banner

Władze Fundacji Otwarty Kod Kultury wystosowały otwarty list do ministra kultury w sprawie systemu przyznawania dotacji dla czasopism kulturalnych. Publikujemy list przychylając się do zawartych w nim zarzutów i postulatów, zwłaszcza, że system ten budzi kontrowersje od co najmniej 2006 roku.

 

Szanowny Panie Ministrze,
przypomnimy krótko i dla porządku, gdyż działalność Fundacji Otwarty Kod Kultury jest Panu Ministrowi doskonale znana, że organizacja, którą kierujemy, od wielu lat stara się wspierać czasopisma kulturalne wydawane w Polsce. W tym celu prowadzimy wortal Witryna.Czasopism.pl, który zbiera informacje i dostarcza opinie na temat czasopism kulturalnych, ale też jakiś czas temu prowadziliśmy szkolenia i przyznawaliśmy dotacje na działalność czasopism kulturalnych ze środków pozyskanych na przykład od fundacji korporacyjnych czy też przekazanych przez MKiDN (tzw. regranting). Uzyskaliśmy status Organizacji Pożytku Publicznego.

Rok temu, po ogłoszeniu wyników naboru do programu Wydarzenia Artystyczne, Priorytet Czasopisma pisaliśmy na naszych stronach www forum.czasopism.pl/viewtopic.php o skandalu, jakim okazały się wyniki pierwszego konkursu przeprowadzonego przez Instytut Książki, nowej instytucji zarządzającej. Skandaliczność tamtych decyzji polegała z grubsza na tym, że stosunkowo duże kwoty przyznano dosyć wąskiemu gronu czasopism, zaś drugi nabór wniosków z powodu wyczerpania środków nie odbył się. W efekcie między innymi przestało się ukazywać tak zasłużone dla środowiska artystycznego pismo jak lubelskie „Kresy". Zamiast rozdzierać szaty postawiliśmy wtedy na działania pozytywne: docieraliśmy z informacjami do urzędników oraz agend MKiDN, mając nadzieję, że istnieje możliwość współpracy między organizacją pozarządową taką jak nasza i Ministerstwem. Pan Minister, sądząc po reakcjach podległych mu urzędników, zdawał się z biegiem miesięcy przychylać do myśli, że nasze doświadczenie i ekspercka wiedza dotycząca czasopism kulturalnych wydawanych w Polsce mogą być przydatne. Zwłaszcza ekspercka wiedza.
Sądząc jednak po wynikach naboru do programu Wydarzenia Artystyczne Priorytet Czasopisma w ostatnich dwóch latach, w których żadne z wydawanych przez nas czasopism (sieciowa „Witryna Czasopism.pl" oraz kwartalnik literacki „FA-art") nie uzyskały dotacji, nasze kompetencje nie wydają się Panu Ministrowi wystarczające. Także prezentowany przez nas punkt widzenia, sprowadzający się w maksymalnym skrócie do dosyć oczywistego postulatu, by w programie noszącym nazwę Wydarzenia Artystyczne (Priorytet Czasopisma) dotować przede wszystkim czasopisma publikujące treści artystyczne, nie zyskał, sądząc po listach wniosków załatwionych negatywnie, większego zrozumienia. Obawiamy się, że stawiając na współpracę z MKiDN, niejako wspieraliśmy decyzje, które, patrząc w dłuższej perspektywie, nie służą interesom czasopism kulturalnych. Czyniąc to, zasłużyliśmy niewątpliwie na miano prawdziwych inteligentów, ale bez wątpienia nie o to nam chodziło - stąd niniejszy list.
Chcemy postawić pod publiczną dyskusję następujące kwestie związane z polityką prowadzoną przez MKiDN wobec czasopism kulturalnych wydawanych w Polsce.

1. zasada jednego worka
Pod nazwą czasopismo kulturalne kryje się całe spektrum form organizacyjnych, mediów używanych do komunikacji z czytelnikiem, formuł mieszających treści artystyczne, kulturalne i inne oraz zakresów tematycznych. Taki stan rzeczy obrazuje prowadzony przez Fundację Otwarty Kod Kultury katalog.czasopism.pl. Według naszej opinii wszystkie - bardzo mocno to podkreślamy! - czasopisma kulturalne są cenne, a te, w których treści kulturalne i artystyczne znacząco ilościowo i jakościowo przeważają nad innymi treściami, są wedle nas godne wsparcia. Trudno jednak o rozsądny wybór, gdy trzeba porównywać ze sobą czasopisma kulturalne na przykład: mniejszości narodowych, artystyczne,  polityczne czy naukowe.  Zamiast wrzucać je wszystkie do jednego worka i mieszać w programie pod jakże mylącą nazwą Wydarzenia Artystyczne (Priorytet Czasopisma), MKiDN powinno wydzielić osobne kategorie. Liczba i rodzaj tych kategorii powinny być przedmiotem polityki MKiDN oraz - w zakresie finansowania - współpracy z innymi ministerstwami czy agendami rządowymi. Polityka „jednego worka" zupełnie się nie sprawdza.

