banner


Normalność to droga utwardzona: spaceruje sie po niej wygodnie, ale nie rosną na niej żadne kwiaty.

Vincent van Gogh

 

 

 

Normalność jako kategoria historyczna

sztumski nowyNiektórych nazw używa się stale, chociaż zmieniają się ich znaczenia. Dlatego od czasu do czasu wymagają aktualizacji, by mogły poprawnie spełniać rolę narzędzi komunikacji w danej rzeczywistości społecznej. Rzeczywistość ta zmienia się w wyniku naturalnej ewolucji społecznej oraz wymuszonej przez rozwój cywilizacyjny, który stale przyspiesza proporcjonalnie do postępu wiedzy i techniki. W dawnych czasach był o wiele powolniejszy niż od połowy XX wieku, kiedy gwałtownie (wykładniczo) wzrastała ilość wiedzy, wynalazków i nowych technologii.

W bieżącej fazie postępu cywilizacyjnego rzeczywistość społeczna zmienia się coraz częściej i bardziej znacząco. Odpowiednio do tych zmian trzeba częściej i szybciej aktualizować znaczenia nazw, by ich desygnaty były adekwatne do realiów.
Zwłaszcza dotyczy to nazw fundamentalnych, mających kluczowe znaczenie dla komunikacji społecznej, jak np. „normalność". Nie ma „normalności w ogóle", jednakowej zawsze i wszędzie. Są tylko różne normalności konkretne, funkcjonujące w różnych czasach i miejscach. Toteż w różnych epokach i rzeczywistościach społecznych inaczej określa się normalność.

Co jest normalne?


Pojęciem „normalność" posługują się różne dyscypliny naukowe, które definiują ją na swój sposób - inaczej w psychologii, inaczej w chemii itd. Dlatego w nauce nie ma jednej definicji normalności. Pojęcie to funkcjonuje też w świadomości potocznej, gdzie rozumienie normalności zależy od odczuwania jej przez poszczególne osoby w określonym czasie, miejscu i sytuacji. Co dla jednego jest normalne, nie musi być dla drugiego.
Potocznie „normalnym" nazywa się to, co jest zgodne z akceptowanymi i respektowanymi przez większość ludzi stereotypami i normami ustalonymi przez tradycję, zwyczaje, obyczajowość, kulturę i prawo. Zdaniem amerykańskiego futurologa Jacque'a Fresco (1916-2017), „tak naprawdę, „normalność” jest tym, co społeczeństwo dyktuje nam jako normalne".

Normalnym nazywa się też to, co nieznacznie odbiega od przeciętnych zachowań, postaw, działań, myśli, ubiorów, aparycji itd. w danej społeczności. Kiedy myśli się o normalności, to zazwyczaj myśli się o przeciętności. W procesach edukacji i socjalizacji wpaja się ludziom, że normalność jest dobra, ale nie na podstawie kryterium etycznego, lecz estetycznego lub ekonomicznego - jeśli coś nie podoba się, albo nie opłaci się większości, to musi być złe. A przecież nowatorzy (wielcy odkrywcy, wynalazcy, artyści, kreatorzy mody itp.), rewolucjoniści, buntownicy i opozycjoniści, którym ludzkość zawdzięcza postęp cywilizacyjny i społeczny, nie podobali się większości (głównie konserwatystom), a niekiedy przynosili im straty. Byli bowiem indywidualistami nieliczącymi się ze stereotypami uznawanymi przez większość i sprzeciwiali się tradycji. A co wnosili nowego, zrazu oceniano jako szokujące, szkodliwe i nienormalne. Jednak z czasem, gdy już to weszło w powszechny obieg, przestawało razić i stawało się czymś normalnym. Niektórzy z wcześniej piętnowanych lub prześladowanych nowatorów stawali się potem idolami i bohaterami, czasem, niestety, dopiero po śmierci.


Postępujący zanik normalności

W ciągu XX wieku ukształtowała się swoista normalność, która była i nadal jest fundamentem oraz gwarantem obecnego ładu społecznego. Niestety, w ciągu ostatnich dziesięcioleci, we wszystkich domenach życia społecznego zachodzą poważne zmiany, które zwiastują odchodzenie od niej. Chyba wraz z formowaniem się rzeczywistości postfaktycznej (budowanej nie na faktach) rozwija się również postfaktyczna normalność, całkowicie odmienna od tradycyjnej znanej od wieków.
Wiele zjawisk zachodzących w różnych sferach życia wskazuje na radykalne odchodzenie od standardów specyficznych dla normalności dwudziestowiecznej. Tak dzieje się na przykład w przypadku wolności, odpowiedzialności, konsekwencji, prywatności i życzliwości.

