banner

Świat dzisiejszy pędzi w ekspresowym tempie, ale nikt nie potrafi wskazać prawidłowego  kierunku.  Z tego powodu  obowiązujące  teorie ekonomiczne zupełnie do tego świata nie przystają. Dlatego uzasadnione jest pytanie: dokąd zmierzasz, ekonomio?
 

Zastanawiają się nad tym również polscy ekonomiści. Aktualnym tendencjom zmian w teorii ekonomii i polityce gospodarczej  była poświęcona  debata  (3.03.16) w Polskim Towarzystwie Ekonomicznym. Prof. Marian Guzek (Uczelnia Łazarskiego) przedstawił  warunki reform ustrojowych, a prof. Andrzej Matysiak (Uniwersytet  Przyrodniczy we Wrocławiu)  - koncepcje równowagi gospodarczej.
 

Według prof. Guzka, „Dominującą, długotrwałą tendencją zmian systemowych w teorii ekonomii i polityce gospodarczej jest deetatyzacja w drodze ograniczania ilości i zakresu funkcji państwa, co determinuje warunki refom  ustrojowych”. Mówił o coraz szerszym włączaniu do doktryny neoliberalizmu elementów libertarianizmu (związanych głównie z regułą  państwa minimum), gdyż neoliberalizm wraz z jego kryzysogenną terapią antykryzysową utrudnia zasadnicze reformy ustrojowe.

Na potwierdzenie swojej tezy przytoczył  tekst z Foreign Affairs z czerwca 2015 roku („Nacjonalizacja Polski i Europy”), w którym  przedstawiono analizę dotyczącą zmian ustrojowych w Europie. „Najpierw Rosja, następnie Węgry przyjęły nacjonalistyczny etatyzm i zerwały z polityką wolnorynkową, która była realizowana przez ostatnie dwadzieścia lat. Teraz  Polska  – jedna z sześciu największych gospodarek Unii Europejskiej – wydaje się gotowa do wstąpienia na tę ścieżkę”.

Według analityków z Foreign Affairs,  związek zastosowań neoliberalizmu z polityką wolnorynkową w Europie spowodował, że „Europa Wschodnia zacznie być postrzegana jako region, który poznał granice neoliberalizmu. Biorąc pod uwagę niezwykłe doświadczenia tych krajów, zarówno z komunizmem, jak i reformami rynkowymi, można sądzić, że skłoni to inne państwa  do podążania drogą etatyzmu”.
 

Zacytował  też  opinię prof. Magdaleny Środy odnośnie państwa. „Faktem jest, że z państwem zawsze mieliśmy kłopot: albo go nie było, albo należało do obcych (faszystów, komunistów), albo było marginalizowane czy wręcz pożerane przez neoliberalnego potwora, bo od 1989 roku niemal każdy rząd absolutyzował zasady gospodarki rynkowej, ograniczając rolę państwa  do roli zakompleksionego stróża”. (GW, 3.02.2016)
 

W bardzo ożywionej dyskusji padały dość ciężkie oskarżenia pod adresem ekonomii. Stwierdzano, że „ekonomia nie drgnęła od 100 lat”, że trzeba „rozbić lustro ekonomii”.

Według prof. Jerzego Osiatyńskiego, „zbyt mało jest dyskusji na temat zmiany obowiązujących paradygmatów, ale trzeba być bardzo ostrożnym, mówiąc o alternatywie. Precyzować, czy mówimy np. o keynesizmie z 1936 roku (uważanym za „zbękarcony”), czy o neokeynsizmie lub postkeynesizmie”. Prof. Paweł Bożyk mówił o dominacji we współczesnym świecie korporacji i kapitału spekulacyjnego. Uważa, że z tym nie poradzi sobie nikt w sytuacji, gdy „ekonomia broni starego porządku”. Tylko te dwie opinie świadczą o tym, z jakimi dylematami zmaga się współczesna ekonomia.
 