2. wspieranie pozycji na rynku
Czasopisma kulturalne z natury rzeczy nie przystają do rzeczywistości rynkowej, w innym wypadku nie szukałyby wsparcia w postaci dotacji (patologie pomijamy). Forowanie bogatych wydawców poprzez na przykład dodatkowe punkty przyznawane za przedstawienie gwarancji finansowych stawiają, również przykładowo, małe, składkowe organizacje pozarządowe na straconej pozycji. Tymczasem wspierana powinna być nie pozycja rynkowa danego czasopisma, ale jakość (wysoka) publikowanych przez nie treści. Przekładając to na system punktów - zamiast 60 za wartość merytoryczną z możliwych 100, powinno być ich 80.
Dużych przedsięwzięć z ustaloną pozycją rynkową bądź przedsięwzięć do takiej pozycji aspirujących, które łatwo rozpoznać po rozbudowanym i wysokokwotowym kosztorysie, nie ma bodaj sensu w ogóle dotować w konkursie z pulą wynoszącą 2-3 miliony złotych. Ich ambicje, w przypadku wysokiego poziomu merytorycznego, powinny spełnić się przez osiągnięcie statusu czasopisma patronackiego MKiDN, zapewne wymagającego stosownych rewizji.

3. kwalifikowane koszty
Czasopismo kulturalne nie musi być drogie w utrzymaniu, by było istotne. Warunkiem jest, by przynosiło  wystarczająco wiele istotnych treści. W tej chwili jednak żaden mechanizm, prócz oceny ekspertów w konkursie dotacyjnym, nie wymusza zwiększania nakładów na autorów i redaktorów, ogólniej - na ludzi, którzy są istotą czasopisma. Odwrotnie, można odnieść wrażenie, że faktycznie dotacje przyznaje się nie wytwórcom treści a drukarniom, które trzeba opłacić bez względu na wynik sprzedaży i hurtownikom (kolporterom), pobierającym wysoką marżę od sprzedanego egzemplarza.
Proste ustalenie, że nakłady na medium (papier, internet) nie są kosztami kwalifikowanymi (takimi, na które można otrzymać wsparcie) lub są kosztami kwalifikowanymi tylko pod warunkiem (np. tylko koszty druku egzemplarzy dla prenumeratorów), w krótkim czasie dostosowałoby nakłady i sposoby docierania do czytelnika do realiów współczesności. A jednocześnie pozwoliłoby na rozsądne przeznaczenie dotacji na honoraria, opłaty licencyjne i inne koszty związane z produkcją treści.

4. uznaniowość
System przyznawania dotacji na podstawie ocen ekspertów i przyznawanych przez nich punktów działa dobrze wtedy, kiedy eksperci porównują rzeczy do siebie przystające, a ich decyzje są respektowane. Obecne okoliczności przyznawania dotacji dla czasopism kulturalnych są bliższe teatrowi politycznemu niż dobrze zorganizowanemu programowi grantowemu. Eksperci dysponujący 60 punktami w skali 100 porównują ze sobą wnioski czasopism praktycznie nieporównywalnych (o czym pisaliśmy w punkcie 1 i 2), biorąc pod uwagę kuriozalną w tym kontekście kategorię „wydarzenia artystycznego", przy czym ich decyzje mogą być i faktycznie są modelowane przez Instytut Książki (pozostałe 40 punktów) oraz suwerenną decyzję Pana Ministra. Tajny skład gremium eksperckiego tylko na pozór sprzyja zachowaniu obiektywności - raczej jest sposobem na ucieczkę od odpowiedzialności, gdyż to tajnych ekspertów wskazuje się jako instancję sprawczą. Jednak uważna lektura regulaminu i zasad przyznawania wszystkich punktów oraz obserwacja praktyki, czyli skutków kampanii nacisków na Ministerstwo po ogłoszeniu listy dotowanych czasopism, jasno wskazują, że całkowitą odpowiedzialność za końcową listę dotowanych pism ponosi Pan Minister oraz urzędnicy MKiDN i jego agend. Eksperci są wyłącznie listkiem figowym.

Z poważaniem
Konrad C. Kęder - prezes Fundacji Otwarty Kod Kultury

Agnieszka Kozłowska - członek zarządu Fundacji Otwarty Kod Kultury