Zniewolenie i nieodpowiedzialność

Wolność jest naturalnym warunkiem koniecznym do życia człowieka, tak ze względów biologicznych jak i społecznych. (Każdy układ dynamiczny lub organizm musi dysponować odpowiednią liczbą stopni swobody.) Toteż w ewolucji społecznej realizowała się tendencja do poszerzania sfery wolności dla jednostek i społeczności. Najpierw, dzięki rozwojowi techniki, wyzwalano się od ograniczeń przyrodniczych, a potem - dzięki rozwojowi myśli politycznej - od społecznych i kulturowych.

Jednak w drugiej połowie XX wieku, kiedy wolność osiągnęła punkt szczytowy w neoliberalizmie, pojawiła się tendencja odwrotna - ku zniewalaniu ludzi. To, co uzyskano w ciągu tysiącleci, zaczęto nagle i bardzo szybko tracić. Rozpoczął się proces stopniowego ograniczania wolności. Z jednej strony, przyczynia się do tego postęp techniki i czynniki ekonomiczne - ideologia konsumpcjonizmu, maksymalizacja zysku i presja na coraz szybszy wzrost gospodarczy. A z drugiej strony, celowe działania polityków o zakusach imperialistycznych, finansjery światowej oraz ludzi żądnych władzy totalitarnej i absolutnej. W ich rękach nowoczesna technika zmienia się coraz bardziej w instrument zniewalania.
Ograniczanie wolności postępuje wraz z rozwojem sztucznej inteligencji, cyfryzacji i monitoringu obywateli. (p. Zagadkowy człowiek cyfrowy, SN 1/2018) W konsekwencji wielowiekowy marsz ku wolności zmienił się w pochód zmierzający do neoniewolnictwa. A to przeczy naturalnej i normalnej potrzebie wolności. (p. Pęd ku zniewoleniu, SN, 5/2011) .

Naturalną i normalną rzeczą jest, by proporcjonalnie do wzrostu wolności rosła odpowiedzialność. Tymczasem w neoliberalizmie jest na odwrót. Wzrostowi wolności towarzyszy zanik odpowiedzialności. Ludzie boją się odpowiedzialności i uciekają przed nią. Chcieliby cieszyć się jak największą swobodą, ale za nic nie odpowiadać. (Tak było też dawniej, ale nie w takim stopniu jak teraz). Ucieczka od odpowiedzialności przejawia się w przenoszeniu odpowiedzialności z „teraz" na „potem" (w odległą przyszłość), z jednostkowej na zbiorową, z jawnej na anonimową, z bezpośredniej na pośrednią, z konkretnej na abstrakcyjną oraz z podmiotowej na przedmiotową. Winne są gremia doradców, kliki, skryte układy, systemy, siły nadprzyrodzone itp., a nie konkretny osobnik tu i teraz. Wkrótce każdy będzie mógł rozkoszować się nieograniczoną wolnością, ale nikt nie będzie za nic odpowiadać. W ten sposób normalna relacja wolność-odpowiedzialność, na której przez wieki wspierał się ład społeczny, zastąpi relacja nienormalna wolność-nieodpowiedzialność. Tylko jak wtedy żyć? (p. Erozja odpowiedzielności SN 2/ 2012).

Niekonsekwencja


Konsekwencją jest ciągłość logiczna w dążeniu do osiągnięcia jakiegoś celu, gdy działania układają się w ciągi przyczyn i skutków, albo następujących po sobie zdarzeń lub stanów. Działanie konsekwentne zwiększa skuteczność (wydajność) i przyspiesza osiągania celu. Człowiek konsekwentny jest przewidywalny, transparentny i zazwyczaj dotrzymujący danego słowa - taki, na którym można polegać, czyli spolegliwy.
Dlatego jest normalną rzeczą, że ludzie wysoce cenią osoby konsekwentne i chcą mieć ich jak najwięcej w swoim otoczeniu - w rodzinie, szkole, pracy, wśród przyjaciół, nauczycieli, wychowawców, przełożonych i elit władzy. Ludzie wolą przebywać z konsekwentnymi osobami, bo łatwiej z nimi współżyć i współpracować, bo wiadomo, czego można spodziewać się po nich i na co można liczyć z ich strony w konkretnych sytuacjach życiowych, zwłaszcza trudnych. Cechą człowieka konsekwentnego jest zgodność myślenia z poglądami, zachowaniem się i postępowaniem.
Niekonsekwencja implikuje rozdarcie wewnętrzne, fałsz lub hipokryzję, co uznaje się (jeszcze) za nienormalne, bo do obłudnika nie ma się zaufania. Brak konsekwencji nie pozwala czynić sensownym swego życia, albowiem żyć sensownie, znaczy tyle, co konsekwentnie osiągać zamierzone cele.
Niestety, w naszym otoczeniu znajdujemy coraz mniej ludzi konsekwentnych. W szczególności brak konsekwencji charakteryzuje coraz więcej polityków i ludzi władzy, którzy nagminnie i bez żenady nie dotrzymują przysiąg, przyrzeczeń oraz obietnic i bezwstydnie kłamią. Hipokryzja i kłamstwo stały się ich atrybutami. Dają oni zły przykład społeczeństwu, ponieważ coraz więcej osób ich naśladuje, traktując ich jak idoli lub bohaterów naszych czasów. W efekcie rozwija się nienormalne społeczeństwo kłamców i hipokrytów (p. W pajęczynie kłamstw, SN 4/2019).

