów handlu elektronicznego, takich jak Amazon czy JD, przesyłkę otrzymać w ciągu 24 godzin. Tak przekonywano mnie w siedzibie JD w Pekinie jeszcze w grudniu 2019 r. zapewniając, że jeśli miejsce dostawy będzie trudno dostępne, zamówienie dostarczy dron.
Zakup chilijskiego łososia, węgierskiego tokaja czy szwajcarskiego sera gruyère – czy to pod wpływem kaprysu, efektu demonstracji, upodobania czy gustu – dokonywany jest przez większość konsumentów bez pogłębionej refleksji nad drogą finalnego produktu w ramach łańcucha dostaw.

Motyw do zastanowienia

Koronawirusowa rzeczywistość zamknięcia krajów, ograniczeń w podróżach międzynarodowych, a nawet przekształcania luksusowych jachtów w szpitale, wydała się więc absolutnie surrealistyczna. Skłoniła nas jednak do zastanowienia, czy globalizacja aby nie zaszła za daleko? Czy może jest w odwrocie? Czy powinniśmy przemyśleć zarówno wybory konsumpcyjne, jak i procesy produkcyjne i cofnąć się do tradycyjnego modelu „przewagi komparatywnej”? Czy mamy alternatywę?
Wywołała też refleksję, czy aby nie zmierzamy w kierunku modeli autorytarnych, które wydają się niektórym bardziej atrakcyjne, bądź skuteczne w czasach kryzysów? I czy kontrola ludzi – przemieszczania się, nawyków żywieniowych, zwyczajów, temperatury ciała, bądź ciśnienia krwi – stanie się normą? Chociaż to tylko przypuszczenia, istnieją uzasadnione obawy dotyczące nierespektowania swobód obywatelskich w nowej rzeczywistości.

Zaistniała sytuacja, choć niewątpliwie wyjątkowa, nie jest jednak czymś czego nie mogliśmy się spodziewać.
Pierwszy zimny prysznic globalizacji miał miejsce w Azji Wschodniej już w połowie lat dziewięćdziesiątych XX wieku, wraz z załamaniem się tamtejszych rynków finansowych. Wprawdzie dotknął wówczas głównie rynki wschodnioazjatyckie, ale reperkusje były odczuwane również w innych częściach świata.
Azjatycki kryzys finansowy lat 1997/1998 uświadomił poszczególnym krajom regionu, że całkowite otwarcie rynków finansowych nieprzygotowanych na dużą skalę liberalizacji okazało się destabilizujące dla gospodarek. Utwierdzono się tym samym w przekonaniu o konieczności ich regulacji zarówno ze strony państwa, jak i o potrzebie kooperacji regionalnej o charakterze multilateralnym.
Otwarcie na swobodny przepływ kapitału nie zostało bowiem poprzedzone odpowiednimi regulacjami instytucjonalnymi i prawnymi, niezbędnymi do sprawnego i bezpiecznego funkcjonowania zarówno sektora finansowego, jak i całych gospodarek.
Kluczowa okazała się więc z jednej strony rola państwa w tworzeniu warunków sprzyjających uczestniczeniu w procesach otwarcia i liberalizacji gospodarek, z drugiej zaś organizacji międzynarodowych. Ważne bowiem było, aby podczas liberalizacji została zachowana pewna sekwencja działań, kolejność realizacji poszczególnych etapów programu reform gospodarczych, a w razie sytuacji kryzysowych – skoordynowane działania zaradcze w wymiarze regionalnym.

Wnioskiem - system regionalny

Z ówczesnego kryzysu można wyciągnąć cztery główne wnioski.
Po pierwsze, kryzys bardzo mocno ujawnił zagrożenia związane z procesami globalizacji, wskazując na brak zasadności całkowitego otwarcia i liberalizacji, przede wszystkim w odniesieniu do przepływów kapitałowych gospodarek na to nieprzygotowanych. Otwarcie rynków azjatyckich na procesy globalizacji, liberalizacja handlu międzynarodowego i rynków finansowych uwrażliwiła kraje regionu na fluktuacje na rynku światowym, a stopień uzależnienia od rynków zagranicznych okazał się destruktywny.

Po drugie, kryzys uzewnętrznił silne powiązania funkcjonalne gospodarek Azji Wschodniej i prawdziwą skalę ich integracji gospodarczej, a w rezultacie wrażliwość na sytuację w krajach regionu i szybkie przenoszenie się sytuacji kryzysowych.