Dyskutanci zgodzili się , że nadal zmienność i złożoność zjawisk ekonomicznych są równoznaczne z ograniczonymi możliwościami empirycznej weryfikacji koncepcji teoretycznych.  W zbiorze fundamentalnych zasad klasycznej ekonomii najważniejsze były słowa-klucze, m.in. rynek, transakcja, konkurencja, producent, konsument, samoregulacja, racjonalność. Jednym z najważniejszych praw było prawo popytu i podaży. W dzisiejszej rzeczywistości pojawiają  się nowe, często niezrozumiałe (zwłaszcza dla przeciętnego zjadacza chleba, ale także niektórych ekonomistów), na przykład: rynek derywatów i wirtualnych walut. I nadal mamy do czynienia z współistnieniem różnych modeli odwołujących się do różnych paradygmatów.
 

Prof. Matysiak przytoczył wiele opinii słynnych ludzi, które znakomicie odzwierciedlają sytuację w dzisiejszym świecie szalejących  kryzysów, np. Antonia Gramsi’ego, że „kryzys ma miejsce wtedy, kiedy stare nie umarło, a nowe nie chce się narodzić”.  Koresponduje z tą opinią zdanie  Alberta Einsteina: „Są problemy, których nie możemy rozwiązać, jeśli zachowujemy ten sam sposób myślenia, który je spowodował”.
Profesor Matysiak stwierdził, że paradygmaty w naukach ekonomicznych są podobne, a „standardowa”  ekonomia  „zamyka się w idealnym systemie,  który należy do świata idei, nie troszcząc się o kompatybilność z praktykami opisywanymi przez inne dyscypliny. Sprawia to, że poniekąd „porusza się na jałowym biegu”. I powołuje się na Gilberta Rista, który mówi, że „nie ekonomiczne” nauki społeczne pozwalają lepiej poznać (a niekiedy nawet przewidzieć)  ludzkie zachowania niż wszystkie modele wymyślone  przez ekonomistów”.
 

O tym także mówili uczestnicy debaty, często popierając tezę Akerlofa i Shillera, że „nie ma mowy o prawdziwym zrozumieniu istotnych wydarzeń w gospodarce bez uświadomienia sobie faktu, że ich przyczyny w dużym stopniu mają podłoże psychiczne”. 
Tę prawidłowość zauważył i sformułował dość dawno J. M. Keynes. „Idee ogłoszone przez ekonomistów oraz myślicieli politycznych bez względu na to, czy słuszne, czy błędne, mają większą siłę niż się powszechnie przypuszcza. W rzeczywistości to one właśnie rządzą światem”.
 

Prof. Matysiak , który przedstawiał koncepcje równowagi gospodarczej  mówił, że mamy do czynienia nie z kryzysem w nauce, ale kryzysem makroekonomii. „Nikt nie wygra z rynkiem, ale imperatywem, obowiązującym w każdym systemie jest wzrost gospodarczy”.  Dlatego myśląc o nowym paradygmacie rozwoju społeczno-gospodarczego nie można zapominać, że:
 

- potrzeby ludzkie są ograniczone w przeciwieństwie do pragnień,

- niektóre zasoby są ograniczone bezwzględnie,

- zmiany klimatyczne nie mają charakteru linearnego,

- równowaga społeczna jest determinowana przez podział dochodu narodowego między pracę i kapitał,

- państwo długu publicznego nie zapewnia w długim okresie równowagi  społecznej,

- rosnąca produktywność pracy jest zagrożeniem rozwoju zrównoważonego.
 

Propozycje mogą budzić kontrowersje i opory przed akceptacją. Jednak warto się nad nimi zastanowić, żeby nie było potrzeby zmiany maksymy: ignorantia iuris nocet (nieznajomość prawa szkodzi) na: nieznajomość zjawisk ekonomicznych szkodzi.

Barbara Janiszewska