Prywatne i publiczne

Prywatność jest zamknięciem się w sobie, uwolnieniem się od obecności innych ludzi i ukrywanie się przed nimi. Pomimo dużej uwagi poświęcanej prywatności i akcentowania jej znaczenia, staje się ona coraz bardziej zagrożona we wszystkich przejawach i wymiarach. Nigdy tak nachalnie, masowo, przemyślnie i w zasadzie bezkarnie, jak teraz.
Dawniej podglądacze, donosiciele i szpicle działali sekretnie, nawet z pewną kurtuazją. Naruszali prywatność nie na taką skalę, nie działali ostentacyjne i nie dysponowali tak wspaniałymi urządzeniami technicznymi. Byli źle widziani w kręgach towarzyskich, społecznie nieakceptowani i narażali się na ostracyzm, ponieważ ingerencja w czyjąś prywatność była uznawana za zjawisko nienormalne.
Teraz naruszanie prywatności spowszedniało i stało się zjawiskiem masowym, a więc normalnym. Postępuje wraz z urbanizacją, rozbudową rozmaitych infrastruktur i ze wzrostem populacji. Z różnych względów nie da się powstrzymać procesu wzrastającej ingerencji w prywatność ludzi. W związku z tym sfera prywatności jednostek będzie coraz bardziej kurczyć się aż w końcu wchłonie ją sfera publiczna (p. Zagrożona prywatność SN 1, 2012).

Jest jeszcze jedna sprawa związana z prywatnością, a mianowicie relacja między przestrzenią prywatną i publiczną. Okazuje się, że postępuje prywatyzacja przestrzeni publicznej, a właściwie zawłaszczanie jej przede wszystkim przez oligarchów, elity władzy, a zwłaszcza przez domorosłych autokratów z dyktatorskimi ambicjami, jak np. w Polsce i na Węgrzech. „Powstaje dziwna hybryda przestrzeni prywatno-publicznej, w której to, co „prywatne” (należące do władzy) ma wszelkie prawa, a co „publiczne” jest sferą zobowiązań i posłuszeństwa wobec poczynań władzy." (T. Sławek, Jedną z lekcji pandemii jest to, że zaczynamy pytać o to, czym jest normalność, w: „DesignAlive", 20.04.2020). Zanikanie prywatności, która jest niezbędna do życia, i podporządkowanie jej elitom władzy, nie można uznać za zjawisko normalne.

Zanikanie życzliwości

Od dwóch tysiącleci relacje międzyludzkie i postawy wobec innych osób kształtowane były na podstawie nakazu miłości bliźniego. Ma on nie tylko wymiar religijny, ale ogólnoludzki. i dlatego powinien być respektowany przez ludzi wierzących i areligijnych. Jego laickimi i odpowiednikiem jest nakaz empatii oraz nakaz czułości*, głoszony przez noblistkę, Olgę Tokarczuk.

Kierowanie się życzliwością i dobrą wolą należało do normalności i dlatego zostało zakodowane kulturowo w naturze człowieka. Zaś nienormalnym był ich brak.

Jeszcze nie tak dawno temu życzliwość i empatię okazywano powszechnie, przede wszystkim w trudnych czasach wojen, okupacji itp., kiedy pomagano sobie całkiem bezinteresownie. Jednak proporcjonalnie do rozwoju brutalnego i pazernego kapitalizmu (zaostrzania się walki konkurencyjnej i upowszechniania postaw konsumpcyjnych) postępuje zanik życzliwości, empatii, dobrej woli i czułości. Ludzie tracą zdolność do zatroskania i współczucia dla cierpienia i ofiar.
Teraz normą społeczną stało się nieprzyjazne traktowanie bliźniego - petenta, pacjenta, pracownika i klienta - nawet wtedy, gdy świadczy mu się płatne usługi. Jest tak zwłaszcza w tych krajach, gdzie życzliwość nie stała się jeszcze standardem czy nawykiem zachowania się, gdzie nie dotarło jeszcze do świadomości przedsiębiorców, usługodawców i ludzi władzy, że opłaca się być życzliwym, ponieważ dzięki temu pozyskuje się zwolenników oraz klientów.