Po trzecie, kryzys finansowy okazał się przełomowy dla zacieśniania współpracy regionalnej w Azji Wschodniej. Uwidocznił on bowiem potrzebę regionalnych mechanizmów reagowania na kryzys i uniknięcia przenoszenia się sytuacji kryzysowych, tzw. „efektu zarażania”.
W rezultacie wzmocniono współpracę w szerszych granicach Azji Wschodniej oraz podjęto kroki mające przeciwdziałać przyszłym załamaniom. Rozpoczęto dialog w formule ASEAN+3, a więc krajów ASEAN z Chinami, Koreą Południową oraz Japonią; podjęto inicjatywy w odniesieniu do rynków finansowych, w tym Inicjatywę z Chiang Mai, czy jej multilateralizację, jak również zaproponowano projekt utworzenia Azjatyckiego Funduszu Finansowego.
Gospodarcze powiązania funkcjonalne wraz z inicjatywami na rzecz instytucjonalizacji współpracy pomiędzy krajami Azji Wschodniej wpłynęły na wykształcenie się (lub kształtowanie się) systemu regionalnego.

Kryzys potwierdził wreszcie brak zasadności bezkrytycznego przyjmowania uniwersalnych zaleceń i strategii, w tym skuteczności proponowanych rozwiązań przez Stany Zjednoczone oraz organizacje globalne o dominacji wpływów amerykańskich m.in. Międzynarodowy Fundusz Walutowy. Stało się to dodatkową argumentacją dla zacieśniania współpracy regionalnej. „Konsensus waszyngtoński” został zastąpiony przez „konsensus post-waszyngtoński”, po czym prym w dyskusjach objął „konsensus pekiński”.

Kolejny szok w regionie nastąpił wraz z tsunami w 2004 roku. To zdarzenie też stało się impulsem dla współpracy regionalnej (dla tworzenia projektów regionalnych). Tym razem ustanowiono czterostronny dialog bezpieczeństwa (Quadrilateral Security Dialogue) – nieformalnie zwany „Quadem” – w skład którego weszły Australia, Indie, Japonia i Stany Zjednoczone.

Brak wizji działania

Powstałe inicjatywy mające na celu budowanie szerszej współpracy multilateralnej z całą pewnością należy uznać za wartościowe platformy kooperacji i dialogu. Wszystkie z nich były jednak działaniami ex post. Nie doprowadziły do żadnych skoordynowanych mechanizmów w razie kolejnych kryzysów, ani nie wypracowały regionalnego mechanizmu współpracy i koordynacji w czasie pandemii pomimo wcześniejszych doświadczeń regionu z epidemią ptasiej grypy czy SARS. Najwyraźniej zdrowie publiczne nie znajdowało dotychczas miejsca w programach agend rządowych i regionalnych.

Jeśli chodzi o COVID-19, to trudno znaleźć przykłady wielostronnych, skoordynowanych działań w trakcie pandemii. Zarówno ASEAN+3, ASEAN, Quad, UE, nie wspominając o Unii Afrykańskiej, nie wydały oświadczeń w początkowym etapie wybuchu epidemii. Czy więc globalizacja zaszła za daleko, czy to my pozostaliśmy w tyle, nie do końca rozumiejąc co oznacza życie w wiosce zglobalizowanego świata i jak powinniśmy w nim żyć jako jego mieszkańcy?

Choć wielu miało nadzieję, że lata 20-te staną się nową Złotą Dekadą, COVID-19 zweryfikował rzeczywistość. Ujawnił brak globalnych mechanizmów reagowania na globalne kryzysy oraz słabość instytucji multilateralnych. Pokazał również bardzo wyraźnie schyłek amerykańskiego przywództwa oraz rosnący wpływ Chin, zaznaczając zachodzące zmiany układu sił w gospodarce światowej.
Ale może jest i dobra strona tej sytuacji. Stało się bowiem oczywiste, że istnieje potrzeba szybkiego, skoordynowanego i globalnego działania o charakterze multilateralnym w szczególności w wymiarze dóbr publicznych. Z perspektywy europejskiej jest to coś, czego nie widzieliśmy od drugiej wojny światowej. Pytanie tylko, kto przejmie inicjatywę? Może stoimy w obliczu końca świata, jaki znamy – zmiany paradygmatu lub przejścia cywilizacyjnego? Zastanawia jednak, czy obywatele świata są na to gotowi?
Katarzyna Anna Nawrot

Śródtytuły i wyróżnienia pochodzą od Redakcji SN.