Wiele cierpień i osobistych dramatów ludzi dałoby się uniknąć, gdyby wczuwano się w ich położenie i chciano im pomóc, a nie traktować ich jak intruzów, albo tzw. strony. O tym zapominają ludzie bezduszni, egoiści i mający na uwadze przede wszystkim własną wygodę.
Atrofia życzliwości postępuje wraz z przedmiotowym traktowaniem jednostek pod wpływem czynników obiektywnych, w których wyniku życzliwość i współczucie zastępuje się obojętnością i pogardą. Ale kto chce, może przeciwstawiać się temu z pobudek subiektywnych - dzięki swojej kulturze osobistej, swoim cechom osobowościowym, swemu sumieniu lub imperatywowi moralnemu. Świadczą o tym liczne przykłady z czasów totalitaryzmu i zezwierzęcenia, kiedy ludzie chcieli i potrafili odnosić się do siebie po ludzku, czyli normalnie (p. W poszukiwaniu życzliwości, SN 3/2014 oraz Co z miłością bliźniego, SN 12/2012).


Powrót do normalności


Prof. Tadeusz Sławek, b. rektor Uniwersytetu Śląskiego, w cytowanym artykule zastanawia się, czy będzie możliwy powrót do dawnej normalności po pandemii koronawirusa i czy zaistnieje nowa normalność postpandemiczna. Na to pytanie daje odpowiedź twierdzącą. Sądzi jednak, że jej istota nie ulegnie zmianie, mimo że będzie mieć cechy inne niż przedpandemiczna. „Najprawdopodobniej, gdy powrócimy do tzw. normalności (…), okaże się, że rządzą nią te same mechanizmy bezgranicznej chciwości maskowanej chytrze przez polityczną propagandę, która będzie ją przedstawiać jako działanie pro publico bono.
Sytuacja będzie w pewnym sensie gorsza (a przynajmniej radykalnie i niekorzystnie odmienna od naszej dzisiejszej „normalności”) z kilku powodów”.

Tak więc, istota jednej i drugiej normalności nie zmieni się, ponieważ w wyniku pandemii będą nadal obowiązywać reguły gry funkcjonujące w świecie pazernego kapitalizmu, wywodzące się z przekonania o tym, że o wszystkich sprawach życia i śmierci w ostatecznym rachunku i w sposób rozstrzygający decyduje rynek i pieniądz. Z jednej strony, te reguły gry doprowadziły do chwalebnych wynalazków czwartej rewolucji przemysłowej, a z drugiej - do astronomicznych nierówności społecznych, kryzysów migracyjnych i wreszcie do teraźniejszej pandemii. Dlatego należy przeanalizować te prepandemiczne reguły gry i zastąpić je nowymi, żeby uniknąć w przyszłości złych skutków.

"To od przestudiowania tych „wczorajszych reguł gry” zależy, czy robotyka i sztuczna inteligencja uczynią sensowniejszym i mądrzejszym nasze życie, czy tylko stworzą warunki do „realizowania lepszych, tańszych i efektywniejszych zamówień”. Na razie najnowszą technologię i sztuczną inteligencją rozwija się i wykorzystuje głównie w celu z maksymalizacji zysku i zniewolenia ludzi. Radykalna zmiana normalności współczesnej może nastąpić dopiero wtedy, gdy zmieni się ustrój społeczny. A na to się jeszcze nie zanosi.

W ostatnich stu latach normalność zmieniała się coraz szybciej w wyniku wielu nadzwyczajnych zdarzeń, jakich ludzkość doświadczyła, takich jak wybuch i zakończenie pierwszej wojny światowej (1914 i 1918) i drugiej (1939 i 1945), rewolucja socjalistycznej w Rosji (1917) i w innych krajach (w latach 50-tych i późniejszych), pojawienie się ustrojów totalitarnych - faszyzmu w Niemczech (1933) oraz dyktatury proletariatu i stalinizmu w ZSRR i innych krajach bloku wschodniego (1918-1955), użycie broni jądrowej (1945), masowe akcje przesiedleńcze - zsyłki na Syberię (1936-1945), repatriacja (1945), przymusowe wysiedlenia (1945-1948), obozy koncentracyjne i łagry (w latach 30-tych do 50-tych), transformacje ustrojowe (lata 90-te), terroryzm światowy zapoczątkowany przez atak na WTC w Nowym Jorku (2001), wielkie kryzysy ekonomiczne (1929-1933, 2007-2009) interwencje zbrojne (Wietnam, Afganistan, Irak, Egipt, Syria), masowe osiedlanie się ludności z Małej Azji, Afryki, Czeczeni i Afganistanu w Europie oraz pandemie - hiszpanka (1918-1919) i koronawirus (2020).

Każde z nich niespodziewanie przekreślało plany i nadzieje milionów ludzi na dużych terytoriach, zmuszało ich do życia i przetrwania w ekstremalnie odmiennych warunkach i wprowadzało inną normalność. Za każdym razem trzeba było przystosowywać się do nich. A to wymagało ogromnego wysiłku związanego ze zmianą sposobu myślenia, postaw, zachowania się, postępowania i kryteriów oceny, jak i z pokonywaniem trudności związanych z przełamywaniem dawniej obowiązujących norm, standardów, stereotypów i przyzwyczajeń. Wielu ludzi nie dało rady, ale większości udało się za każdym razem dość szybko przystosować się do życia w nowej normalności i zapomnieć o starej, za którą czasami tęsknili. Dzięki tak częstym zmianom normalności pokolenia dwudziestowieczne stawały się bardziej elastyczne i odporniejsze na nie.

W najbliższym czasie należy spodziewać się jeszcze częstszych zmian normalności w wyniku zaostrzania się sprzeczności społecznych, przyspieszania procesu globalizacji, napięć politycznych, lokalnych konfliktów zbrojnych oraz kryzysów ekonomicznych i ekologicznych. Prawdopodobnie coraz trudniej będzie też przystosowywać się do nich, dlatego, że po pierwsze, będzie na to coraz mniej czasu i po drugie, wyczerpie się zdolność adaptacyjna.

Wnioski

Okresy normalności skracają się w miarę ewolucji społecznej oraz postępu wiedzy i techniki (zasada akceleracji). W związku z tym, zanim zdoła okrzepnąć jakaś jedna normalność i osiągnąć apogeum, zaczyna już dezaktualizować się. Zanikowi jednej normalności towarzyszy równoczesne formowanie się drugiej. W przyszłości zmiany te będą coraz częstsze i coraz trudniej będzie przystosowywać się do nich, bowiem zmiany świadomości i psychiki ludzi będą coraz bardziej opóźnione w stosunku do zmiany rzeczywistości społecznej.

Zmiany normalności zmuszają ludzi do odrzucania dawnych norm i przyzwyczajania się do nowych. Doświadczenie historyczne pokazuje, że dość szybko zapomina się o dawnej normalności i przyzwyczaja do nowej. I to tym szybciej, im bardziej zwiększa się tempo życia i pracy. Wkrótce zapomni się też o normalności, która pojawiła się w wyniku teraźniejszej pandemii, podobnie, jak zapomniało się o wojnie, okupacji itp.

Zapominanie ma dobrą i złą stronę. Dobrą, bo pozwala żyć przyszłością, nie oglądając się na przeszłość; złą, bo nie pozwala wyciągać wniosków z tego, co było złe. Dlatego po przeżyciu w złej normalności ludzie nie staną się na tyle mądrzejsi, by nie dopuścić do zaistnienia w przyszłości podobnej. Świadczy o tym odradzający się faszyzm, nacjonalizm, szowinizm, antysemityzm, ksenofobia, ortodoksja, fundamentalizm religijny itp.

Ludzie szybko przyzwyczają się do funkcjonowania w postpandemicznej normalności, niezależnie od tego, jaka ona będzie, gorsza czy lepsza od przedpandemicznej. Zresztą, nie będą mieli innego wyjścia. Chcąc przetrwać, będą musieli żyć przyszłością. A na powrót dawnej dobrej normalności nie będą mogli liczyć, ponieważ ewolucja społeczna, tak jak biologiczna, jest ciągiem zdarzeń nieodwracalnych.
Wiesław Sztumski

 

*„Czułość jest tą najskromniejszą odmianą miłości. To ten jej rodzaj, który nie pojawia się w pismach, ani w ewangeliach, nikt na nią nie przysięga, nikt się nie powołuje. Nie ma swoich emblematów ani symboli, nie prowadzi do zbrodni, ani zazdrości. Pojawia się tam, gdzie z uwagą i skupieniem zaglądamy w drugi byt, w to, co nie jest „ja”. (O. Tokarczuk, fragment noblowskiego odczytu w Sztokholmie)